Atak rakietowy na centrum handlowe, kolejne ujawnione ciała zamordowanych przez Rosjan, kolejne zbrodnie – tak wygląda bilans minionego tygodnia w wojnie Rosji z Ukrainą. Normalny człowiek widzi w tym dowód zbrodniczych działań Moskwy, brutalnej agresji, której nie da się usprawiedliwić ani z perspektywy moralności świeckiej, ani tym bardziej Ewangelii. To jednak, co oczywiste jest dla zwykłego człowieka, nie jest już takim dla patriarchy Cyryla, który tydzień po tygodniu przechodzi samego siebie w wiernej służbie Władimirowi Putinowi i jego reżimowi.
Czytaj więcej
Franciszek nie jest jedynym liderem religijnym, który nie dostrzega prawdy o agresywnej polityce Putina ani o skandalicznych zachowaniach i słowach patriarchy Cyryla.
Przykłady można mnożyć. W ubiegłym tygodniu podczas poświęcenia pewnego soboru patriarcha przekonywał, że Rosja nie ma sobie nic do zarzucenia, a jej przyzwoitość i wysoki poziom moralności mogą być wzorem dla innych krajów. „Rosja ze swoją wiarą, ze swoją filozofią życia, jeśli kto woli, ze swoją absolutną przyzwoitością, jest wyzwaniem dla bardzo znaczącej części potężnego świata” – mówił Cyryl. W tym samym kazaniu patriarcha Moskwy i Wszechrusi zapewniał: „Wszystko, co się teraz dzieje, dzieje się prawidłowo, chociaż nasza droga nie jest łatwa. Mam na myśli nie tylko to, co wewnątrz kraju, ale także to, co dzieje się na zewnętrznych granicach”. I prosił Boga, by rosyjskie „siły duchowe nie zubożały, aby nie było lęków, poczucia niepewności co do naszego rozwoju historycznego”.
Ale to nie wszystko. Cyryl przekonuje też, że rosyjska armia jest najwspanialszym owocem narodu rosyjskiego i że należy jej się wielki szacunek. „Chciałbym wam wszystkim podziękować za to, że broniąc ojczyzny, nie poddawaliście się strachowi przed śmiercią lub ranami i wykonaliście swój wojskowy obowiązek. Wszyscy kłaniamy się nisko przed wami” – podkreślał patriarcha w czasie wizyty w szpitalu wojskowym, gdzie leczeni są rosyjscy żołnierze ranni podczas działań wojennych w Ukrainie.