Sztuka niezależnie od tego, z czym się mierzy, zawsze dotyczy ludzkiej kondycji i uwrażliwia na nią. Odbiorca ufa więc, że jest tworzona przez ludzi wrażliwych. Oczywiście przez całe wieki wrażliwość twórcy mogła być zwrócona tylko na jego samego i nie było to istotne, skoro samo dzieło robiło wrażenie. Dzisiaj jest jednak inaczej – dzisiaj twórca, który na przykład zrobi wybitną rzeźbę upamiętniającą uchodźców wojennych, prędzej czy później zostanie zapytany przez komentujących, czy przyjął uchodźcę pod swój dach. Sztuka jako produkcja iluzji spotyka się z konfrontacją na poziomie praktyki i społecznej przydatności. To, jak artysta traktował żonę, oddanych mu pomocników, jak się wywiązał z życia jako człowiek, zaczyna być istotne w ocenie jego wartości.
W całym genewskim skandalu ofiarą reżysera padli pracownicy zespołu technicznego. Ich świadectwo jest rzeczywiście porażające. Słowa listu o „pracy w stresie i lęku, ze łzami w oczach” i o towarzyszącym „przerażeniu, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyli” robią szczególne wrażenie.
Czytaj więcej
„Proszę państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm” – te słowa ciągle do mnie wracają.
Pracownicy ze Szwajcarii prawdopodobnie nigdy nie zetknęli się z podobnym traktowaniem ekip technicznych, ja natomiast tak, i nie tylko w wypadku tego reżysera. Przez cale lata uprawiania zawodu mogłam się napatrzyć i nasłuchać krzyków oraz epitetów rzucanych w stronę kabin pracowników od dźwięku i od światła. Ponieważ nie każdy może wyobrazić sobie ten rodzaj pracy, spróbuję to opisać.
Próba świateł i dźwięku, przynajmniej w Polsce, odbywa się niedługo przed premierą, a więc już w atmosferze napięcia. Technicy dostają wytyczne, kiedy i jak mają zmieniać światła, a kiedy wprowadzać efekty akustyczne. Często sztuka wymaga wprowadzenia efektów po jakichś słowach, które padają na scenie, trzeba więc śledzić spektakl czujnie i właściwie wszystkie role znać tak, jak każdy aktor z osobna. Zdarza się, że tekst jest wypowiadany szybko, czasem, i coraz częściej, nie do końca zrozumiale, a zdarza się, że słowa wylatują z pamięci aktora i wtedy trzeba się orientować, intuicyjnie, z refleksem jak u sportowców. Technicy więc, ludzie na drugim planie, starają się poznać spektakl jak najlepiej, żeby reagować w odpowiednich momentach.