Instytucja małżeństwa ma ponad 4,3 tysiąca lat. Pierwsze udokumentowane ceremonie małżeńskie odbyły się w Mezopotamii, około 2350 r. p.n.e. Według teorii przywiązania Johna Bowlby’ego w człowieku istnieje pewna zdolność do tworzenia bliskich więzi emocjonalnych z wybranymi osobami. Od pradawnych czasów aktywność ludzka opierała się właśnie na działaniach podejmowanych razem z innymi. W końcu najważniejszym celem człowieka pierwotnego było przeżycie i spłodzenie potomstwa.
W polskim społeczeństwie przez wiele pokoleń zasady współżycia były ściśle określone i zdeterminowane przez tradycję, dotyczyło to też ról małżeńskich. Nadrzędnym celem związku małżeńskiego było utrzymanie trwałości rodziny. Ale przemiany społeczne, polityczne i ekonomiczne ostatnich lat doprowadziły do zmian w tym podejściu. Jak przekonywał socjolog Ulrich Beck, rodzina nie traci na znaczeniu w kształtowaniu się tożsamości, ale zmienia się jej rola wobec centrum organizowania biografii, którym staje się „Ja”, czyli jednostka sama dla siebie. Owa jednostka musi nauczyć się pojmować samą siebie „jako biuro planistyczne własnej biografii, własnych umiejętności, orientacji, kontaktów partnerskich”. Dzisiejszy związek małżeński ma często charakter spółki, w ramach której każdy z partnerów przez pewien czas doświadcza poszukiwanej satysfakcji. Nierzadko w małżeństwie ważniejsza jest przyjemność danej jednostki, a nie zadania wobec rodziny. Zygmunt Bauman w swojej koncepcji związanej z kruchością więzi sentymentalnych zawarł przekonanie, że dzisiejsza kultura wyróżnia się „płynną miłością własną” jednostek.
Jak zatem wygląda rynek małżeński w Polsce? Czy naprawdę liczy się miłość, a może wspólny kredyt? Czy wysoka inflacja łączy zwaśnionych małżonków?
Czytaj więcej
Przybywa ludzi, którzy czują się samotni. I nie są to tylko seniorzy, pozbawieni kontaktu z dorosłymi dziećmi. Poczucie osamotnienia spotęgowała pandemiczna izolacja, a wzmacnia zanurzenie w cyfrowym świecie.
A po co mi ten ślub?
I ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską (…)” – to fragment przysięgi, którą składa coraz mniejsza liczba małżeństw. Rekord pobito w Polsce w 1976 r. – związek zawarło 330 tys. par. Wtedy na ślubnym kobiercu stanęły roczniki wyżu demograficznego z pierwszej połowy lat 50. Na przełomie lat 80. i 90. rocznie zawierano ok. 250 tys. małżeństw. Później ich liczba stopniowo spadała. Wzrost zanotowano w 2008 r., kiedy odbyło się 258 tys. ślubów. Od tego czasu zainteresowanie sformalizowaniem związku systematycznie maleje. Z danych GUS wynika, że w 2020 r. zawarto 145 tys. małżeństw, czyli o ponad 38 tys. mniej niż rok wcześniej. Równocześnie systematycznie rośnie odsetek urodzeń pozamałżeńskich. Na początku lat 90. było to ok. 6–7 proc., w 2000 r. – ok. 12 proc., obecnie co czwarte dziecko rodzi się w niesformalizowanym związku.