Prędkościomierz pokazał 250 km na godzinę. No dobra, to już. Zaraz wszystko się skończy, zaraz przestanie boleć". Tak zaczyna się wydana w tym roku w Polsce autobiografia mistrza – „Bez maski". Od opisu próby samobójczej w czerwcu 2016 roku w Manchesterze. Pędził swoim nowiutkim ferrari cabrio, wcisnął gaz do dechy. „I wtedy, dosłownie na kilka sekund przed uderzeniem, w mojej głowie coś krzyknęło: Nie! Stój! Pomyśl o dzieciach! Przemknąłem przez most, a potem dałem po hamulcach".
W minioną sobotę wygrał w Las Vegas z królem nokautu, trzy lata starszym Amerykaninem Deontayem Wilderem, i odebrał mu pas organizacji WBC. Pas, którego jeszcze nie miał. W listopadzie 2015 roku, po sensacyjnej wygranej z Władimirem Kliczką, był w posiadaniu trzech innych (IBF, WBA, WBO) mistrzowskich tytułów w królewskiej kategorii, ale z różnych powodów je tracił. Najszybciej zabrała mu swój pas organizacja IBF, już dziesięć dni po walce z Kliczką, gdyż nie zgodził się na pojedynek z Wiaczesławem Głazkowem. W 2016 roku oddał pasy WBA i WBO oraz mniej znaczący IBO. Została mu tylko kokaina, hektolitry piwa i depresja coraz częściej wywołująca myśli samobójcze.
Przypomniał mu o tym Wilder podczas konferencji poprzedzającej ich rewanżowy pojedynek. – Byłeś jak duży, rozpadający się dom, wiem, że chciałeś się zabić – mówił pewny zwycięstwa Amerykanin.
Angielscy dziennikarze pisali, że w krytycznym okresie samozniszczenia Tyson Fury zapominał już nawet o rodzinie. Wlewał w siebie 18 litrów piwa dziennie, zagryzał kilkoma pizzami i kebabami, popijając to wszystko wódką i whisky. Ważył 180 kg, zawał serca lub wylew był kwestią czasu. Najbliżsi bali się o jego życie, a on sam nie widział już sensu, by cokolwiek w tym chorym biegu ku przepaści zmieniać. Bez emocji przyjmował też fakt, że ciąży na nim dwuletnia dyskwalifikacja za doping. Wcześniej próbował jeszcze się bronić, tłumacząc, że podwyższony poziom zakazanego sterydu anabolicznego (nandrolonu) w jego organizmie to wynik spożywania skażonego mięsa z dzika lub skażonych suplementów. W autobiografii pisze, że całkowicie stracił wtedy wolę życia.
Wstał z desek
Fury ma 31 lat, 206 cm wzrostu i jak staje do walki dobrze przygotowany, waży około 120 kilogramów. Jest wyjątkowo szybki jak na człowieka o takich gabarytach, między linami ringu potrafi tańczyć jak Muhammad Ali. I ma podobną jak on wielką, niewyparzoną gębę. Uwielbia prowokować, toczyć z rywalami psychologiczne wojny. Przed walką z Władimirem Kliczką przebierał się za Batmana, teraz do ringu w MGM Grand Garden Arena, gdzie zmierzył się z Wilderem, wniesiono go w lektyce, jak króla. Wcześniej opowiadał, że tak jak sławni członkowie jego rodziny, mistrzowie walki na gołe pięści, moczy ręce w benzynie, by pięści były twardsze. Zawsze szokował i szokuje nadal. Zapytany, co będzie robił po wygranej z Wilderem, odpowiedział w swoim stylu: Teraz czas na koks i dziwki...