Bogusław Chrabota: Azja patrzy na Xi Jinpinga. Megaloman prący ku wojnie?

Wojny – co zobaczyliśmy w Europie – wyrywają się logice. Zwłaszcza jeśli ich protagoniści kierują się jakąś megalomańską ideą. Czy należy do nich Xi Jinping? Czy Tajwan stanie się ofiarą komunistycznych Chin?

Publikacja: 10.03.2023 17:00

Bogusław Chrabota: Azja patrzy na Xi Jinpinga. Megaloman prący ku wojnie?

Foto: AFP

W Azji też mają złego chłopca. Jest wciąż młody, otyły, nosi skórzaną kurtkę i grozi światu atomem. Zdążył już udowodnić światu, że go ma, choć nie do końca wiadomo, jakie to zagrożenie dla ludzkości. Boją się go na południu Korei, trochę mniej w Japonii, jeszcze mniej w innych krajach regionu. Z całą świadomością, że i jego osoba, reżim i groźby są nieco operetkowe, nie można go jednak lekceważyć. Luty 2022 r. w Ukrainie udowodnił, że można wejść w zwarcie ze światem, nie kierując się żadną racjonalnością; a pragmatyzm może równie łatwo znaleźć się na śmietniku jak ludzkie życie.

Kim jest chodzącą bombą, lecz to nie jego boi się cała Azja. Najgorętsze miejsce regionu leży dalej na południe. Po wschodniej stronie Cieśniny Tajwańskiej, na wyspie nazywanej kiedyś Formozą, a dziś Tajwanem. Dla części świata wyspa stanowi coś więcej niż nadzieję. Lokalna polityka pokazała bowiem, że na gruncie cywilizacji konfucjańskiej można odejść od tyranii i zbudować społeczeństwo demokratyczne z wszystkimi atrybutami wolności. Na terenie kontynentalnych Chin ten eksperyment się nie powiódł. Próba budowy republiki na gruzach cesarstwa przyniosła chaos i japońską inwazję. A porządek zrobili dopiero komuniści Mao Zedonga; choć cóż to za porządek.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Senne koszmary z Hiroszimy

Czy Tajwan będzie ofiarą komunistycznych Chin? Czy Xi Jinping zrealizuje swoją obietnicę zjednoczenia wszystkich ziem chińskich do 2049 r., na stulecie ChRL? I jaką drogą? Czy uda się proces unifikacji poprowadzić ścieżką pokoju? Czy musi dojść do rozlewu krwi? I to na wielką skalę, bo potencjał obronny Tajwanu i amerykańskie wsparcie powodują, że wyspa jest pływającą twierdzą. W Tokio nie ma na ten temat zgody. Część moich rozmówców zapewnia, że Chiny są pragmatyczne, mają interesy światowe i wciąż – w porównaniu z Ameryką – wloką się w technologicznym ogonie. Potrzebują zachodnich inwestycji i zachodniego know-how; komercyjnej przestrzeni nie tylko w regionie Pacyfiku, ale i po drugiej stronie kuli ziemskiej. Miejsc na amerykańskich i europejskich uniwersytetach oraz kontaktów handlowych w skali globalnej. Atak na Tajwan skończyłby się drastycznymi sankcjami i zamknął Chiny na lata. Skończyłaby się kooperacja z Zachodem; przewodniczącemu Xi zostałyby kolonizowana już częściowo Azja i Putin. Czy takie są jego ambicje?

Atak na Tajwan skończyłby się drastycznymi sankcjami i zamknął Chiny na lata. Skończyłaby się kooperacja z Zachodem; przewodniczącemu Xi zostałyby kolonizowana już częściowo Azja i Putin. Czy takie są jego ambicje?

Argumentem za tą wizją przyszłości jest choćby skala relacji gospodarczych Chin z Japonią. W ChRL działa ponad 13 tys. japońskich firm (w Polsce 350) aktywnych niemal we wszystkich branżach, od wysokich technologii po nieruchomości. Z ponad 53 tys. kooperantów firm japońskich w Azji większość wywodzi się z Chin. O wadze tych relacji świadczy średnia rentowność japońskich inwestycji w Chinach. Daje najwyższy wskaźnik na świecie – 16,9 proc.

Optymizmem napawa też to, że Chiny są zainteresowane rozwijaniem relacji gospodarczych z Krajem Kwitnącej Wiśni. Bo Japonia, choć jest tygrysem, któremu dawno wypadły zęby (stopa wzrostu PKB to 1–1,5 proc.), jest i pozostanie gigantem przemysłowym, a jej oficjalna doktryna gospodarcza każe szukać nowych rynków. Wyspy są już zindustrializowane do końca. – Przyszłość to inwestycje zagraniczne – powtarzają w Tokio. – Mamy zasoby kapitału i technologię. Jedyne, czego potrzebujemy, to stabilność polityczna.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Przyszłość świata to Azja

W imię tej stabilności odpowiedzią na chińską Inicjatywę Pasa i Szlaku jest forsowany przez rząd japoński projekt wolnej i otwartej strefy indopacyficznej. To sieć korytarzy biznesowych, od Wietnamu przez Indie aż po Afrykę Wschodnią. Wsparcie inwestycyjne, wraz z którym ma kroczyć promocja i rozwijanie rządów prawa, bezpieczeństwa nawigacji, wolnego handlu i stabilizacji. – Chiny, choć dla tego projektu konkurencyjne, też potrzebują stabilności – mówią optymiści w Tokio. Nieco wybiła ich z tej wiary w potęgę pacyfizmu wojna w Ukrainie, niemniej rosyjska porażka każe znów myśleć o spokoju w regionie. Gdyby Rosja szybko wygrała, Xi poszedłby ścieżką Putina. Scenariusz wojny w Europie przekonał go jednak, że ryzyko jest zbyt wielkie.

Czy na pewno? – pytają pesymiści, których nie brakuje. Wojny, co zobaczyliśmy w Europie, wyrywają się logice i kategoriom pragmatycznym. Zwłaszcza jeśli ich protagoniści kierują się jakąś megalomańską ideą. Czy Xi do nich należy? Czy zdecyduje się na akcję zbrojną? Nie można tego wykluczyć. Spór trwa. Japonia zachowuje jednak spokój. Na wszelki wypadek sprawdza, czy na wyspach jest strategiczny zapas ryżu i zaprasza najnowocześniejszego na świecie producenta chipów komputerowych, tajwańską firmę TSMC, do inwestycji. Fabryka już powstaje. Bez wątpienia się przyda.

W Azji też mają złego chłopca. Jest wciąż młody, otyły, nosi skórzaną kurtkę i grozi światu atomem. Zdążył już udowodnić światu, że go ma, choć nie do końca wiadomo, jakie to zagrożenie dla ludzkości. Boją się go na południu Korei, trochę mniej w Japonii, jeszcze mniej w innych krajach regionu. Z całą świadomością, że i jego osoba, reżim i groźby są nieco operetkowe, nie można go jednak lekceważyć. Luty 2022 r. w Ukrainie udowodnił, że można wejść w zwarcie ze światem, nie kierując się żadną racjonalnością; a pragmatyzm może równie łatwo znaleźć się na śmietniku jak ludzkie życie.

Pozostało 87% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi