Gdyby spojrzeć wyłącznie na statystyki polskiego YouTube’a, można by uznać, że miniony rok należał do kabaretu Neo-Nówka. Nagranie ze słynnym skeczem „Wigilia 2022”, w którym przedstawiona została trzypokoleniowa rodzina rozdarta przez podział na obóz polityczny PO i PiS, doczekało się już 11 mln wyświetleń. Wynik pompowały kontrowersyjne żarty polityczne – wyśmiewanie telewizji publicznej i cięte riposty pod adresem obecnej władzy. Słupki popularności skeczu podbijali też politycy obu ugrupowań, którzy przerzucali się w internecie wymyślnymi wiązankami. Podobnie jak ojciec i syn z neonówkowej scenki o kłótni Polaków przy wigilijnym stole.
Wrocławscy kabareciarze nie powinni jednak tracić czujności. W gronie najchętniej oglądanych filmów na polskiej stronie platformy znaleźli się też inni komicy, specjaliści od stand-upu – Mateusz Socha z programem „Ile można” (6,1 mln odsłon) oraz Olka Szczęśniak i jej „Wszyscy jesteśmy hipokrytami” (4,7 mln). Zresztą stand-upy nie pierwszy raz pojawiają się w podsumowaniu rocznym polskiego YouTube’a. W 2021 roku w zestawieniu również gościł Mateusz Socha z nagraniem „Masochista”, które ma obecnie 12 mln wyświetleń. Nie zabrakło też Rafała Paczesia („Zoba co jes”, 8,7 mln) oraz Łukasza „Lotka” Lodkowskiego („Bang 2”, 8,9 mln).
Skecz czy monolog?
Starcie kabaretu i stand-upu obserwujemy już od jakiegoś czasu. Bo choć obie formy sceniczne stawiają sobie za cel rozbawienie publiczności, to jednak różnice są diametralne. Większość najpopularniejszych i najlepszych polskich kabaretów, które są nadal aktywne, powstała dekady temu. Początki działalności Kabaretu Moralnego Niepokoju sięgają 1993 r. Grupa MoCarta występuje od 1995 r., Formacja Chatelet od 1996 r., Ani Mru Mru od 1999 r., a Neo-Nówka od 2000 r. 20 lat na scenie będą w tym roku obchodziły kabarety Młodych Panów oraz Skeczów Męczących. Tego zaszczytu dostąpią za rok komicy z kabaretu Paranienormalni. Oczywiście, staż sceniczny nie przeszkadza w rozbawianiu publiczności, ale jednak następców brak. Kabarety często kojarzone są z rozrywką starszych osób, które w piątkowy wieczór przerzucają kanały w telewizji i przypadkowo trafiają na archiwalne nagranie z Zielonej Góry.
Młodzi komicy w Polsce zdecydowanie stawiają dziś na stand-up. Nie chcą być częścią grupy satyrycznej produkującej skecze, scenki i piosenki. Ich celem jest rozbawienie publiczności za pomocą błyskotliwego monologu. Tu królują indywidualizm i charyzma doprawiane wulgaryzmami oraz nieustannym łamaniem tabu. Najważniejsze są występy przed publicznością, w trakcie których widzowie wciągani są w tworzenie przedstawienia. Wystarczy grymas, ubiór, uwaga rzucona w stronę komika – wszystko można obrócić w żart. Ze swoimi programami jeżdżą po całej Polsce. Występują nie tylko w wielkich salach widowiskowych na kilka tysięcy osób, ale też w pubach, barach czy domach kultury. Często takim wyjazdom towarzyszy program specjalny. To dopracowany scenariusz żartów, który często trafia później na serwisy streamingowe i jest najszybszą drogą do publikowania stand-upów bez ograniczeń i bez konieczności oglądania się na tradycyjną telewizję, jak miało to miejsce w trakcie kabaretowego boomu na początku lat 2000.
Czytaj więcej
Co zadecydowało o globalnym sukcesie „Kevina samego w domu”, który stał się symbolem popkulturowego przeżywania Wigilii? Doskonale skonstruowany scenariusz. Polskie komedie ostatnich dwóch dekad mają największy problem właśnie ze scenariuszem. Ale jest światełko w tym tunelu.