Plus Minus: Można powiedzieć, że zapanowała moda na obchodzenie rocznic powstania w getcie warszawskim?
Te rocznice mają już długą tradycję, pierwsze obchodzono tuż po wojnie, ale od kilku lat rzeczywiście widać większe zainteresowanie. Wpłynęło na to kilka czynników, ale chyba najważniejsza była i jest aktywność Muzeum Historii Żydów Polskich Polin, w szczególności akcja społeczno-edukacyjna „Żonkile”. To te kwiaty przynosił zawsze Marek Edelman w rocznicę powstania pod pomnik Bohaterów Warszawskiego Getta. Wcześniej dostawał je od anonimowej osoby właśnie ok. 19 kwietnia. I dlatego od kilku lat wolontariusze rozdają na ulicach żółte papierowe zawiniątka, które rozkładają się w żonkile. I warszawiacy chętnie przypinają je sobie do ubrań.
Dzięki temu tę rocznicę widać na ulicach.
Widać ją i słychać, bo od kilku lat 19 kwietnia o godzinie 12 wyją syreny alarmowe, podobnie jak 1 sierpnia o 17.00. To spójna narracja podkreślająca, że Warszawa jest miastem dwóch powstań. I nie chodzi o to, że w ten sposób te powstania się zrównuje, bo możemy oczywiście dyskutować o tym, jakie każde z nich miało znaczenie, wykazywać różnice między nimi. Pewnym jest jednak, że oba te wydarzenia odcisnęły ogromne piętno na mieście.
Getto zajmowało w końcu olbrzymi teren – jak dziś spaceruje się po tym obszarze, to można mieć poczucie, że przechodzi się przez kilka zupełnie różnych miast. To jest niesamowite, polecam każdemu odbyć taki spacer, by uświadomić sobie, jak znaczny teren został wyłączony z Warszawy murem. Świetnie opowiada o tym film „Warszawa: Miasto podzielone”, w którym reżyser Eric Bednarski przedstawił świadectwa ludzi doświadczających przeprowadzek z terenów włączanych czy wyłączanych z getta. W efekcie powstania ta olbrzymia część Warszawy, nie tylko Śródmieścia, została zrównana z ziemią – i zniknęła na zawsze.