Główny ciężar walki z rodzącą się w latach 70. opozycją – jak to określano, „elementami antysocjalistycznymi” – spadł oczywiście na barki funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, którzy w jej ramach stosowali szeroki wachlarz metod operacyjnych. Należały do nich również tak zwane działania specjalne, zwłaszcza nękające – od pozornie wyglądających na niewinne listów czy telefonów, aż po porwania czy pobicia. Nie trzeba chyba dodawać, że były to działania pozaprawne, wręcz kryminalne, których śladów – szczególnie w przypadku tych ostatnich – starano się raczej nie zostawiać.
W pionie IV „kościelnym” SB utworzono nawet specjalne komórki do prowadzenia działalności dezintegracyjnej. Nic nie wiadomo, aby funkcjonowały one – przynajmniej na szerszą skalę – w innych pionach, jednak w tych zajmujących się zwalczaniem opozycji prowadzenie tzw. działań nękających było dla funkcjonariuszy wręcz chlebem powszednim. Od ich zaangażowania, a także pomysłowości i inwencji zależał rodzaj zastosowanych metod.
Czytaj więcej
Wojciech Jaruzelski do ostatniej chwili zabiegał o gwarancje pomocy wojsk Układu Warszawskiego po wprowadzeniu stanu wojennego. Są na to dokumenty – pisze historyk w polemice ze Stanisławem Kwiatkowskim.
SB dzwoni z wyzwiskami
Do najczęściej stosowanych w latach 70. należały dwa rodzaje operacji – „list” i „telefon”, które polegały na nękaniu figuranta (czyli w żargonie Służby Bezpieczeństwa osoby rozpracowywanej) za pomocą telefonów i listów od „osób życzliwych” albo wręcz przeciwnie – zawierających ostrzeżenia lub pogróżki pod adresem danej osoby lub jej rodziny. O skali tych działań świadczy to, że np. w styczniu 1977 r. funkcjonariusze tylko łódzkiej SB zwalczający opozycję wysłali 80 listów i przeprowadzili 72 rozmowy telefoniczne ze swoimi „podopiecznymi”. Działaniami tymi objęto zresztą nie tylko łódzkich, ale też warszawskich działaczy Komitetu Obrony Robotników i osoby z KOR związane (Jerzego Andrzejewskiego, Jacka Kuronia, Jana Józefa Lipskiego, Adama Michnika, Halinę Mikołajską czy Władysława Siłę-Nowickiego). Listy mające utrudnić życie opozycjonistom kierowano nie tylko do nich samych oraz do członków ich rodzin (głównie współmałżonków), ale również do redakcji prasowych („Trybuny Ludu”, „Polityki” itd.) oraz instytucji państwowych (m.in. do Ministerstwa Kultury i Sztuki czy Sejmu PRL). I tak np. w styczniu 1977 r. radomska SB wysłała 10 listów indywidualnych i dwa listy do „naczelnych władz polskich” oraz ambasady Republiki Federalnej Niemiec w Warszawie z protestem przeciwko działalności Komitetu Obrony Robotników.
Korespondencję tego rodzaju kierowano również do środowisk, z którymi współpracowała opozycja. I tak np. w styczniu 1977 r. – po uzyskaniu przez łódzką SB informacji o problemach finansowych KOR i zmniejszeniu pomocy dla rodzin robotników represjonowanych po Czerwcu ’76 – skierowano listy do osób korzystających z darowizn, z sugestią o nadużyciach finansowych dokonywanych przez działaczy opozycji.