1. „Ryczałam i czytałam jednocześnie", wyznaje jedna z czytelniczek powieści Jojo Moyes „Zanim się pojawiłeś" (Świat Książki). Wydaje się, że jest to recenzja wzorcowa. [zob. też poz. 3]
2. O nowej powieści Katarzyny Grocholi „Przeznaczeni" (Wydawnictwo Literackie) na pewno powiedzieć można jedno: ze znanym aż za dobrze cyklem „Żaby i anioły" nie ma nic wspólnego. A skoro pisarka potrafiła wyjść poza ramy, w jakie wtłoczył ją osiągnięty sukces, to świadczy to o niej nie najgorzej.
3. Jojo Moyes w „Kiedy odszedłeś" (Między Słowami): „Waham się przez chwilę, a potem robię krok i staję na gzymsie, z rozpostartymi ramionami, jak lekko wstawiony linoskoczek. Jedna stopa przed drugą, posuwam się ostrożnie naprzód po betonie, a wietrzyk łaskocze włoski na moich wyciągniętych rękach. Zaraz po przeprowadzce, kiedy było mi najciężej, czasami rzucałam wyzwanie samej sobie, zmuszałem się do przejścia po gzymsie z jednego końca budynku na drugi". Cóż, sztuka latania jest najtrudniejszą ze sztuk. [zob. również poz. 1]
4. Nie słabnie powodzenie książki Marii Czubaszek „Nienachalna z urody" (Prószyński i S-ka). Nie kupują jej wyłącznie dawni słuchacze satyrycznych audycji Trójki. To już nowa generacja, która autorkę poznała po jej prasowych publikacjach i, przede wszystkim, ze „Szkła kontaktowego", gdzie budziła skrajne emocje. Teraz wyraźnie kogoś podobnego do niej brakuje.
5. „Dziewczyna z pociągu" Pauli Hawkins (Świat Książki) to w istocie thriller, dodałbym tu jednak przymiotnik – „kobiecy". Co proszę, że nie ma czegoś takiego? A może jednak?