Joanna Szczepkowska: Słowa Franciszka w uszach rosyjskich katolików musiały zabrzmieć jak naprzód, wpierod!

Wyobrażam sobie, jak młodzi rosyjscy katolicy siedzą w skupieniu, podążając za słowami Franciszka i słyszą nagle – idźcie naprzód, idźcie po Wielką Rosję.

Publikacja: 01.09.2023 17:00

Joanna Szczepkowska: Słowa Franciszka w uszach rosyjskich katolików musiały zabrzmieć jak naprzód, wpierod!

Foto: AFP

Piszę ten felieton po tym, jak zostaliśmy znokautowani przez słowa papieża Franciszka. Oczywiście coraz wyraźniej słychać głosy tych, którzy nie mają złudzeń co do papieża czy papieży w ogóle, więc takie czy inne słowa nie robią wrażenia. Sądzę jednak, że większość z nas, wychowana w duchu katolickim, musi się jeszcze mierzyć z myślami na podstawie fundamentów odziedziczonych po przodkach. Wystarczy jednak porozmawiać z młodymi ludźmi, żeby zobaczyć, jak znika majestat hierarchów.

Zupełnie inaczej rzecz ma się z katolikami w tych krajach, gdzie to wyznanie stanowi mniejszość, gdzie katolik to jest ten „inny”. Tam nauka wpajana jest dzieciom z większą siłą niż w krajach zwanych katolickimi. I tak właśnie z całą pewnością dzieje się w Rosji. Zważywszy imperialny klimat, bycie członkiem Kościoła katolickiego w Rosji to wyzwanie wymagające wielkiej wiary w zasady tego wyznania. Rosyjscy katolicy czują się odrębni, nie jest więc wykluczone, że w związku z wojną i agresją na Ukrainę szukają odpowiedzi i potrzebują wsparcia.

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska: Niepokojące sondaże w Niemczech na rocznicę powstania warszawskiego

Próbuję wyobrazić sobie tę 400-osobową garstkę młodych katolików zgromadzonych przed ekranem, z którego będzie mówił do nich sam papież. Przecież nie oczekują niczego innego jak odpowiedzi czy podpowiedzi raczej. Duch katolicki nakazuje przecież skromność, wstrzemięźliwość, umiłowanie bliźniego. Jak zatem „dobry katolik” ma się znaleźć wobec wojny wywołanej przez imperialne władze swojego państwa?

Próbuję sobie ich wyobrazić, jak siedzą z pochylonymi głowami, w skupieniu, w jakim słucha się najwyższego autorytetu, podążając za słowami Franciszka i słyszą nagle – idźcie naprzód, idźcie po Wielką Rosję.

Próbuję wyobrazić sobie tę 400-osobową garstkę młodych katolików zgromadzonych przed ekranem, z którego będzie mówił do nich sam papież. Przecież nie oczekują niczego innego jak odpowiedzi czy podpowiedzi raczej.

Te słowa oczywiście wywołały największe oburzenie, ale ja staram się pojąć te pozornie dopuszczalne, te, które nie zostały ocenzurowane przez media watykańskie: „Bądźcie siewcami małych nasion, które tej zimy wojny nie zakiełkują jeszcze w zamarzniętej ziemi, ale zakwitną w przyszłej wiośnie”. Co te słowa właściwie znaczą? Co mają z nasionkami zrobić rosyjscy katolicy i jak je zasiewać? Przecież wielu Rosjan niezależnie od wiary chciałoby zasiać ziarenka pokoju, tylko że nie od nich zależy kiełkowanie. Nie mogą być zależne tam, gdzie nie ma wolnych wyborów i stawką jest strach nie tylko o byt, ale o życie. „Miejcie odwagę zastąpić lęki marzeniami; zastąpcie lęki marzeniami, nie bądźcie administratorami lęków, ale twórcami marzeń! Pozwólcie sobie na luksus snucia wielkich marzeń”.

Co to znaczy tak naprawdę? Co mają z tym przesłaniem katolicy rosyjscy zrobić? Co wynika z zastąpienia lęku luksusem marzenia? Winny jestem tego, że się lękam wojny, odkupię swoją winę marzeniem, żeby się skończyła. A przecież to są wszystko realia snu. To są stany zastępcze, to są zastępcze słowa.

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska: Brak szacunku dla ważnej profesji

To co mnie gorszy najbardziej, to ta szczególna wskazówka – „miejcie odwagę”. Jaka jest siła odwagi, jeśli zamyka się ona w marzeniu? Czym okupiona jest taka odwaga? Marzenia i sny nie podlegają cenzurze, nie trafia się za nie do morderczych kolonii karnych jak Aleksiej Nawalny. Jakie więc ujście proponuje papież Franciszek dla odwagi? I jak ma się ten świat cichych marzeń i małych ziarenek do nawoływania – idźcie naprzód ku Wielkiej Rosji? Co ma z tym zrobić rosyjski katolik? Słowa „naprzód” w czasie wojny oznaczają tylko jedno: „Wpieriod!”. Słowa naprzód ku Wielkiej Rosji oznaczają to samo, czego chce Putin, i nie da się od tego uciec w sny. Czym więc są te „nasionka i marzenia”? Kiełkują na drodze, którą podjęły rosyjskie władze i tą drogą należy iść. Jak zatem zostać „siewcą pokoju”? Iść wpieriod wzorem „świętych carów”, aż pokój ustanowi Wielka Rosja na zdobytych terenach. Bo jak inaczej to rozumieć?

Próbuję wyobrazić sobie 400 młodych ludzi, którzy właśnie wysłuchali tych słów. Jako jedyni w Rosji mogli dostać ładunek prawdy, a nie dostali. I nie ma pola, na którym mogą odreagować, nie ma ratunku dla wątpliwości sumienia i konfrontacji z katechizmem. My możemy dyskutować, wyszydzać, odzierać z majestatu – oni zostają w niszowym wyznaniu, obcy, inni i bez przewodnika. Ostatnie światła gasną.

Piszę ten felieton po tym, jak zostaliśmy znokautowani przez słowa papieża Franciszka. Oczywiście coraz wyraźniej słychać głosy tych, którzy nie mają złudzeń co do papieża czy papieży w ogóle, więc takie czy inne słowa nie robią wrażenia. Sądzę jednak, że większość z nas, wychowana w duchu katolickim, musi się jeszcze mierzyć z myślami na podstawie fundamentów odziedziczonych po przodkach. Wystarczy jednak porozmawiać z młodymi ludźmi, żeby zobaczyć, jak znika majestat hierarchów.

Pozostało 89% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi