Michał Szułdrzyński: Zełenski jako symulakrum?

Według brytyjskiego „The Economist" agresja Rosji na Ukrainę jest najbardziej usieciowioną (z ang. wired) agresją wojskową w historii. Trudno się nie zgodzić, widząc tysiące zdjęć, filmików i postów na platformach społecznościowych, które przybliżają wojenną rzeczywistość miliardom ludzi. To pewnie jeden z powodów, dla których świat zjednoczył się w solidarności z Ukraińcami i sprzeciwie wobec działań Putina.

Publikacja: 01.04.2022 17:00

Michał Szułdrzyński: Zełenski jako symulakrum?

Foto: AFP

Carl von Clausewitz twierdził, że wojna jest kontynuacją polityki, tylko prowadzoną innymi środkami. A wiedząc, jak głęboko platformy społecznościowe zmieniły politykę, trudno się dziwić, że radykalnie zmieniły też wojnę. Na zdjęcia nie czekamy tygodniami, podobnie jak na relacje korespondentów, ale widzimy, co się dzieje na żywo dzięki zdjęciom i filmom wrzucanym przez bezpośrednich świadków wydarzeń.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Szkodliwy mariaż religii z władzą

Z jednej strony więc mamy znacznie więcej źródeł, z których możemy czerpać informacje. Z drugiej zaś powstają obawy, że ten przekaz jest podatny na manipulacje. I nie musi to wcale oznaczać, że Ukraińcy chcą wprowadzać światową opinię publiczną w błąd. Nie, chodzi o pewne sterowanie przekazem tak, by jak najdłużej utrzymywać sympatię Zachodu po swojej stronie. Wiadomo, że strona ukraińska na długo przed początkiem inwazji przygotowywała się nie tylko na udzielenie militarnej odpowiedzi Rosji, ale też do tego, jak sprawę przedstawić wizerunkowo. Wcale nie umniejsza to mego szacunku dla Wołodymyra Zełenskiego, który odważnie stanął na czele swego kraju. Imponuje jego umiejętność posługiwania się swoim wizerunkiem. Świetne filmiki pokazujące zmęczonego prezydenta, codzienne przesłania do narodu, Rosjan i parlamentów całego świata – to wszystko stanowi głos napadniętego narodu, a równocześnie jest zwieńczeniem świetnie wykonanej pracy zespołu ludzi, którzy odpowiadają za komunikację ukraińskich władz.

Prezydent Zełenski doskonale się w tym odnajduje również dlatego, że jest aktorem. Nie twierdzę, że udaje, ale z pewnością stanął przed najważniejszą rolą w życiu i został mężem stanu. Jego umiejętności aktorskie działają na korzyść Ukraińców również w walce na polu mediów społecznościowych, gdzie stawka jest nie mniej ważna niż w działaniach militarnych. To już coś więcej niż gra aktorska. To przekroczenie granicy między tym, co realne i nierealne.

Nie twierdzę, że udaje, ale z pewnością stanął przed najważniejszą rolą w życiu i został mężem stanu. Jego umiejętności aktorskie działają na korzyść Ukraińców również w walce na polu mediów społecznościowych, gdzie stawka jest nie mniej ważna niż w działaniach militarnych.

Politolodzy narzekają, że polityka coraz bardziej się teatralizuje. Weźmy choćby koncepcję politycznego eventu, czyli wydarzenia-niewydarzenia, które nie musi nieść żadnej politycznej treści. Jednak przez samo zaistnienie, wytworzone emocje, zasięgi w sieci może zaistnieć. Polityczny event, klip albo mem to rodzaj symulakrum z koncepcji postmodernistycznych. Coś, co nie jest znakiem czegoś innego, bo nie odnosi odbiorcy do twardej rzeczywistości, ale samo już znaczy. Symulakrum nie jest kopią jakiegoś oryginału, bo nie ma już właściwie granicy między rzeczywistością i nierzeczywistością. Została tylko wirtualna przestrzeń na platformach społecznościowych. Może Wołodymir Zełeński jest symulakrum? Awatarem?

Również wojna toczy się między realnością i nierealnością. Realne są bomby, zniszczenia, ofiary, cierpienie i łzy. Ale narracje są nie mniej realne. Prezydent-superbohater jest też całkiem rzeczywisty, choć właściwie jest symulakrem. Dlatego stwierdzenie, że to gra, nie jest wobec niego zarzutem, tylko pokazaniem wielu poziomów, na których rozgrywają się te wydarzenia.

Czytaj więcej

Prawica po Putinie

Bez wątpienia wielkim osiągnięciem ekipy Zełenskiego jest to, że wojnę w sferze symbolicznej już wygrała. Z całym wolnym światem trzymamy kciuki, by wygrała również militarnie. I w ten sposób napisze nowy rozdział w podręcznikach politycznej komunikacji, strategii obecności w przestrzeni wirtualnej.

Carl von Clausewitz twierdził, że wojna jest kontynuacją polityki, tylko prowadzoną innymi środkami. A wiedząc, jak głęboko platformy społecznościowe zmieniły politykę, trudno się dziwić, że radykalnie zmieniły też wojnę. Na zdjęcia nie czekamy tygodniami, podobnie jak na relacje korespondentów, ale widzimy, co się dzieje na żywo dzięki zdjęciom i filmom wrzucanym przez bezpośrednich świadków wydarzeń.

Z jednej strony więc mamy znacznie więcej źródeł, z których możemy czerpać informacje. Z drugiej zaś powstają obawy, że ten przekaz jest podatny na manipulacje. I nie musi to wcale oznaczać, że Ukraińcy chcą wprowadzać światową opinię publiczną w błąd. Nie, chodzi o pewne sterowanie przekazem tak, by jak najdłużej utrzymywać sympatię Zachodu po swojej stronie. Wiadomo, że strona ukraińska na długo przed początkiem inwazji przygotowywała się nie tylko na udzielenie militarnej odpowiedzi Rosji, ale też do tego, jak sprawę przedstawić wizerunkowo. Wcale nie umniejsza to mego szacunku dla Wołodymyra Zełenskiego, który odważnie stanął na czele swego kraju. Imponuje jego umiejętność posługiwania się swoim wizerunkiem. Świetne filmiki pokazujące zmęczonego prezydenta, codzienne przesłania do narodu, Rosjan i parlamentów całego świata – to wszystko stanowi głos napadniętego narodu, a równocześnie jest zwieńczeniem świetnie wykonanej pracy zespołu ludzi, którzy odpowiadają za komunikację ukraińskich władz.

Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Plus Minus
Prof. Marcin Matczak: PSL i Trzecia Droga w swym konserwatyzmie są bardziej szczere niż PiS