Szymborska to był styl

„Wiersze wszystkie” – potężna, bo licząca bez mała 800 stron księga – to najobszerniejszy jak dotąd zbiór poezji Wisławy Szymborskiej, noblistki.

Publikacja: 17.03.2023 17:00

Rzeźba Wisławy Szymborskiej w Kórniku, miejscu urodzin poetki, dokąd hrabia Zamoyski wysłał rodzinę

Rzeźba Wisławy Szymborskiej w Kórniku, miejscu urodzin poetki, dokąd hrabia Zamoyski wysłał rodzinę Szymborskich w celu uporządkowania spraw finansowych jego tamtejszej posiadłości

Foto: JANUSZ DRZEWUCKI

Tom opublikowany przez Wydawnictwo Znak w Krakowie zawiera utwory z wszystkich tomików poetki, w tym także z tych ogłoszonych w okresie socrealizmu: „Dlatego żyjemy” (1952) oraz „Pytania zadawane sobie” (1954). Całość otwierają jednak utwory z tomiku „Czarna piosenka”, który miał być debiutem książkowym pisarki, lecz ukazał się dopiero w 2014 r., czyli w dwa lata po jej śmierci. Księgę zamykają wiersze rozproszone, ogłoszone przez autorkę na łamach prasy bądź odnalezione w jej archiwum. Niektóre z nich ukazują się po raz pierwszy.

Tym samym w trakcie lektury „Wierszy wszystkich” mamy szansę – o ile zdecydujemy się na lekturę w porządku chronologicznym, czyli strona po stronie, a nie na wyrywki, czyli na chybił trafił – przyjrzeć się z jednej strony drodze twórczej laureatki Nagrody Nobla z 1996 roku, natomiast z drugiej jej fenomenowi artystycznemu; bo też liryka autorki „Wołania do Yeti” to fenomen bez precedensu w historii polskiej literatury współczesnej.

Czytaj więcej

Andrzej Mencwel. Z Karkonoszy, czyli zewsząd

Polityczna epoka

Szymborska to styl. Wyznacznikami tego stylu są: oszczędność słowa, celność zdania, precyzyjna metafora, zaskakująca puenta wiersza. Nie ulega wątpliwości, że w tym, co nas urzeka w jej utworach (nie tylko w jej wierszach, ale także w krótkich recenzjach książek zebranych w kilku tomach pod wspólnym tytułem „Lektury nadobowiązkowe” oraz w zbiorach korespondencji z Kornelem Filipowiczem, Stanisławem Barańczakiem czy Joanną Kulmową), okazuje się jej poczucie humoru, bywa, że czarnego, wisielczego humoru, ale także żywiołowego, jednak zawsze wyrafinowanego. Co istotne, o sile tej twórczości najlepiej świadczy fakt, że do jej wierszy komponowano muzykę i tym sposobem powstałe piosenki wykonywali z wielkim sukcesem: Łucja Prus, Magda Umer, Kora i Maanam, Grzegorz Turnau, Zbigniew Zamachowski, a ostatnio Pablopavo i Ludziki oraz sanah.

Cytaty z wierszy Szymborskiej zrobiły i nadal robią furorę – jako tzw. słowa skrzydlate – w przestrzeni publicznej, weszły do naszego codziennego języka. Zdarza się, że cytujemy Szymborską bezwiednie, a więc nie pamiętając lub wręcz nie wiedząc, że to Szymborska. Oto kilka przykładów: „Nic dwa razy się nie zdarza/ i nie zdarzy. Z tej przyczyny/ zrodziliśmy się bez wprawy/ i pomrzemy bez rutyny”, „Obmyślam świat, wydanie drugie,/ wydanie drugie, poprawione/ idiotom na śmiech,/ melancholikom na płacz,/ łysym na grzebień,/ psom na buty”, „Waligórzanki, żeńska fauna,/ jak łoskot beczek nagie”, „Od szczęk do pięty wszedł napięty./ Oliwne na nim firmamenty./ Ten tylko może być wybrany,/ kto jest jak strucla zasupłany”, „Był sobie raz. Wymyślił zero”, „Radość pisania./ Możność utrwalania./ Zemsta ręki śmiertelnej”, „Nieprzyjazd mój do miasta N./ odbył się punktualnie”, „Dziękuję ci, serce moje,/ że raz po ra / wyjmujesz mnie z całości/ nawet we śnie osobną”.

To cytaty z tomików: „Wołanie do Yeti” (1957), „Sól” (1962) oraz „Sto pociech” (1967). Dorzućmy jeszcze kilka cytatów ze zbiorków „Wszelki wypadek” (1972), „Wielka liczba” (1976) i „Ludzie na moście” (1986): „Podziało się, przepadło, na cztery wiatry rozwiało,/ Sama się sobie dziwię, jak mało ze mnie zostało”, „Tyle naraz świat ze wszystkich stron świata”, „Nicość przenicowała się także i dla mnie./ Naprawdę wywróciła się na drugą stronę”, „Co innego cebula./ Ona nie ma wnętrzności”, „Pokaż mi swoje nic,/ które po tobie zostało”, „dopiero ich nie było, już ich nie ma”, „Jesteśmy dziećmi epoki,/ epoka jest polityczna”, „Wolę siebie lubiącą ludzi/ niż siebie kochającą ludzkość”. Cóż, cytować można w nieskończoność.

Ponad wszelką wątpliwość była bystrym i uważnym świadkiem naszych czasów, świadkiem przemian, jakie się w Polsce dokonały na przełomie XX i XXI wieku, nie tyle politycznych, ile społecznych, mentalnych, moralnych; tego wszystkiego, co się działo – już to z naszym udziałem, już to na naszych oczach. Tyle tylko, że o tych sprawach nigdy nie pisała wprost, w sposób publicystyczny, żurnalistyczny, ale w sposób aluzyjny czy metaforyczny. Mam tu na myśli utwory: „Nienawiść” i „Wersja wydarzeń” z tomiku „Koniec i początek” (1993), „Przyczynek do statystyki” i „Jacyś ludzie” z „Chwili” (2002), „Monolog psa zaplątanego w dzieje” z „Dwukropka” (2005), „Zamachowcy” z „Tutaj” (2009), „Wyznania maszyny czytającej” z „Wystarczy” (2012).

Jednym z takich wierszy jest również przejmująca „Fotografia z 11 września” napisana po ataku Al-Kaidy na World Trade Center w Nowym Jorku. Poruszona widokiem ludzi wyskakujących z płonących wieżowców na pewną śmierć, tylko Szymborska mogła się zdobyć na taką oto puentę: „Tylko dwie rzeczy mogę dla nich zrobić –/ opisać ten lot/ i nie dodawać ostatniego zdania”.

Nazwisko Szymborskiej znane jest doskonale jak Polska długa i szeroka. I to wcale nie tylko z powodu Nagrody Nobla. Z wierszami tej autorki, takimi jak „Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej” oraz „Wietnam” moje pokolenie spotkało się już w szkole podstawowej na lekcjach języka polskiego. Co tu wiele gadać, obydwa wiersze i dzisiaj robią ogromne wrażenie, bo i dzisiaj ktoś komuś ratuje życie za cenę własnego życia, bo i dzisiaj spadają bomby na miasta i wsie, zamieniając domy w ruinę, przynosząc śmierć.

A przecież każdy z nas ma swoje ulubione wiersze tej poetki, do których dotarł na własną rękę. Jakże często wracamy do „Kota w pustym mieszkaniu” z wersem otwierającym „Umrzeć – tego nie robi się kotu” czy do „Niektórzy lubią poezję” z konstatacją: „Niektórzy – czyli nie wszyscy” lub do „W zatrzęsieniu” zaczynającym się trójwersem: „Jestem kim jestem./ Niepojęty przypadek/ jak każdy przypadek”. A przecież jest Szymborska autorką niezrównanego wiersza o emigrantach, kimkolwiek są, skądkolwiek uciekają, dokądkolwiek zmierzają, zatytułowanego „Jacyś ludzie”; także wiersza „Nazajutrz – bez nas” o tym, jak świat będzie wyglądał, gdy Charon przewiezie nas na drugi brzeg Styksu, ponadto wiersza „Ella” poświęconego wspaniałej wokalistce jazzowej Elli Fitzgerald.

Do moich ulubionych (gwoli ścisłości, jednym z wielu) utworów należy „W biały dzień”, liryczna opowieść o tym, co by było, gdyby on nie zginął w powstaniu warszawskim, lecz lekko ranny przeżył wojnę i dożył sędziwego wieku, jeździł w góry, powiedzmy do Zakopanego, zatrzymywał się w domu pracy twórczej, dajmy na to w Astorii lub w Halamie i tylko: „Czasem ktoś od progu wołałby:/ »panie Baczyński, telefon do pana« –/ i nic dziwnego w tym nie byłoby,/ że to on i że wstaje obciągając sweter/ i bez pośpiechu rusza w stronę drzwi”. Cóż, pytanie zaskakujące i bez odpowiedzi, jednak pytanie dające do myślenia.

Dla kogoś innego może to być „Lekcja” na temat Króla Aleksandra albo „Kobiety Rubensa” czy „Konkurs piękności męskiej”, dla jeszcze kogoś innego filozoficzna „Rozmowa z kamieniem” lub programowa „Radość pisania”. Może to być również autoironiczna „Pochwała złego o sobie mniemania” czy przypowieść z czasu stanu wojennego „Głos w sprawie pornografii”, nie mówiąc już o „Trzech słowach najdziwniejszych”, do których poetka zalicza pisane z wielkiej litery: Przyszłość, Ciszę oraz Nic.

I wreszcie wiersz „Kilkunastoletnia”. Gdy utwór ten się ukazał – w zbiorze „Tutaj” – Szymborska miała już 86 lat. Patrząc na siebie sprzed lat, taką jaką siebie zapamiętała, nie bez zdziwienia, ale i nie bez smutku stwierdza: „Łączą nas wprawdzie krewni i znajomi,/ ale w jej świecie prawie wszyscy żyją,/ a w moim prawie nikt/ z tego wspólnego kręgu”.

Świat na wyrywki

Zadebiutowała zaraz po wojnie, w roku 1945, wierszem „Szukam słowa” na łamach ukazującego się w Krakowie „Dziennika Polskiego”. W tym mieście spędziła całe swoje dorosłe życie, ale urodziła się w Kórniku koło Poznania w 1923 roku, w rodzinie zarządcy dóbr Władysława Zamoyskiego. Dwa lata później przeprowadziła się z rodzicami do Torunia, w 1929 roku zaś właśnie do Krakowa. Tutaj uczyła się w gimnazjum sióstr urszulanek, a w czasie okupacji na tajnych kompletach. Maturę zdała konspiracyjnie w 1941. Krótko po wyzwoleniu podjęła studia polonistyczne i socjologiczne na Uniwersytecie Jagiellońskim, a równocześnie pracowała w redakcji dwutygodnika „Świetlica Krakowska”.

Wiersze pisane po wojnie to próba zmierzenia się z tym, co Polacy przeżyli jako naród i społeczeństwo, razem, ale i osobno. Świadectwem tego utwory z tomu „Czarna piosenka”: „Krucjata dzieci”, „Dzieci wojny”, „Pamięć o wrześniu”, „Pocałunek nieznanego żołnierza”, „Transport Żydów”. Wiersze układały się jej w cykle, takie jak „Janko Muzykant” z adnotacją „Pamięci poległego” czy „Z autobiografii dnia” lub „Wędrówki”. Ale też w zbiorze znalazły się utwory w odmiennej tonacji: „Erotyk żartobliwy”. „Ballada dzisiaj”, cykl „Dedykowane poezji” i wreszcie utwór bez tytułu: „Świat umieliśmy kiedyś na wyrywki:/ – był tak mały, że się mieścił w uścisku dwu rąk,/ tak łatwy, że się dawał opisać uśmiechem,/ tak zwykły, jak w modlitwie echo starych prawda”.

Młoda poetka publikowała w „Dzienniku Literackim” i w „Nowej Kulturze”, jej głos było słychać na antenie Polskiego Radia w audycji „Kwadranse poetyckie”. W 1950 roku wstąpiła do PZPR, w roku 1953 została członkinią zespołu redakcyjnego tygodnika „Życie Literackie”, redagowała tu dział poezji, w latach 60. zaś prowadziła rubrykę „Poczta literacka”, w której w błyskotliwej formie oceniała i komentowała nadsyłane wiersze, a ponadto ogłaszała recenzje w cyklu „Lektury nadobowiązkowe”.

W pierwszej połowie lat 50. wydała – napiętnowane formułą socrealizmu – tomiki „Dlatego żyjemy” i „Pytania zadawane sobie”. Przygotowując w następnych latach kolejne wybory liryki, konsekwentnie pomijała utwory z tych książek. Warto dzisiaj się zapoznać z tymi wierszami, których bohaterami są żołnierze radzieccy, budowniczowie Nowej Huty, robotnicy rozprawiający o imperialistach, wstępujący do partii, a nawet we własnej osobie Lenin. Trzeba podkreślić, że między nimi znalazły się wiersze o widoku z okna, o zwierzętach w cyrku, o nieszczęśliwie zakochanej dziewczynie, o kluczu czy o Odysie na Wyspie Syren. Krytyka zaliczyła ją wtedy do tzw. pokolenia pryszczatych, do którego należeli m.in. Tadeusz Borowski, Tadeusz Konwicki, Witold Wirpsza, Wiktor Woroszylski.

Gdy w roku 1966 występowała z PZPR w proteście przeciwko usunięciu z partii Leszka Kołakowskiego, była już autorką uznaną i nagradzaną. W 1975 roku podpisała się pod Memoriałem 101 w sprawie planowanych opresyjnych zmian w Konstytucji PRL. Dwa lata później należała już do opozycyjnego Towarzystwa Kursów Naukowych. Cały czas znajdowała się w głównym nurcie literatury polskiej. Jej książki ukazywały się w najlepszych wydawnictwach: najpierw w Czytelniku, Wydawnictwie Literackim, PIW-ie, potem w Wydawnictwie a5 i w Znaku. Publikowała regularnie na łamach prestiżowych czasopism, a więc w „Twórczości” i w „Poezji”, w „Przeglądzie Kulturalnym” i we „Współczesności”, z czasem w „Odrze”, „Piśmie”, „Tygodniku Powszechnym”, „Polityce”, „Zeszytach Literackich”. Jej twórczość analizowali najznakomitsi krytycy: Jerzy Kwiatkowski, Ryszard Matuszewski, Zbigniew Bieńkowski, Jan Prokop, Stanisław Balbus, Małgorzata Baranowska, Tadeusz Nyczek.

Oprócz Nobla poetka otrzymała wiele liczących się w świecie nagród: im. Goethego we Frankfurcie nad Menem, im. Herdera w Wiedniu, im. Lindego w Getyndze, Jurzykowskiego w Nowym Jorku, w roku 2001 zaś przyjęto ją w poczet Amerykańskiej Akademii Sztuki i Literatury.

Między alfą a omegą

Liryka Wisławy Szymborskiej czytana jednym tchem, wiersz po wierszu, książka po książce wykazuje, że świat skrzętnie opisywany przez poetkę jest pełen antynomii, dychotomii, kontrastów, przeciwieństwa. Akcja liryczna rozgrywa się tutaj między życiem a śmiercią, początkiem a końcem, pewnością a niepewnością, porządkiem a chaosem, jawą a snem. Poetkę interesuje opozycja między wszystkim a niczym, całością a szczegółem, wzniosłością a pospolitością, wreszcie między kimś a nikim, kimś a czymś.

Wiele jej wierszy zbudowanych jest na zasadzie teza i antyteza. W „Soli”: zewsząd i znikąd, wejście i wyjście, w „Stu pociechach”: alfa i omega, pojedynczy i nieprzeliczony, spadanie i wzlatywanie, we „Wszelkim wypadku”: bliżej i dalej, pierwszy i ostatni, rozpacz i otucha, teraz i nigdy, przypadek i konieczność, w „Wielkiej liczbie”: rozumienie i nierozumienie, powitanie i pożegnanie, powaga i żart, łatwość i trudność, w „Ludziach na moście”: szczęście i nieszczęście, mądrość i głupota, polityczność i apolityczność, w „Końcu i początku”: zjadanie i wydalanie, większość i mniejszość, pamiętane i zapominane, śmiech i płacz, wcześniej i później.

Nie inaczej w zbiorach z XXI wieku. W „Chwili”: lewo i prawo, zaświecone i zgasłe, było i nie było, bliżej i dalej, skradziony i zgubiony, wejście i wyjście, zaśnięcie i przebudzenie, w „Dwukropku”: odlot i przylot, winne i niewinne, pion i poziom, stało się i nie stało, ucieczka i pogoń, wdech i wydech, w „Tutaj”: baczność i spocznij, moje i twoje, słuchanie i niesłuchanie, kres i bezkres, zamknięcie i otwarcie, wreszcie w „Wystarczy”: za i przeciw, prędzej i później, swoje i nieswoje, omen i amen.

Wszystko to sprawia, że wiele się w tych wierszach dzieje, chociaż także nie dzieje się nic, lub tyle co nic. Świat nieustannie zmienia się, ale równocześnie nie zmienia, chociaż zmieniło się wszystko: chmury suną po niebie tak samo jak zawsze. Poetka widzi otaczającą rzeczywistość jako coś przewidywalnego i zarazem nieprzewidywalnego, na co ma się wpływ o tyle, o ile nie ma się wpływu. Chętnie posługuje się paradoksem, dlatego też czytelnik uwiedziony pozorną prostotą jej dykcji lirycznej, powinien się pilnować, by nie wpaść w jedną z wielu zastawionych przez poetkę pułapek intelektualnych, a także: by nie wyciągać zbyt szybko wniosków, bo te mogą się okazać pochopne i niefortunne.

Nie sposób nie zauważyć też, że poezja Szymborskiej jest nad wyraz spójna, że styl poetki jest rozpoznawalny, łatwy do zidentyfikowania. Jest to styl fascynujący i urzekający. Nie ma w tym przypadku, że tyle młodszych poetek i poetów próbowało tworzyć w jej poetyce. A przecież, niezależnie od tego, jak wyrazisty ma styl, każdy jej wiersz jest inny, żaden nie jest podobny do drugiego. Autorka „Ludzi na moście” przenosi akcję liryczną z miejsca na miejsce. Jej poszczególne wiersze rozgrywają się w szkole, w muzeum, na dworcu, a nawet podczas spotkania autorskiego. Ale także w teatrze, w przytułku, w pustelni, w biurze rzeczy znalezionych, w labiryncie, podczas balu, na lotnisku, na cmentarzu, na wieży Babel, nad Styksem.

Czytaj więcej

Wojciech Wencel: Poeta wyklęty, poeta wyklętych

Sprawność kreacyjna

Bohaterką tych wierszy, a bywa, że i podmiotem lirycznym, jest alter ego autorki. Wówczas mówi ona wprost w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Jeszcze częściej bohaterami jej utworów są jednak inni: Izaak i Abraham, Lot i żona Lota, Kasandra, Atropos, Platon, Ofelia i Poloniusz, Szekspir, Tomasz Mann, Isadora Duncan, Ella Fitzgerald. W tym świecie pojawiają się jak na zawołanie Maria i Piotr Curie, Edward Dembowski, Darwin, postaci z obrazów Bruegla, Rubensa, Vermeera czy wreszcie „jacyś ludzie” lub tłum; no i jeszcze zamachowcy, akrobata, terrorysta, pustelnik, śpiewak, samobójca.

Poetka opisuje mozaikę bizantyjską, miniaturę średniowieczną, grecki posąg, malowidło w Pałacu Zimowym, fotografię przedstawiającą Hitlera jako dziecko. Pisze wiersz poświęcony czeskiemu poecie Františkowi Halasowi czy przedwcześnie zmarłej Halinie Poświatowskiej. Uwagę skupia nie tylko na drugim człowieku, ale także na mających pełne prawa w jej świecie takich istotach, jak: małpa, żółw, kot, pies, tarsjusz. W jej wierszach dokonuje się proces animizacji, np. chmury, cebuli, kałuży, lustra, a na dodatek liczby Pi. Materia ożywiona i nieożywiona w każdej chwili się równoważą.

Aby mieć świadomość różnorodności tej twórczości, trzeba sobie uzmysłowić, że Szymborska posługuje się i formą wiersza, i formą prozy poetyckiej, że jej wiersze mają często formę monologu (niekiedy wewnętrznego), ale także formę dialogu. Poetka wykorzystuje poetykę ogłoszenia prasowego czy dziennikarskiej notatki, recenzji teatralnej, przemówienia, piosenki, bajki, elegii, ballady, przypowieści, streszczenia, życiorysu, wywiadu, wyznania wiary, psalmu. Popisowymi przykładami na jej sprawność kreacyjną są – jak dla mnie – wiersze: „Pogrzeb” składający się z samych cytatów oraz „Dnia 16 maja 1973 roku” o jednym dniu, w którym nic się nie zdarzyło, a przecież nie można powiedzieć, że tego dnia nie było.

W wierszu „Nieczytanie” czytamy: „Żyjemy dłużej/ ale mniej dokładnie/ i krótszymi zdaniami”. Kończąc lekturę „Wierszy wszystkich”, dochodzę do wniosku, że poezja Wisławy Szymborskiej emanuje potęgą czystego słowa, autorskiej inteligencji i twórczej kreacji. A zatem: czytajcie Szymborską!

Janusz Drzewucki jest krytykiem literackim i poetą. Był dziennikarzem „Rzeczpospolitej”, redaktorem naczelnym wydawnictwa Czytelnik i redaktorem działu poezji miesięcznika „Twórczość”. Obecnie związany z Biblioteką Narodową.

Tom opublikowany przez Wydawnictwo Znak w Krakowie zawiera utwory z wszystkich tomików poetki, w tym także z tych ogłoszonych w okresie socrealizmu: „Dlatego żyjemy” (1952) oraz „Pytania zadawane sobie” (1954). Całość otwierają jednak utwory z tomiku „Czarna piosenka”, który miał być debiutem książkowym pisarki, lecz ukazał się dopiero w 2014 r., czyli w dwa lata po jej śmierci. Księgę zamykają wiersze rozproszone, ogłoszone przez autorkę na łamach prasy bądź odnalezione w jej archiwum. Niektóre z nich ukazują się po raz pierwszy.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi