I ci sami krytycy zachwycają się Woodym Allenem czy Monty Pythonami. Taki pan Bareja – był wielkim twórcą. Taki Marek Koterski – w »Dniu świra« jakże znakomicie oddał ducha czasów. Jestem zaniepokojony lekceważeniem komedii. I pytam: ciekawe bracie, czy umiałbyś napisać tak, żeby było i śmiesznie, i z sensem. Gram od lat »W obronie jaskiniowca«. Ludzie się śmieją, ale też przychodzą do mnie i pytają: Skąd ty wiesz, że tak wygląda moje życie? Odpowiadam: – Bo wącham czas”. Tak o komedii mówił zmarły w święta Bożego Narodzenia aktor Emilian Kamiński. W wywiadzie, którego udzielił Piotrowi Zarembie i Przemysławowi Skrzydelskiemu do tygodnika „Sieci”, Kamiński trafił w sedno, uchwycił istotę komedii. Jest ona „wąchaniem czasu”. Czy w polskim kinie można mówić jeszcze o istnieniu takiej komedii? Czy twórcy polskiej komedii wąchają czas?
Lata tłuste, lata chude
Polskie kino ma wspaniałą tradycję komedii. Elegancka „Ewa chce spać” Tadeusza Chmielewskiego i brawurowa „Jak rozpętałem drugą wojnę światową” tego samego reżysera, „Zezowate szczęście” Andrzeja Munka, trylogia „Sami swoi” Sylwestra Chęcińskiego. „Rejs” Marka Piwowskiego, surrealistyczna i groteskowa „Hydrozagadka” Andrzeja Kondratiuka, „Czy jest tu panna na wydaniu” jego brata Janusza. Kino Stanisława Barei i Juliusza Machulskiego, a w końcu „C.K. Dezerterzy” Janusza Majewskiego. Lista wybitnych polskich komedii z czasów PRL-u jest długa.
Truizmem jest dziś pisanie, że o wielkości kina ikony komedii lat 70. i 80., czyli Stanisława Barei, w dużym stopniu przesądziła cenzura. Filmowcy i kabareciarze musieli dwoić się i troić, by ją omijać, co powodowało, że ich komedia była pełna podtekstów, niedomówień i mrugania okiem do widza. Dzięki temu wiele z filmów Barei stało się ponadczasowych. Nie tylko w wymiarze politycznym, ale również społecznym i kulturowym.
Lata 90. i zachłyśnięcie się wolnością w ten rodzaj komedii uderzyły. Swojskość i absurdalność Barei czy błyskotliwe zabawy gatunkowe i metaforyczność Machulskiego zastąpiła komedia imitacyjna. Machulski potrafił jeszcze w bardzo amerykańskim „Kilerze” wcisnąć naszą swojskość (postać Siary), ale już Olaf Lubaszenko po sukcesie „Chłopaki nie płaczą” kręcił kolejne mutacje gangsterskiej komedii imitującej kino posttarantinowskie.
Czytaj więcej
Kredyty, tacierzyństwo i nasze narodowe cechy – to z tego Polacy śmiali się najchętniej w 2022 roku. Było też sporo żartów o inflacji i polityce. A wszystko w otoczce zmierzchu kabaretowych bogów i stand-upowego rozpychania się łokciami.