Michał Szułdrzyński: Taksówki bez kierowców w natarciu. Co zrobimy z zaoszczędzonym czasem?

Ulice San Francisco są w ostatnich tygodniach sceną jednego z ciekawszych eksperymentów technologicznych na świecie.

Publikacja: 22.09.2023 17:00

Michał Szułdrzyński: Taksówki bez kierowców w natarciu. Co zrobimy z zaoszczędzonym czasem?

Foto: Plus Minus

Miesiąc temu regulator stanu Kalifornia wydał zgodę, by w mieście przy użyciu pojazdów autonomicznych całą dobę świadczyły usługi taksówkarskie dwie firmy: Waymo i Cruise. Wcześniej nakładano na nie spore ograniczenia. Przez pewien czas nie mogły pobierać opłat ani też nie mogły jeździć bez człowieka, który nadzorował działanie autopilota. Cruise mogło jeździć bez kierowcy tylko w nocy i to po niektórych obszarach miasta. Jednocześnie zgoda na komercyjne działanie przez całą dobę taksówek bez kierowcy nie jest końcem eksperymentu, ale dopiero jego etapem.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Beatyfikacja Ulmów i sianie nienawiści do obcych. Jak PiS zdołał to pogodzić?

Historia sięga kilku lat wstecz, gdy największe firmy zaczęły ścigać się o to, kto zbuduje w pełni autonomiczny pojazd. Szybko okazało się, że to wcale nie jest takie łatwe. Dlatego dwaj giganci postanowili, by zamiast tworzyć pojazd, który będzie w pełni bezpieczny na wszystkich drogach, lepiej poznać dany teren, opanować do perfekcji różne związane z jego topografią i ruchem miejskim problemy i dopiero potem podbijać cały świat. Wybór padł na San Francisco. General Motors powołał w tym celu spółkę Cruise, a właściciel Google’a, czyli Alphabet, spółkę Waymo.

Wyścig będzie jednak trwał dalej, bo biznes taksówkowy jest tylko jednym elementem eksperymentu, zbierania danych oraz testowania różnych sytuacji i przypadków na drodze do stworzenia uniwersalnego systemu samochodów autonomicznych.

Co zrobimy z czasem, który przestaniemy tracić za kółkiem (ja czekam na autonomiczny rower, ale to już inna sprawa)? Odzyskamy wolność czy rozwinie się kolejna technologia, dzięki której będziemy mogli tracić czas? 

Jednym z założeń tej idei jest podniesienie bezpieczeństwa na drogach. Czas reakcji na wydarzenia na drodze jest znacznie krótszy w przypadku komputera niż człowieka. Komputer też nie odczuwa zmęczenia, nie bywa rozkojarzony, nie męczy go katar, nie pije alkoholu ani nie zażywa narkotyków.

Ale jest też, zdaniem ekspertów, inny, ciekawszy cel. Otóż mieszkańcy wielkich miast w drodze do pracy spędzają w korkach mnóstwo czasu. Gdyby do biura wiózł ich samochód autonomiczny, odzyskaliby ten czas. Mogliby w trakcie jazdy pracować, czytać, w pełni skupić się np. na prowadzeniu spotkania online albo przygotowywać się do prezentacji.

A to już cel cywilizacyjny – wyobraźmy sobie miliony ludzi w samych USA, którzy codziennie uzyskaliby kilkadziesiąt ekstraminut? Ile to godzin, dni w skali roku? W epoce, w której najwyższą wartością – oczywiście prócz danych – jest uwaga, uwolniony czas wart jest niebagatelną sumę.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Trudne pytania na defiladzie w Święto Wojska Polskiego

Co ludzie zrobią z tym czasem? Wszak każda zmiana cywilizacyjna wiązała się ze zmianą sposobu spędzania wolnego czasu. W pierwszej połowie XIX wieku w Wielkiej Brytanii wprowadzono dwa przepisy, które zmieniły życie mieszkańców Wysp. W 1833 r. zapewniono finansowanie szkół powszechnych, by wszyscy umieli czytać i pisać, a w 1847 r. ograniczono pracę kobiet i dzieci do ośmiu godzin dziennie. Po paru latach jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się… tabloidy. Nie, ludzie wcale nie zaczęli czytać klasyki, ale szukali plotek już nie przekazywanych z ust do ust, ale dostarczanych nowym mediom. Kilka dekad później pojawiły się oszczędzające czas sprzęty domowe: pralki, zmywarki, odkurzacze. Dzięki nim doszło do niebywałego rozwoju kolejnego medium – telewizji, która zdominowała drugą połowę XX wieku.

Co zrobimy z czasem, który przestaniemy tracić za kółkiem (ja czekam na autonomiczny rower, ale to już inna sprawa)? Odzyskamy wolność czy rozwinie się kolejna technologia, dzięki której będziemy mogli tracić czas? Dlatego eksperyment z San Francisco jest ważny nie tylko dla fanów motoryzacyjnych nowinek.

Miesiąc temu regulator stanu Kalifornia wydał zgodę, by w mieście przy użyciu pojazdów autonomicznych całą dobę świadczyły usługi taksówkarskie dwie firmy: Waymo i Cruise. Wcześniej nakładano na nie spore ograniczenia. Przez pewien czas nie mogły pobierać opłat ani też nie mogły jeździć bez człowieka, który nadzorował działanie autopilota. Cruise mogło jeździć bez kierowcy tylko w nocy i to po niektórych obszarach miasta. Jednocześnie zgoda na komercyjne działanie przez całą dobę taksówek bez kierowcy nie jest końcem eksperymentu, ale dopiero jego etapem.

Pozostało 85% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi