Jan Maciejewski: Tyrania doskonała, bo nieludzka

Tyran był zawsze najsłabszym elementem tyranii. Pomińmy już fakt jego śmiertelności, a więc i wszystkich związanych z poszukiwaniem następcy zawirowań. Śmierć to tylko przerwanie niekończącego się łańcucha jego ograniczeń, problemów wynikających z tej przykrej okoliczności, że władca też człowiek.

Publikacja: 06.05.2022 17:00

Jan Maciejewski: Tyrania doskonała, bo nieludzka

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Jak bardzo domknięty byłby system, który buduje wytrwale całe życie, tak zawsze pozostanie w nim ta jedna luka. Iskra irracjonalności, która w każdej chwili może puścić z dymem całą autokratyczną stodołę. Nieważne, czy okaże się zbyt rozpasany czy za skromny, ukłuje go pycha albo wyrzuty sumienia, liczy się tylko fakt, że zaburzy normę. Wyjdzie z roli chłodnego profesjonalisty, precyzyjnie odmierzającego w swoim politycznym laboratorium odczyny gróźb i mikstury obietnic. Wcześniej czy później zadrży mu ręka, bo tak naprawdę nigdy do końca nie przestanie być człowiekiem. A temu nie można ani do końca zaufać, ani też nie ma się go co aż tak bardzo bać. Co innego z mitologicznymi potworami.

Czytaj więcej

Jan Maciejewski: Sztuka uniku

Panoptes był gigantem, lecz to nie we wzroście czy sile tkwił sekret jego siły, tylko we wzroku. Miał on bowiem mnóstwo, niektórzy mówili nawet o setce, oczu. I to jego właśnie imieniem Jeremy Bentham ochrzcił projekt swojego życia – Panoptikon, dom nadzoru. Narodził się on w głowie Anglika pod koniec XVIII wieku, podczas wycieczki do Rosji. Odwiedził on tam brata, pomocnika księcia Potiomkina, nieustannie popisującego się przed carycą Katarzyną rozmachem swoich kolejnych przedsięwzięć. W Panoptikonie spotykają się szeroki gest, morderczy rozmach wschodniej despotii z racjonalizatorskim zapałem zachodniego kapitalizmu. Podają tu sobie rękę władza wyzwolona z politycznych ograniczeń i zysk odarty z moralnych rozterek.

Dobrana para, małżeństwo z miłości.

Bo czy w takim razie nie łatwiej byłoby po prostu uznać, że każdy z nas jest winny i spaczony, a każda instytucja życia społecznego jest po to, by winę tę wykryć i skorygować? 

Bentham co chwilę sam się gubił, o czym właściwie pisze – więzieniu czy społeczeństwie. Tytuł pracy, w której zaprezentował ideę Panoptikonu, jest niepokojący w swoich rozmiarach. „Idea nowych zasad budowy wszelkich zakładów, w których osoby wszelkiego rodzaju mają być trzymane pod nadzorem, a w szczególności domów poprawczych, więzień, domów pracy przymusowej, przytułków, manufaktur, domów dla obłąkanych..." – ta wymienianka trwa jeszcze dobrą chwilę, ale zastanawiająca jest już nadreprezentacja słowa „wszelkie". Bo czy w takim razie nie łatwiej byłoby po prostu uznać, że każdy z nas jest winny i spaczony, a każda instytucja życia społecznego jest po to, by winę tę wykryć i skorygować? Świat staje się w ten sposób więzieniem, w którym każdy z nas odsiaduje wyrok dożywotniej samorealizacji, doskonalenia charakterów i zwiększenia wydajności. To patrząc od dołu, z naszej perspektywy. Widok z góry przedstawia jeszcze wspanialsze perspektywy. Społeczeństwo zostaje zoptymalizowane, nareszcie staje się w pełni wydajne. Jego siły wytwórcze są maksymalizowane dzięki bezbłędnemu korygowaniu wszelkich braków i ułomności poszczególnych jednostek.

Czytaj więcej

Jan Maciejewski: Droga usłana zapachami

Najbardziej krzepiąca jest jednak wizja zarządcy. Klawisza nad wszystkimi klawiszami. Można go dla niepoznaki nazywać również menedżerem czy nawet team leaderem, ale umyka nam wówczas istota jego powołania. A tym jest równie dyskretna, co stała obserwacja. Żaden z niego despota czy samodzierżca, to empatyczny urzędnik. Chodzi mu tylko o to, by minimalizować cierpienie i maksymalizować przyjemności jego podopiecznych. Tak by z każdego z nich udało się zrobić właściwy użytek. A stosuje się wyłącznie do z góry przewidzianych instrukcji, nie ma tu miejsca na jego zachcianki czy słabości. Im mniej widoczny jest on dla nas, tym bardziej my stajemy się przezroczyści dla niego. To tyrania wyzwolona spod władzy tyrana, poddana za to rządom procedur. Tyrania doskonała, bo nieludzka. I czy tak bardzo odległa od tej, w której żyjemy – co chwilę na wszelki wypadek ostrzegając się nawzajem przed „widmem tyranii"?

Jak bardzo domknięty byłby system, który buduje wytrwale całe życie, tak zawsze pozostanie w nim ta jedna luka. Iskra irracjonalności, która w każdej chwili może puścić z dymem całą autokratyczną stodołę. Nieważne, czy okaże się zbyt rozpasany czy za skromny, ukłuje go pycha albo wyrzuty sumienia, liczy się tylko fakt, że zaburzy normę. Wyjdzie z roli chłodnego profesjonalisty, precyzyjnie odmierzającego w swoim politycznym laboratorium odczyny gróźb i mikstury obietnic. Wcześniej czy później zadrży mu ręka, bo tak naprawdę nigdy do końca nie przestanie być człowiekiem. A temu nie można ani do końca zaufać, ani też nie ma się go co aż tak bardzo bać. Co innego z mitologicznymi potworami.

Pozostało 84% artykułu
Plus Minus
Grób Hubala w Inowłodzu? Hipoteza za hipotezą
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS