Ciemne chmury zbierają się także nad opozycyjną Partią Narodową, która – jak się zdaje – nie zyskała na fali krytyki pod adresem głównej konkurentki. – W ostatnim czasie największy kryzys polityczny dotyczył właśnie Partii Narodowej i jej lidera Adriana Delii. Z każdym dniem rosła presja, żeby ustąpił ze stanowiska, ponieważ jego ugrupowanie przegrało w ostatnim czasie wszystkie możliwe wybory, zarówno europejskie, ogólnokrajowe, jak i lokalne – zauważa prof. Baldacchino. W dodatku wobec lidera partii wciąż toczy się śledztwo w sprawie prania pieniędzy i niejasnych biznesów prowadzonych z domami publicznymi w londyńskim Soho.
Pod naporem krytyki partia zorganizowała wreszcie w poprzednim tygodniu wybory na nowego przewodniczącego. Delię odsunięto, a nowym przewodniczącym został Bernard Grech (mimo że on z kolei oskarżany jest o oszustwa podatkowe).
Puste stoliki
Jeszcze na początku 2017 r., gdy Malta obejmowała przewodnictwo w Unii Europejskiej, głosy o tym, że na wyspach nie dzieje się najlepiej, przebijały się z trudem do mediów i opinii publicznej. Sam Joseph Muscat miał dobrą prasę w Brukseli, później wymieniano go nawet jako potencjalnego następcę Donalda Tuska na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej. To wszystko, mimo że według raportu opublikowanego wtedy przez frakcję Zielonych w Parlamencie Europejskim Malta już wówczas znalazłaby się na unijnej liście rajów podatkowych, gdyby Bruksela takie same kryteria stosowała wobec państw członkowskich jak wobec krajów trzecich.
– Malta była zbyt małym i zbyt mało wpływowym krajem, żeby się nią zajmować i odkrywać jej ciemniejsze strony. Tragiczne wydarzenie (zamach na dziennikarkę – red.) sprawiło jednak, że dziś na Maltę patrzą wszyscy, a sprawy nadużyć korupcyjnych i podatkowych czy sprzedawania złotych paszportów nie da się już zamieść pod dywan – podkreśla Wouter Veenendaal.
Świadczy o tym ostatni raport Komisji Europejskiej o stanie praworządności w Unii, który mówi, że Malta trawiona jest przez korupcję na wysokich szczeblach i klientelizm, a rosnącym problemem jest także mowa nienawiści w internecie. Nazwa tego kraju pojawia się w raporcie 16 razy. Żadne inne państwo nie jest wspominane częściej. Kolejne miejsca zajmują Węgry i Polska (po 14 cytowań), Bułgaria (13) i Czechy (12).
Inna sprawa, że m.in. dzięki atrakcyjności podatkowej i szemranym interesom biznesowym z tym związanym Malta przeżywała w ostatnich latach boom inwestycyjny i budowlany. Do widoku licznych dźwigów na budowach nawiązuje krążący na wyspach żart: „Jaki jest narodowy ptak Malty? Żuraw!". Wspomniany boom może jednak się właśnie kończyć i to nie tylko z uwagi na planowane przez rząd i forsowane przez Unię Europejską uregulowanie maltańskiego system prawnego i finansowego. Swoje robi także pandemia koronawirusa. Ten sezon turystyczny będzie najgorszy od lat, a gospodarka znalazła się w momencie krytycznym. – Przed pandemią Malta miała jedną z najszybciej rosnących gospodarek w Europie. Z powodu koronawirusa kluczowe sektory – takie jak turystyka, handel detaliczny, usługi fryzjersko-kosmetyczne – zostały tymczasowo zamknięte. Zgodnie z prognozami gospodarka może skurczyć się o 9 proc. – mówi prof. Baldacchino.
Malta otworzyła granice dla turystów z zagranicy 1 lipca, ale na ulicach Valetty pustki. Restauratorzy donosili w ostatnich tygodniach, że przeciętnie w porze obiadowej w stolicy zajętych było mniej niż jedna czwarta stolików. To oznacza gigantyczne straty także dla budżetu państwa, bo turystyka na Malcie odpowiada za ok. 14 proc. PKB kraju, co według raportu Światowej Rady Podróży i Turystyki z 2018 roku umiejscawia kraj na pierwszym miejscu w Europie, jeśli chodzi o uzależnienie od tego sektora.
Tak czy inaczej, w dłuższej perspektywie, wizerunku i dobrobytu Malty nie uratują turyści, bo – jak wiadomo nie od dziś – ryba psuje się od głowy. Nie ma wątpliwości, że sytuację może uzdrowić rzetelne śledztwo i ukaranie winnych zabójstwa Daphne Caruany Galizii, oczyszczenie środowiska ze skorumpowanych i powiązanych z rajami podatkowymi polityków i działaczy oraz odzyskanie zaufania opinii publicznej i niezależnych mediów. Jeśli chodzi o same media, zagrożenie dla wolności słowa nie było ich największym problemem (choć oczywiście najprostszy do diagnozy dla dziennikarzy zagranicznych w kontekście tragedii z 2017 r.). Większym wydaje się być upartyjnienie i klientelizm, na co też zwraca uwagę raport Komisji Europejskiej.
Z tymi problemami wyspiarskie państwo musi się uporać samo – z dala od mikrofonów BBC, kamer CNN czy unijnych raportów. Tylko wówczas prześladujące Maltę demony zostaną na dobre przegonione, a nie tylko z powrotem ukryte przed wzrokiem świata.
Adrian Bąk jest dziennikarzem Programu II Polskiego Radia