Krople” to czwarty tomik wierszy Zdzisława Lipińskiego na co dzień mieszkającego w Sopocie. Miasto jest w tej poezji miejscem, które rozregulowuje zmysły i pozbawia poczucia spełnienia. To jedynie daje bliskość, cisza łącząca dwoje ludzi w komitywie najlepiej obywającej się bez słów.
Poeta pisze bardzo skromnie, nie mnożąc wyrazów ponad potrzebę, rezygnując z efektownych przesłań. To poezja zdyscyplinowana i skondensowana, bardziej uwydatniająca ciszę i światło między wierszami. Rozgrywa się na granicy milczenia, wersy bywają nader powściągliwe, można przypuszczać, że stanowią rodzaj przeciwwagi dla rozgadanej kultury masowej. Ponieważ kolejne liryki ograniczają się dosłownie do kilku wersów, zwracamy uwagę na pojedyncze słowa i wiązania między nimi. Widzimy, jak zawiązuje się sens, jak znaczenia na siebie oddziałują, zdając sobie sprawę, że każde słowo waży, ma swój ciężar, treść. Mamy na przykład takie obrazki: „knot/ świeczki/ pulsuje/ ciszą”.
Czytaj więcej
Znakomite wiersze Mariusza Grzebalskiego składają się w coś na kształt kroniki zwyczajności. Ta poezja rejestruje rzeczywistość zwyczajnych czynności. Wychodzi się tu z psem na spacer, płaci rachunki, idzie po warzywa.
Poeta oponuje przeciwko złudnym – jak pisze w innym miejscu – gmachom znaczeń. Zestawia bełkot dzisiejszego świata ze słowem – jego niepowtarzalnym tembrem, melodią, znaczeniem. Wydaje się, że ta poetyka ograniczeń i powściągliwości powoduje, że wersy reprezentują jakiś rodzaj sakralnej powagi. Zatrzymują naszą uwagę, ograniczając swoje fabuły do absolutnego minimum. W tym świecie noc notorycznie umyka, świt się gramoli, jakby nie chciał być dniem. W końcu: „mówisz: poezja/ na białej kartce/ kilka rozrzuconych/ ziaren”.