Bogusław Chrabota: W sprawie odszkodowań dla ofiar wojny jeszcze kilka słów trudnej prawdy

Niemcy nie kultywują pamięci o zbrodniach. Ich edukacja to pedagogika wyparcia.

Publikacja: 12.07.2024 10:00

Bogusław Chrabota: W sprawie odszkodowań dla ofiar wojny jeszcze kilka słów trudnej prawdy

Foto: AFP

Rzadko kiedy krótki, tradycyjny tekst publicystyczny wywołuje szersze echo. A jednak to się zdarza. Mnie przydarzyło się ostatnio, kiedy odnosząc się do wizyty Olafa Scholza w Warszawie i kwestii odszkodowań dla żyjących ofiar wojny, przywołałem przykład mojego 90-letniego ojca, który jako dziecko, w czasie wojny, pracował niewolniczo w Prusach Wschodnich i nie ma szans na żadną rekompensatę, bo nie ma potwierdzających tego dokumentów. Odwołałem się przy tym nie do trudnego i w istocie kontrowersyjnego problemu reparacji, ale do czegoś dużo bardziej zrozumiałego, do ludzkiego poczucia sprawiedliwości. Bo to ta kategoria, wedle której zbrodnie z czasów wojny wobec indywidualnych ludzi, a zatem realna niesprawiedliwość, powinny być wynagrodzone.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Bunt PiS w Krakowie się skończył. Czy wygrał Jarosław Kaczyński?

Problem stanowi niemiecki sposób myślenia

Otrzymałem wiele listów i telefonów, ale najbardziej poruszyła mnie korespondencja od mieszkającego od wielu lat w Polsce Niemca, osoby znanej, acz chcącej pozostać anonimową. W kontekście mojego apelu do Olafa Scholza autor e-maila pisze: „(…) Czego oczekiwać od człowieka, Niemca, który urodził się po Drugiej Wojnie Światowej. Urodził w kraju, gdzie ta część niemieckiej historii była maksymalnie przemilczana. Gdzie większość ludzi starszych ponoć niczego »nie widziała, a tym samym nie wiedziała«. Gdzie się zazwyczaj w domu milczało na temat wojny, winy Niemiec i Niemców i własnego udziału w tym wszystkim... Gdzie temat w szkole nie istniał i do dziś mało istnieje. Czyli młodzież niczego się w szkole nie dowie o Drugiej Wojnie, ani gdzie się rozpoczęła, ani jakie zbrodnie »moi rodacy« tu w Polsce popełnili. (…) Ten kanclerz będzie lekceważył temat reparacji lub odszkodowań, póki Polska mu na to pozwala. PiS może przedobrzył z wielkością swoich roszczeń, ale nowa koalicja nie powinna sobie odpuścić tematu. Przykład Pana ojca jest symptomatyczny dla Niemców. Jeśli pana Tata nie ma dokumentów, to przecież »kann ja jeder kommen und Kohle fordern«, »każdy może przyjść i domagać się kasy«. Takie jest »u nas« podejście! Dokumenty w Olecku (Treuburg) z pewnością były i ewentualnie są (o ile miasto nie było bardzo zniszczone), tylko ktoś musi ich szukać, grzebać w starych dokumentach Finanzamtu tam na miejscu, w nadrzędnym mieście lub w Landesarchiv. Raczej teraz w Landesarchiv (Bundesland), bo lata temu miała miejsce archiwizacja na takim poziomie. Żmudna praca, której Niemcy za Polaków pewnie nie wykonują.... Przykro mi, ale pana Tata ma tylko wtedy szanse, jeśli Polska nie odstąpi. Ponoć proponowano 200 milionów euro. Przypomniała mi się kwotowo analogia z Namibią, i wieloletni (!!) proces przeciwko RFN w USA, gdzie Namibia ostatecznie wywalczyła znacznie większą kwotę. W każdym innym przypadku wypowiedział Pan prorocze słowa: Niemcy, ich tzw. eksperci i ich kanclerz czekają na biologiczne rozwiązanie problemu, czas robi swoje, a niemieccy urzędnicy będą latami ważyli każde słowo. Panu nie wolno tracić wytrwałości! Musi Pan korzystać ze swoich możliwości! Inaczej będzie tak, jak Pan napisał, i w stu procentach podzielam Pana pogląd – tamci czekają na biologiczne rozwiązanie. Znam to państwo, tryb i sposób myślenia; a »ojcowie i dziadkowie Scholza oraz jego kolegów« mają co miesiąc zapewnioną emeryturę powyżej 2 tysięcy euro, bo działali zgodnie z ówczesnym prawem”.

Sprawiedliwości w wymiarze metahistorycznym. To przede wszystkim walka o pamięć. Walka z niemiecką pedagogiką wyparcia. W tym sensie symbole, choćby centrum pamięci ofiar II wojny światowej w Berlinie, mają głęboki sens.

Czytaj więcej

Amerykański historyk: Odejdźmy od holokaustocentryzmu

Musimy walczyć z niemiecką pedagogiką wyparcia

List mieszkającego w Polsce Niemca o Niemczech bardziej niż o Niemcach. Bo wielu Niemców myśli podobnie jak on. Problemem są właśnie Niemcy. Nawet nie jako kraj, bo różnie jest w różnych landach, ale jako uniwersum. Sposób myślenia. Działania. Sposób sprawowania władzy. O tym właśnie pisze mój respondent. Niemcy nie kultywują pamięci o zbrodniach. Ich edukacja to pedagogika wyparcia. A ten list jest najlepszym dowodem, jaki fałsz moralny niesie ze sobą ten model obcowania z historią. Dlatego Scholz nie czuje, nie rozumie powagi sprawy. Dlatego tytuł moralny jest dla niego wątpliwy. W tej narracji współczesne Niemcy zaczęły się od Adenauera. Jedynym ważnym momentem w historii było heroiczne obalenie muru berlińskiego, a to, co się liczy, to gospodarka. Dlatego my, dzieci ofiar, nie możemy przestać domagać się sprawiedliwości.

Sprawiedliwości w wymiarze metahistorycznym. To przede wszystkim walka o pamięć. Walka z niemiecką pedagogiką wyparcia. W tym sensie symbole, choćby centrum pamięci ofiar II wojny światowej w Berlinie, mają głęboki sens. Podobnie jak odszkodowania dla żyjących ofiar. Cieszę się, że premier Tusk odrzucił wdowi grosz, jakim było 200 mln euro. Czeka na nową propozycję. A co z wymogiem posiadania dokumentów, czyli sprawy m.in. mojego ojca? Domaganie się poszukiwań na własne konto od niemal 100-latków jest podłe i nieludzkie. Niech ten fact-checking, skoro taki ważny (odżywa stereotyp Polaka-naciągacza), administracja niemiecka weźmie na siebie. Wszak sprawa dotyczy ledwie kilku tysięcy przypadków. Pokażcie, bracia Niemcy, że nie czekacie, aż problem rozwiąże biologia.

Rzadko kiedy krótki, tradycyjny tekst publicystyczny wywołuje szersze echo. A jednak to się zdarza. Mnie przydarzyło się ostatnio, kiedy odnosząc się do wizyty Olafa Scholza w Warszawie i kwestii odszkodowań dla żyjących ofiar wojny, przywołałem przykład mojego 90-letniego ojca, który jako dziecko, w czasie wojny, pracował niewolniczo w Prusach Wschodnich i nie ma szans na żadną rekompensatę, bo nie ma potwierdzających tego dokumentów. Odwołałem się przy tym nie do trudnego i w istocie kontrowersyjnego problemu reparacji, ale do czegoś dużo bardziej zrozumiałego, do ludzkiego poczucia sprawiedliwości. Bo to ta kategoria, wedle której zbrodnie z czasów wojny wobec indywidualnych ludzi, a zatem realna niesprawiedliwość, powinny być wynagrodzone.

Pozostało 88% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi