Ostatnio obejrzałem drugą część „Diuny” i się nie zawiodłem. Gigantyczne kosmiczne statki na pustyni robią większe wrażenie niż wieżowce w Abu Zabi. Frank Herbert, autor „Diuny”, miał rękę do ciekawych metafor. Żeby nie drażnić podziemnego potwora, mieszkańcy Arakis pokonują piaszczyste wydmy krokiem tanecznym! Swoją drogą umiejętność przetrwania na pustyni to zupełnie realne wyzwanie, które właśnie rzucamy naszym potomkom.
Co mają wspólnego „Odyseja” i „Diuna”?
Ród, który włada Diuną, to Atrydzi, nie od rzeczy więc będzie wspomnieć o nowym, literackim przekładzie „Odysei” autorstwa Antoniego Libery. Libera użył w nim heksametru polskiego, który znamy z Pieśni Wajdeloty, fragmentu „Konrada Wallenroda” Adama Mickiewicza. Wiersz hipnotyzuje, mimo to bohaterowie „Odysei” wydają się bliscy, jakby czas zupełnie się ich nie imał.
Czytaj więcej
Polecam pisarki z Ameryki Łacińskiej. Ten region przeżywa fantastyczny okres literacki.
To samo można powiedzieć o postaciach siedmiu tragedii Sofoklesa, które na nowo przetłumaczył Libera. Znakomicie się je czyta, ale polecam także słuchowiska, które na podstawie tych przekładów wyreżyserował Mariusz Malec. Jerzy Trela, Franciszek Pieczka czy Jerzy Radziwiłowicz stworzyli w nich role mistrzowskie. Dzięki Liberze odkrywamy tragedie mniej znane, „Filokteta”, „Ajasa” czy „Trachinki”. Ich tematem jest etos rycerski, przez jednych doskonalony, przez innych ośmieszany.
Warlikowski znów przerabia „Elizabeth Costello” J. M. Coetzeego
Czekam na Sofoklesa w teatrze, tymczasem ciekawego repertuaru dostarczają reżyserom współcześni prozaicy. W Nowym Teatrze premierę miała „Elizabeth Costello”, spektakl oparty na kilku dziełach Johna Maxwella Coetzeego. Jego bohaterką jest fikcyjna pisarka walcząca o prawa zwierząt. Tytułową Costello gra pięć aktorek i jeden aktor, co znacznie wzmacnia siłę jej argumentów.