Plotka głosi, że pewien japoński tłumacz rozmiłowany w polskiej literaturze pragnął przełożyć „Lalkę” Bolesława Prusa na swój rodzimy język. Aby dopełnić formalności, udał się do Polski. Jako że nie znał europejskich zwyczajów w kwestii praw autorskich, postanowił zasięgnąć języka na wydziale polonistyki jednego z uniwersytetów. I tam usłyszał coś, czego się nie spodziewał: „Ale właściwie po co to panu? Przecież w Japonii nikt tego nie będzie czytał, nikt tego nie zrozumie”.
Wbrew pozorom nie jest to kolejna opowieść o zaniedbywaniu zagranicznej promocji rodzimych arcydzieł kultury, ale raczej o dziwnym stanie relacji między Wschodem i Zachodem, gdzie wzajemna fascynacja miesza się z przesądami i stereotypami. Odległa Azja jest dla zachodniego człowieka niezwykła, inna, przesiąknięta zagadkowymi symbolami, których nie potrafi odszyfrować. A nawet gdy ktoś mu je wytłumaczy, i tak będzie się upierać, że nie potrafi ich odczytać. W innym przypadku zostałby zmuszony nie tylko do podziwiania tych baśniowych Azjatów, lecz także do dogadania się z nimi i z każdym innym przedstawicielem „obcej” kultury.
Czytaj więcej
W konserwatywnych think tankach nie przejęto się specjalnie wyborczą porażką partii Jarosława Kaczyńskiego. PiS i tak ich nie słuchał. A najważniejsze jest przecież wykuwanie idei, które przetrwają polityczne zawieruchy.
Budda i kadzidełka
Orient jest niezwykle pojemnym pojęciem, można do niego wcisnąć wszystko, co tylko mieszkaniec zachodniej cywilizacji uzna za odmienne – niezależnie od tego, czy leży daleko na Pacyfiku czy też w północnej Afryce. To taka sama „Azja”.
Dlatego też najłatwiej przyjąć postawę „podziwiania błyskotek”. Doceniać dobrą kuchnię, widowiskowe tańce, wspaniałe ornamenty. Takie podejście zarówno jest bezpieczne, jak i zwalnia nas z obowiązku traktowania innego jak podobnego sobie. Timothy Mitchell w „Egipcie na wystawie świata” wspomina o jednym z pierwszych XIX-wiecznych kongresów orientalistycznych dotyczącym Egiptu. Postawiono na otwartość, więc zaproszono również naukowców z tego kraju. Poważnych badaczy, pełnych nadziei, że w końcu będą mogli zaprezentować wyniki swoich rozważań na Zachodzie, poproszono o… zatańczenie tańca derwiszów.