Pracuje pan też z jego bratem – Ridleyem Scottem.
To dwa zupełnie inne charaktery, ale obaj bardzo mocno zaangażowani w pracę.
Dla kogo obecnie komponuje pan muzykę?
Nigdy nie opowiadam o filmach, nad którymi w danej chwili pracuję. Dopiero kiedy skończę, mogę coś powiedzieć. Tym bardziej że dzisiaj każdą informację można znaleźć w internecie. Żyjemy w czasach pozbawionych tajemnic i niespodzianek. Kiedy film ukazuje się na DVD, wśród dodatków znajdziemy zazwyczaj materiał „Behind the Scenes" (ang. „Za kulisami"), gdzie dowiadujemy się, jak film powstawał. Czy naprawdę musimy odzierać dzieło filmowe z tajemnicy? W ten sposób odbiera się im magię.
Moja muzyka ma być częścią tej magii, dlatego jestem za tym, żeby jak najmniej mówić o powstawaniu dzieła, a już zwłaszcza przed jego pojawieniem się na ekranie. Wierzę, że robienie filmów nie jest grą ani zabawą, lecz właśnie magią.
A nie ma pan wrażenia, że produkcje platform VOD oraz seriale coraz bardziej marginalizują kino?
Dzisiaj film można nakręcić komórką i zmontować na laptopie. Telewizje mają gigantyczne budżety na seriale z najlepszymi aktorami. Ale prawdziwa magia jest tylko w kinie. Reżyserzy walczą o jak największy budżet, by olśnić innych swoją wspaniała wizją. Kiedy Steve McQueen usiłował nakręcić „Zniewolonego", nikt nie chciał z początku dać na ten film pieniędzy. On musiał stoczyć ogromną walkę, żeby ten film w ogóle powstał. Opłaciło się. Producenci zarobili duże pieniądze, a twórcy zostali obsypani deszczem nagród. Dlatego pracuję z filmowcami, którzy nie tworzą swych dzieł dla nagród czy pieniędzy, tylko tworzą, ponieważ muszą realizować swoje wizje. Terrence Malick kręci filmy, które składają się wyłącznie ze znaków zapytania. Z tajemnicy. Na dodatek nie udziela wywiadów. Nie jest popularną osobą, nie opowiada o swoich filmach. A jednak wszyscy czekają na jego nowe produkcje i mówią o nich. Bo tajemnica jest tym, co przyciąga ludzi do kina. Tajemnica i magia. Tego nie znajdziesz w telewizji, ani w internecie. Inna sprawa, że pracuję z ludźmi, którym ufam. Raz Terrence Malick opiekował się nawet moim dzieckiem. Przez jakiś czas był nianią (śmiech) właśnie dlatego, że mogłem na nim polegać i mu zaufać. To dzięki wzajemnemu zaufaniu i wizji twórców powstają dobre filmy, które przetrwają telewizję i internet.
Czego można życzyć artyście, który zdobył tyle nagród co pan i pracuje, z kim tylko zapragnie?
Tego, czego można życzyć każdemu człowiekowi – zdrowia i dobrych pomysłów. Z resztą poradzę sobie sam. A co najważniejsze, żeby moje dzieci były zdrowe i szczęśliwe. I może niech będą jeszcze troszkę milsze dla mnie.
Hans Zimmer urodził się w 1957 r. w Niemczech. Studiował w Londynie, gdzie wraz z Trevorem Hornem i Geoffem Downesem (późniejszymi muzykami zespołu Yes) założył grupę punkową The Buggles. Pierwszą ścieżkę dźwiękową napisał do filmu „Fucha" Jerzego Skolimowskiego w 1982 r. Później stworzył soundtracki do takich dzieł jak „Rain Man", „Karmazynowy przypływ", „Cienka czerwona linia", „Gladiator", „Incepcja", a ostatnio „Dunkierka" i „Nie czas umierać". Był dwunastokrotnie nominowany do Oscara, nagrodę dostał za muzykę do „Króla Lwa" w 1995 r. i w 2022 r. za „Diunę". Podczas swojej wiosennej trasy po Europie zagra dwa koncerty w Polsce – 14 kwietnia w łódzkiej Atlas Arenie oraz 21 kwietnia w krakowskiej Tauron Arenie