Wartością publikacji jest doskonałe zarysowanie tła pogromowego, na które istotny wpływ miała przedwojenna antysemicka trucizna, którą sączyły mające spore wpływy w tych miejscach faszyzujący Obóz Wielkiej Polski i Stronnictwo Narodowe. Organizacje te wspierali księża oraz ziemiaństwo. Walczyli oni nie tylko z żydowskimi kupcami, ale też z tzw. zażydzaniem szkół, poprzez niedopuszczenie do nich żydowskich nauczycieli czy uczniów. Autor pokazuje, że za mordami nie stał tylko motłoch, ale małomiasteczkowa elita: sołtys, ksiądz, nauczyciel, listonosz, policjant, żołnierze podziemia antykomunistycznego, a potem AK. Po ucieczce w czerwcu 1941 r. z tych terenów Sowietów tworzyła się straż porządkowa, która przejmowała władzę i inspirowała pogromy. Mordom towarzyszył rabunek i gwałty, a sprawcy zajęli potem domy ofiar, przejęli ich dobra.

Problematyczne, zdaniem autora, jest sprawstwo kierownicze Niemców. Autor przekonuje, że jeżeli nawet Niemcy byli gdzieś obecni, to ich rola sprowadzała się do obserwowania pogromów lub wręcz ich stopowania.

Czytaj więcej

Polskie dziedzictwo potrzebuje opiekunów

Moim zdaniem autor trochę prześliznął się nad tematem współpracy żydowskich mieszkańców w latach 1939–1941 z sowieckim aparatem bezpieczeństwa. Bo przecież w taki sposób zbrodniarze tłumaczyli swoje zachowanie. Zbudowali sobie obraz Żyda bolszewika, szpicla, agitatora.