Są dusze skazane na to, by ich pośmiertny los stał się przedmiotem zażartego sporu. Najczęściej należą do tych, którzy całe życie, albo przynajmniej sporą jego część, przekonywali, że w żadne dusze ani duchy nie wierzą. Że to wszystko bajki, którymi straszy się małe dzieci i zwodzi stare baby. A im bardziej byliby w tej swojej ateistycznej krucjacie zajadli, tym większe istnieje prawdopodobieństwo, że po ich śmierci znajdzie się spora grupa czule uśmiechniętych rzeczników Pana Boga, święcie przekonanych, że dziś jeszcze ugości On swoich osobistych wrogów z otwartymi ramionami w raju.
Czytaj więcej
Ciągłość monarchii opierała się na tym, że tylko jedną stopą stała ona w naszym świecie, drugą – w wieczności.
Miłosierdzie to w ich wydaniu najbardziej totalitarna z ideologii: wbrew woli i intencjom glajchszaltująca dusze do obligatoryjnej świętości, która każdemu ma się należeć jak bezrobotnemu zasiłek. Aureola plus na każdego nieboszczyka. Sąd pośmiertny to dla nich pokazowy proces; role uprzednio rozdane, sędzia, adwokat i prokurator puszczają do siebie porozumiewawczo oko. Tylko biedny, zaplątany w tą kafkowską imprezę podsądny siedzi przerażony i wie, że cokolwiek powie, nie zostanie to wykorzystane do absolutnie niczego. Że wszystkie słowa i decyzje, winy i zasługi były tylko dziecięcą zabawą. Wielki Ojciec czuwał, nie spuszczał z oka i rubasznie podśmiewywał się ze zbrodni, dłubał sobie w zębach, obserwując cierpienia męczenników, tak samo ziewał, wysłuchując modlitw, jak i bluźnierstw. Słowem – on jeden wiedział, na czym polega ta zabawa. Ależ kochany, co było w Vegas, zostaje w Vegas! Serio, myślałeś, że to było na poważnie – śmieje się, zrzucając sędziowską togę i obejmując nowo przybyłego potężnym uściskiem. Takim, od którego zaczyna brakować tchu. Ale tu już nie można umrzeć. Z tego miejsca nie ma ucieczki.
Miłosierdzie to w ich wydaniu najbardziej totalitarna z ideologii: wbrew woli i intencjom glajchszaltująca dusze do obligatoryjnej świętości, która każdemu ma się należeć jak bezrobotnemu zasiłek. Aureola plus na każdego nieboszczyka.
Są dwa grzechy przeciwko nadziei – rozpacz i pycha. Miłosiernym totalitarystom udaje się popełnić oba równocześnie. Twierdzą, że nadzieja jest dla niedowiarków, oni już wiedzą, mają absolutną pewność, że Niebo jest dla wszystkich. Tworzą tym samym taką jego wizję, która każe porzucić wszelką nadzieję. Popaść w absolutną rozpacz.