– Uznaję rolę, jaką Rosja stworzyła dla siebie: i w swoim najbliższym otoczeniu, i w niektórych innych regionach świata – zapewnił prezydent Francji Emmanuel Macron w Petersburgu po rozmowach z Władimirem Putinem.
Miesiąc wcześniej Francuz był w Waszyngtonie i próbował odwieść prezydenta Trumpa od zrywania umowy z Iranem. Ale Amerykanin nie posłuchał.
– Trump swoimi postępkami wzburzył wszystkich przeciw sobie, w tym Europejczyków – swych najbliższych sojuszników. Cła na metale, sankcje na rosyjskie koncerny, z którymi blisko były związane europejskie firmy, skandal z Iranem. Jedną z oznak europejskiego protestu stało się ożywienie kontaktów z Rosją – sądzi rosyjski ekonomista Władimir Griazniewicz.
Jakby potwierdzając tę diagnozę, Macron mówił w Petersburgu o tym, że „europejskie firmy powinny zachować możliwość prowadzenia działalności w Iranie, mimo amerykańskich sankcji". Ewentualne ubytki mógłby im finansować Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju.
– W Europie następuje „schroederyzacja". Europa woli współpracować z Rosją, nie tracąc ani jednego eurocenta – z pewnym niesmakiem zauważył rosyjski politolog Andriej Zaostrowcew. W każdym razie jest to „moralna wygrana" Kremla. Choć inni dodają, że „to nie zasługa Putina, ale błędów polityki Trumpa".