PiS boi się, że przegra w Sejmie głosowanie prokuratorskiego wniosku o uchylenie immunitetu Marianowi Banasiowi, prezesowi NIK – twierdzą nasze źródła w parlamencie. Dlatego sięgnął po pretekst, którym kupi sobie czas na dogadanie się z posłami, aby mieć sejmową większość – 231 pewnych głosów.
W ubiegłym tygodniu Sejm miał głosować, czy ostatecznie zgodzi się na odebranie immunitetu Marianowi Banasiowi, by prokuratura w Białymstoku mogła mu postawić zarzuty ukrywania majątku. Sprawa była dogadana z marszałek Sejmu Elżbietą Witek. Ale zamiast wpisania sprawy do harmonogramu obrad poseł Kazimierz Smoliński, szef sejmowej Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych, niespodziewanie skierował do Biura Analiz Sejmowych zapytanie o ekspertyzę prawną. Chodzi o zbadanie, czy udostępnienie tylko części akt śledztwa w sprawie Mariana Banasia posłom tej komisji jest zgodne z prawem.
– Po trzech miesiącach PiS nagle podważa kwestię akt? To kuriozalna próba wstrzymania procedowania wniosku o immunitet. Pytanie, co za tym stoi: obawa o przegranie w głosowaniu, czy też ruszyły negocjacje PiS z Banasiem – mówi nam poseł opozycji.
Dlaczego dotychczas pewny sejmowej większości PiS nagle uznał, że może przegrać głosowanie nad wnioskiem?
Posłowie sejmowej komisji na początku sierpnia zażądali wglądu w akta śledztwa. Od września przez miesiąc mogli zapoznać się z ponad 30 spośród 80 tomów. Prokuratura udostępniła posłom tylko materiały dotyczące samego prezesa Banasia. Dotąd podważała to tylko opozycja – aż do ubiegłego tygodnia, kiedy przewodniczący Smoliński nagle uznał, że trzeba jednak zbadać, czy prokuratura mogła okroić akta.