Tomasz P. Terlikowski: Rosja, imperium kolonialne

Franciszek jasno potępia kolonializm. Szkoda tylko, że nie chce go dostrzec w działaniach Kremla.

Publikacja: 05.08.2022 17:00

Tomasz P. Terlikowski: Rosja, imperium kolonialne

Foto: AFP

Podróż papieża do Kanady była – przynajmniej dla mnie – niesamowitym przypomnieniem tego, co jest siłą obecnego biskupa Rzymu. Franciszek nie tylko – za pomocą symbolicznych gestów, jak również słów – zmierzył się z trudną przeszłością Kościoła i społeczeństw zachodnich, ale także przypomniał najważniejsze elementy swojej własnej teologii misji i ewangelizacji. A w drodze powrotnej – już w samolocie – po raz kolejny ostro odniósł się nie tylko do kolonizacji jako zjawiska z przeszłości, ale także obecnie dotykającego świat. Franciszek przekonywał więc, że „dzisiejsze kolonizacje ideologiczne mają ten sam schemat. Kto nie wchodzi na jego drogę, jest gorszy”, i dodawał, że wielu z nas nadal ma „jakby postawę kolonialną sprowadzania ich kultury do naszej”.

Czytaj więcej

Tomasz P. Terlikowski: Zobaczyć Jezusa w skrzywdzonych

To ważne słowa. Zaskakiwać może jednak to, że papież, ani wtedy, ani w ogóle, nie wskazał jednego z tych mocarstw, które rzeczywiście prezentują postawę kolonialną, i to nie z przeszłości, nie z XIX czy XX wieku, ale zupełnie współczesną, które chcą pozbawić cały naród prawa do samodzielności, suwerenności, i które odmawiają jego przedstawicielom prawa do samostanowienia. Mowa oczywiście o Rosji, która Ukrainę traktuje jako własną kolonię, która odmawia jej mieszkańcom prawa do posługiwania się własnym językiem, do własnych decyzji, a nawet do bycia narodem. To jest najlepszy przykład współczesnego kolonializmu.

Zaskakiwać może jednak to, że papież, ani wtedy, ani w ogóle, nie wskazał jednego z tych mocarstw, które rzeczywiście prezentują postawę kolonialną, i to nie z przeszłości, nie z XIX czy XX wieku, ale zupełnie współczesną, które chcą pozbawić cały naród prawa do samodzielności, suwerenności, i które odmawiają jego przedstawicielom prawa do samostanowienia. 

Zamiast o tym wspomnieć, już po powrocie do Rzymu, papież wezwał po raz kolejny do dialogu i negocjacji. – Cały czas jestem też blisko umęczonej ludności Ukrainy, która każdego dnia raniona jest deszczem spadających rakiet. Jak można nie rozumieć tego, że wojna powoduje jedynie zniszczenia i śmierć, oddalając od siebie narody, zabijając prawdę i dialog? Modlę się i proszę, by wszyscy przywódcy międzynarodowi wzięli się naprawdę do roboty, by wznowić negocjacje, a nie podsycać bezsens wojny – stwierdził. I choć trudno nie zgodzić się z tym, że wojna niesie ze sobą śmierć i zniszczenia, a do wprowadzenia pokoju konieczny jest dialog, to jednocześnie nie sposób nie wskazać, że tymi słowami Franciszek uświadamia, że nie rozumie tej wojny. Tak się bowiem składa, że powodem, dla którego nadal ona trwa, nie jest brak działań międzynarodowych przywódców, ale wola Władimira Putina, a konkretniej to, jak Rosja postrzega Ukrainę. Problemem jest tu kolonialna mentalność Rosji, która chce odzyskiwać ziemie, jakie (niesłusznie) uważa za swoje, która odmawia innemu narodowi prawa do istnienia i która uznaje, że jeśli Ukraina nie może być jej, to będzie niczyja i zniszczona. Bombardowanie celów cywilnych, mordowanie jeńców doskonale to pokazuje.

Czytaj więcej

Tomasz Terlikowski: Kościół i dowartościowanie sumienia

To właśnie dlatego odpowiedzią na bezsensowną rzeź nie jest dialog. Z mordercami bardzo trudno się rozmawia, dopóki są uzbrojeni i silni. Pierwsze Narody Kanady nie miały szans na negocjacje z kanadyjskim wojskiem. Sytuacja Ukrainy jest oczywiście inna, ale tylko dlatego, że Kijów uzbroił i wyszkolił armię, a sam kraj ma wystarczający potencjał, żeby się bronić. Gdyby nie to, Ukraina już byłaby zniewolona. I właśnie dlatego drogą do pokoju, w tym przypadku, jest zbrojenie Ukrainy, wspieranie jej i jednoznaczne potępienie tych, którzy chcą ją skolonizować, poddać swoim represjom. Każda inna droga to pomysł na przedłużanie tej wojny i dalsze roszczenia terytorialne Rosji. Naprawdę mogliby to w końcu w Watykanie dostrzec, choćby posługując się kategoriami kolonializmu, które są lepiej zrozumiałe dla papieża wywodzącego się z Ameryki Łacińskiej.

Podróż papieża do Kanady była – przynajmniej dla mnie – niesamowitym przypomnieniem tego, co jest siłą obecnego biskupa Rzymu. Franciszek nie tylko – za pomocą symbolicznych gestów, jak również słów – zmierzył się z trudną przeszłością Kościoła i społeczeństw zachodnich, ale także przypomniał najważniejsze elementy swojej własnej teologii misji i ewangelizacji. A w drodze powrotnej – już w samolocie – po raz kolejny ostro odniósł się nie tylko do kolonizacji jako zjawiska z przeszłości, ale także obecnie dotykającego świat. Franciszek przekonywał więc, że „dzisiejsze kolonizacje ideologiczne mają ten sam schemat. Kto nie wchodzi na jego drogę, jest gorszy”, i dodawał, że wielu z nas nadal ma „jakby postawę kolonialną sprowadzania ich kultury do naszej”.

Pozostało 83% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi