W połowie listopada kluby Koalicji Obywatelskiej i Lewicy oraz koło Polski 2050 złożyły w Sejmie wniosek o wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. W poniedziałek wieczorem wniosek rozpatrywała i zaopiniowała komisja sprawiedliwości i praw człowieka.
Obrady, którym przewodniczył Marek Ast (PiS) trwały ponad pięć i pół godziny. Wniosek o wotum nieufności przedstawiła Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO), która nazwała Zbigniewa Ziobrę "absolutnie najgorszym ministrem sprawiedliwości w Polsce po 1989 roku". - Dzisiaj debatujemy nie tyle nad samym wotum nieufności wobec Zbigniewa Ziobry, ale tak naprawdę nad przyszłością Polski - przekonywała. Posłanka Koalicji Obywatelskiej mówiła, że obecny minister sprawiedliwości jest "owładnięty nienawiścią do Unii Europejskiej, do demokracji, do praworządności".
Czytaj więcej
- Wygramy głosowania, mamy policzone głosy - powiedział przed nadchodzącymi obradami Sejmu szef klubu PiS Ryszard Terlecki. Rzecznik partii Jarosława Kaczyńskiego, Rafał Bochenek, stwierdził, że koalicja rządząca obroni Zbigniewa Ziobrę podczas głosowania w sprawie wotum nieufności dla ministra sprawiedliwości.
- Obecny minister sprawiedliwości od 7 lat uparcie niszczy fundament naszej obecności w Unii Europejskiej (...), a zatem niszczy fundament naszego bezpieczeństwa - powiedziała Gasiuk-Pihowicz. Przytoczyła też słowa premiera Mateusza Morawieckiego o tym, że sądownictwo w Polsce zostało doprowadzone do "stanu półzapaści".
W uzasadnieniu wniosku o odwołanie Ziobry napisano, że to czwarty taki wniosek w tej kadencji Sejmu, składany wobec najdłużej urzędującego ministra sprawiedliwości w III RP. "Długość sprawowania przez niego funkcji jest odwrotnie proporcjonalna do jakości pracy oraz politycznych, a przede wszystkim merytorycznych osiągnięć" - napisali wnioskodawcy o Ziobrze.