Polskie dziedzictwo potrzebuje opiekunów

W ciągu pięciu lat działalności zrealizowaliśmy 530 projektów w 20 krajach. Jesteśmy w miejscach, gdzie Polacy emigrowali, ale też tam, gdzie są do dzisiaj, m.in. w Ukrainie, na Litwie, Łotwie, we Francji, w Gruzji.

Publikacja: 16.12.2022 17:00

Dorota Janiszewska-Jakubiak

Dorota Janiszewska-Jakubiak

Foto: Radek Zawadzki

Plus Minus: Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą POLONIKA ma już pięć lat. Co jego utworzenie zmieniło w dziedzinie ochrony zabytków?

Myślimy strategicznie i znacząco usprawniamy prowadzenie projektów, zwłaszcza konserwatorskich – wieloletnich, wielobranżowych i wymagających stabilnego finansowania. Inicjujemy i wspieramy projekty naukowe, dotyczące często nieznanych obiektów polskiego, materialnego dziedzictwa kulturowego pozostającego poza krajem. Ważne, by ten temat był stale obecny w edukacji dzieci i młodzieży. Stąd tak wiele naszych działań nastawionych jest na upowszechnianie wiedzy.

Ile projektów zostało zrealizowanych?

Od roku 2018 było ich aż 530 w 20 krajach (niektóre nadal się toczą). Borykaliśmy się z pandemią, a obecnie ze skutkami agresji rosyjskiej na Ukrainę. Pomimo to udało się kontynuować niemal wszystkie projekty.

Czy środki na działania Instytutu zwiększały się?

Wyjściowym budżetem dla Instytutu była, zaplanowana w 2017 r., kwota 13 mln zł. Teraz nasz budżet podstawowy wynosi ok. 16 mln zł rocznie. Do tego należy doliczyć stale zwiększające się środki z programu dotacyjnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Kulturowego, którym zarządzamy, oraz milion złotych, przeznaczany na nasz program grantowy „Polskie dziedzictwo kulturowe za granicą – wolontariat”. Stworzyliśmy narzędzie dla osób, które nie są specjalistami, ale mają potrzebę i chęci ratowania zabytków. Beneficjenci programu mają obowiązek przejść odpowiednie szkolenia z zakresu ochrony zabytków, a pod opieką specjalistów uczą się dobrych praktyk tak, by nie szkodzić obiektom. W ramach „Wolontariatu” dajemy możliwość organizowania praktyk dla adeptów sztuki konserwatorskiej i osób inwentaryzujących zabytki. Pojawiły się nawet działania na pograniczu dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego – ratowanie dendrarium założonego przez Ludwika Młokosiewicza w Lagodekhi w Gruzji.

Z których zrealizowanych projektów przez Instytut Polonika najbardziej jest pani dumna?

Cieszę się, że przyspieszyły prace w lwowskich świątyniach i że wreszcie mogliśmy rozpocząć renowację największych kaplic na cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie. Po romantycznej kaplicy Krzyżanowskich, zwanej „kaplicą z chimerami”, przyszedł czas na mauzoleum Barczewskich, czyli kawałek Paryża we Lwowie, bo jest ono wzorowane na kościele Sacré-Cœur z dzielnicy Montmartre. W tym roku kontynuujemy prace w kaplicy Dunin-Borkowskich, która ma formę greckiej świątyni – projekt trudny, bo realizowany w warunkach wojennych.

Czytaj więcej

Wakacje z zabytkami. Mazowsze, Łódzkie i Świętokrzyskie

Obiekty zabytkowe, które były odnawiane, znajdują się poza granicami Polski, jakie znaczenie dla naszego dziedzictwa ma fakt, że to właśnie my o nie dbamy?

Nie można opowiadać o historii Polski bez dziedzictwa dawnych ziem wschodnich Rzeczy-pospolitej i spuścizny związanej z emigracją i migracją Polaków. Ten aspekt musi być obecny w edukacji i w naszej pamięci zbiorowej, również dlatego, że wiele miejsc wymaga opieki. Bardzo nam zależy, aby w momencie kiedy prowadzone są nasze projekty, była podejmowana współpraca nie tylko ze specjalistami z danego kraju, ale by angażowały się w nasze działania władze samorządowe i lokalni mieszkańcy, bo wtedy to dziedzictwo zyskuje stałych opiekunów rozumiejących jego znaczenie nie tylko dla kultury polskiej.

Tak dzieje się w Ołyce w Ukrainie, gdzie odbudowa kolegiaty w dawnym gnieździe rodowym Radziwiłłów, spowodowała olbrzymie zainteresowanie społeczności lokalnej. Teraz władze Ukrainy przymierzają się do renowacji zamku, w którym do niedawna był szpital.

To ważne, że finansowane przez państwo polskie prace w kolegiacie, którą od lat opiekuje się Fundacja Dziedzictwa Kulturowego, stały się impulsem do szerszego zainteresowania Ołyką. Ma w tym też udział nasz Instytut, który finansował renowację fasady tej barokowej świątyni. W przyszłości możemy też służyć wsparciem eksperckim przy renowacji zamku. Dziś coraz więcej osób zauważa, że to niewielkie wołyńskie miasteczko, mimo piętna, jakie odcisnęły na nim czasy władzy sowieckiej, ma ogromny potencjał.

Instytut prowadził projekty na terenie Białorusi. Dzisiaj chyba z powodu panującego tam reżimu nie jest to możliwe?

Mieliśmy plany, ale sytuacja polityczna sprawiła, że z naszych projektów konserwatorskich został zrealizowany tylko jeden – odnowienie małego muzeum, czyli blisko 100-letniego wiejskiego domu rodziny Wydrzyckich w Starych Wasiliszkach, w którym młodość spędził Czesław Niemen. Planowaliśmy np. prace na cmentarzu Farnym w Grodnie, ale musieliśmy je wstrzymać.

Czy po wybuchu wojny w Ukrainie zmieniły się plany związane ze wsparciem dla tamtejszych zabytków?

Dostosowujemy się na bieżąco do sytuacji. Chcemy utrzymać prace konserwatorskie, zwłaszcza w tych obiektach, w których już się toczą – w świątyniach we Lwowie, Berdyczowie, Ołyce, na zabytkowych cmentarzach, kontynuować renowację studni św. Jana z Dukli we Lwowie i współpracę z Lwowską Narodową Galerią Sztuki przy kaplicy Boimów.

Czytaj więcej

Wakacje z Zabytkami. Dolny Śląsk i Lubuskie

Jakie działania podejmował Instytut Polonika w związku z koniecznością ochrony zabytków w Ukrainie, które też znalazły się na celowniku rosyjskich agresorów.

Od 24 lutego i eskalacji działań wojennych byliśmy w kontakcie z ukraińskimi kolegami i ustalaliśmy, jakie działania są najpilniejsze. W pierwszej kolejności były to zabezpieczenia przeciwpożarowe. Skupiliśmy się na tym, aby jak najszybciej dostarczyć sprzęt m.in. do lwowskich świątyń i do obiektów drewnianych, w tym do cerkwi objętych polsko-ukraińskim wpisem na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Przekazaliśmy systemy gaśnicze oraz materiały do zabezpieczania zabytków. Wielu naszych współpracowników – polskich i ukraińskich konserwatorów – uczestniczyło w tych działaniach. We Lwowie, gdzie od lat współpracujemy z urzędem miejskiego konserwatora zabytków, kierowanym przez Lilię Onyszczenko-Szwec, wciąż możemy zobaczyć osłonięte witraże i figury przy świątyniach czy konstrukcje metalowe chroniące przed odłamkami wolno stojące rzeźby i pomniki, np. kolumnę Adama Mickiewicza. Szczęśliwie żaden z ponad 200 obiektów, które zabezpieczaliśmy, nie został zniszczony; podczas rosyjskiego ostrzału uszkodzeniu uległ jedynie kościół w Brzozdowcach. Ale lista strat ukraińskiego dziedzictwa kulturowego stale się wydłuża.

Dzięki wykorzystaniu nowoczesnych technologii – skaningu laserowego 3D – poddano cyfryzacji wiele obiektów, w tym wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Technologia skaningu laserowego 3D była już przez nas wcześniej wykorzystywana, m.in. w Katedrze Łacińskiej i kaplicy Boimów. Dzięki współpracy ze specjalistami z Polski i Ukrainy ostatnio wykonano skaningi m.in. kolegiaty w Żółkwi, fary w Drohobyczu i cerkwi znajdujących się na liście UNESCO. Mam nadzieję, że w przyszłości ta dokumentacja przyda się wyłącznie podczas prac konserwatorskich. Zostanie udostępniona stronie ukraińskiej.

Materiał powstał we współpracy z Instytutem Polonika

Plus Minus: Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą POLONIKA ma już pięć lat. Co jego utworzenie zmieniło w dziedzinie ochrony zabytków?

Myślimy strategicznie i znacząco usprawniamy prowadzenie projektów, zwłaszcza konserwatorskich – wieloletnich, wielobranżowych i wymagających stabilnego finansowania. Inicjujemy i wspieramy projekty naukowe, dotyczące często nieznanych obiektów polskiego, materialnego dziedzictwa kulturowego pozostającego poza krajem. Ważne, by ten temat był stale obecny w edukacji dzieci i młodzieży. Stąd tak wiele naszych działań nastawionych jest na upowszechnianie wiedzy.

Pozostało 92% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi