Paweł Konzal: Moralność zamiast legalizmu

To, że działania, które instynktownie oceniamy jako złe, pozostają bez konsekwencji, bez moralnej oceny i chociażby ostracyzmu, może powodować frustrację. Jest ona odczuwalna w całym zachodnim świecie.

Publikacja: 01.03.2024 17:00

Paweł Konzal: Moralność zamiast legalizmu

Foto: mat.pras.

Technokratyzacji i wzmacnianiu się legalizmu towarzyszy zanik debat o moralnym wymiarze zachowań poszczególnych osób publicznych. Kluczowe pytanie dotyczące np. wykorzystania aktywów państwowych do przedłużenia władzy określonej partii nie jest w pierwszym rzędzie pytaniem prawnym – choć to również ważne. Jest to pytanie o kwestie moralne. Brak dyskusji na temat indywidualnej moralnej odpowiedzialności – nie tylko partyjnych liderów, lecz także menedżerów różnych szczebli w spółkach Skarbu Państwa itp. – w długim okresie jest jednym ze źródeł rosnącej atrakcyjności autorytarnych postaw w społeczeństwach Zachodu.

W ocenie moralnej działań i aktów politycznych chodzi o ich zgodność z obowiązkiem powierniczym, który wiąże się z wykonywaniem funkcji publicznej. Idąc za Rawlsem, wyobraźmy sobie, że znajdujemy się za „zasłoną niewiedzy”, czyli nie wiemy, kim jesteśmy i jaką rolę odgrywamy w społeczeństwie. Jak ocenilibyśmy dane działanie?

Czytaj więcej

Konzal: Tabu polexitu i zdrada stanu

Jedyne dwa sposoby na utrzymanie pokoju społecznego to pakt społeczny – wyrażany często w formie konstytucji – albo przemoc państwa. Tak w skrócie zarysować można różnicę pomiędzy systemem demokratycznym opartym na konsensusie a autorytarnym opartym na ucisku.

Warunkiem koniecznym do akceptacji systemu jest przekonanie, że jest on sprawiedliwy. Władza może sprawić, że wszystko, czego zapragnie, stanie się legalne. Nie może jednak uczynić tego właściwym. Moralność leży więc u podstaw utrzymania pokoju społecznego poprzez konsensus, a nie ucisk. Chroni wielu słabych przed nielicznymi silnymi. Obecne tarcia i tendencje autorytarne oraz kwestionowanie istoty systemu demokratycznego – od USA po Francję, od Niemiec po Polskę – wynikają m.in. z faktu, że znaczna i rosnąca część społeczeństw straciła lub traci wiarę w sprawiedliwość systemu, równość szans itd.

Jedyne dwa sposoby na utrzymanie pokoju społecznego to pakt społeczny – wyrażany często w formie konstytucji – albo przemoc państwa. Tak w skrócie zarysować można różnicę pomiędzy systemem demokratycznym opartym na konsensusie a autorytarnym opartym na ucisku.

Jako ludzie instynktownie czujemy, że coś jest dobre lub złe. Na najbardziej podstawowym poziomie jest to niezależne od wykształcenia, pochodzenia kulturowego itp. Wyzwania moralne, z jakimi mierzymy się jako ludzkość nie zmieniły się w swej naturze od 2500 lat.

Jednocześnie tylko nieliczni nieprawnicy rozpoznają instynktownie i właściwie, czy coś jest legalne czy nielegalne. W ciągu ostatnich 100 lat liczba i zakres zasad prawnych wzrosła niemal wykładniczo. Ich złożoność i rozległość jest tak duża, że jedynie specjaliści znają i w pełni rozumieją całość tradycji prawnej w danej dziedzinie. Mimo to w ostatnich latach każdy z nas stał się „ekspertem” i „interpretatorem” konstytucji. Spór prawny zastąpił dyskurs etyczny.

Czytaj więcej

Paweł Konzal: Rząd PiS, wbrew swej retoryce, wstydził się polskości

Przez długi czas zjeżdżaliśmy po równi pochyłej, podsumowując wątpliwe zachowania w życiu publicznym stwierdzeniem „och, to po prostu polityka”. To, że działania, które instynktownie oceniamy jako złe, pozostają bez konsekwencji, bez moralnej oceny i chociażby ostracyzmu, może powodować frustrację. Jest ona odczuwalna w całym zachodnim świecie. Nawet jeśli można coś obronić z perspektywy prawa (czy jest coś, czego nie da się zrobić z dobrym zespołem prawników?), obywatele nadal czują, że jest to złe. Ostateczny wynik jest negatywny dla nas wszystkich. XX wiek pokazał konsekwencje zerwania z demokracją i prawdą na rzecz autorytaryzmu i kłamstwa. Gdy załamuje się system, nikt nie ucieknie od otaczającego go świata.

Nie powinniśmy tracić zaufania do naszej (społecznej i ludzkiej) zdolności dokonywania osądów. Oczywiście, wyzwaniem jest ocena tematów naładowanych emocjonalnie, takich jak polityka. Trudne jest postawienie się za „zasłoną niewiedzy". Pomocny jest tu trening filozoficzny. Moralny wymiar prywatnych debat o życiu publicznym to nic innego jak zwyczaj ciągłego poszukiwania i stawiania pytań na temat tego, co myślimy o danym zachowaniu (nie osobie!), jak chcielibyśmy postąpić w danej sytuacji, jakich postaw oczekujemy od osób aktywnych w życiu publicznym. Warto rozważyć, czy filozofia i etyka nie powinny być częścią curriculum szkół podstawowych i średnich. Byłaby to inwestycja w długofalowe zdrowie naszej demokracji.

Technokratyzacji i wzmacnianiu się legalizmu towarzyszy zanik debat o moralnym wymiarze zachowań poszczególnych osób publicznych. Kluczowe pytanie dotyczące np. wykorzystania aktywów państwowych do przedłużenia władzy określonej partii nie jest w pierwszym rzędzie pytaniem prawnym – choć to również ważne. Jest to pytanie o kwestie moralne. Brak dyskusji na temat indywidualnej moralnej odpowiedzialności – nie tylko partyjnych liderów, lecz także menedżerów różnych szczebli w spółkach Skarbu Państwa itp. – w długim okresie jest jednym ze źródeł rosnącej atrakcyjności autorytarnych postaw w społeczeństwach Zachodu.

Pozostało 87% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi