Serbowie są wciąż trzy kilometry stąd – Edin Smajic wskazuje wzgórza, które otaczają z obu stron bulwar Zmaja od Bosne, bardziej znany jako aleja Snajperów. Wielka aleja przecina na pół zbudowane w czasach Tity dzielnice Sarajewa. Stoimy w holu wejściowym muzeum historii miasta, przeszklonym budynku z lat 70. XX wieku, który czasy świetności ma już dawno za sobą. Po drugiej stronie ulicy widać otoczoną zasiekami betonową fortecę: to ambasada Stanów Zjednoczonych. Policjanci nie pozwalają jej fotografować, jakby w obawie, że zdjęcia mogłyby kiedyś znowu przydać się snajperom.
– Na razie nie ma wojny, ale co przyniesie przyszłość? Zwykli ludzie dobrze się ze sobą dogadują, mój najlepszy przyjaciel jest Serbem, choć ja jestem muzułmaninem. Ale politycy to co innego, są bardzo źli – tłumaczy Edin. Na oko 40-letni mężczyzna pracuje jako nauczyciel w pobliskim liceum, ale to za mało, aby utrzymać rodzinę. Dlatego wieczorami dorabia w muzealnej recepcji. I bije się z myślami, czy tego wszystkiego nie rzucić i nie wyjechać do Seattle, do przyjaciela – Serba.
Drzwi do Unii zamknięte
Tego lata, mimo wielu obaw, postanowiłem zobaczyć, jak wygląda zapomniana, choć przecież tak bliska część Europy. Przejechałem 5 tys. km trasą, która prowadziła przez pięć krajów Bałkanów Zachodnich: Serbię, Bośnię i Hercegowinę, Czarnogórę, Albanię i Macedonię Północną. To bardzo różnorodny świat. A jednak wszędzie odnajdywałem tę samą niepewność, napięcie, poczucie zagrożenia. Tak jakby przez 20 lat, które minęły od wojen w byłej Jugosławii, zmieniło się niewiele, a kolejny konflikt był za rogiem.
W tym czasie Polska znalazła swoje trwałe miejsce w nowej Europie, należy do Unii i NATO, pojednała się z Niemcami i szybko się bogaci. Ale na Bałkanach Zachodnich żadnego pojednania nie było, żadna jasna wizja nowego porządku politycznego nie powstała. Odwieczne rywalizacje nadal pochłaniają energię sąsiednich narodów, nie pozostawiając zbyt dużego pola na jakikolwiek postęp.
– Dobrze, że nie jesteś Węgrem – mówi Laszlo, mieszkaniec Siofoku nad Balatonem. – Byłem kiedyś na tych Bałkanach. Tam nas nie lubią. Przed stu laty Austro-Węgry to był wielki kraj i dziś nasi sąsiedzi boją się, że chcemy to odtworzyć. A my staramy się tylko uchronić nasz sposób życia, naszą kulturę.