Marek Isański: Obietnice wyborcze opozycji wzmacniają PiS

Najtrudniejszym zadaniem władzy jest budowa na pokolenia państwa sprawnego, dbającego o obywateli i ich prawa. Niestety efekty widoczne są dopiero po latach. Od lat żaden rząd niewiele w tym kierunku robił, dlatego rozwinął się populizm.

Publikacja: 08.10.2023 08:00

Marek Isański: Obietnice wyborcze opozycji wzmacniają PiS

Foto: Adobe Stock

Ludzie mają jedno życie, które pełne jest większych i mniejszych problemów. Chorują, tracą bliskich, często pracę, wiecznie brakuje im pieniędzy na ważne rzeczy. Po to zorganizowali się w państwo, aby ono choć cześć problemów rozwiązywało. Rządzący powinni więc je diagnozować i w miarę możliwości budżetowych je rozwiązywać.

W największym skrócie państwo ma, za pieniądze z podatków obywateli – bo innych przecież nie ma - coś konkretnego obywatelom dać (np. darmową edukację, darmowe świadczenia zdrowotne i wiele innych) i coś obywatelom gwarantować (bezpieczeństwo, ochronę godności, prawo do sprawiedliwego sądu, prawo własności i wiele innych). Iluzoryczna darmowa edukacja i opieka zdrowotna była od dziesięcioleci. Ponadto każda kolejna ekipa rządząca co najwyżej wmawiała większości obywateli, że traktuje ich podmiotowo, że coś im gwarantuje. Praw obywateli nie wystarczy zapisać w ustawach. One mają wartość jedynie, gdy sprawne sądy (głównie administracyjne) skutecznie tych praw chronią. Powszechne i niestety prawdziwe jest przekonanie, że nigdy tego nie robiły. Niewiele warte są obietnice przyznania jakiś praw czy zwiększenia praworządności. Paszport w domu to zbyt mało.

Czytaj więcej

Marek Isański: Kiedy NSA zacznie stosować Konstytucję

Wyborcy/społeczeństwo to czuje i zachowuje się racjonalnie. Dlatego tak chętnie głosują na taką partię, która więcej obieca, że da im coś konkretnego. Konkret ułatwi im cząstkę i tak ciężkiego życia. Większość nie myśli o tym, że rząd nie ma własnych pieniędzy, że może im dać tylko to co im wcześniej zabrał albo to co pożyczy i co oni lub ich wnuki będą spłacać.

Wymaganie racjonalnego zachowania od większości obywateli jest trudne/niemożliwe, bo dla nich państwo to abstrakcja. Wydaje im się, że skoro jest takie duże i wydaje wielkie pieniądze na różne mniej lub bardziej mądre cele, np. na tysiące limuzyn z kierowcami dla tzw. dygnitarzy, to jak jakaś opcja polityczna obiecuje, że coś da im za nic, to znaczy, że są na to pieniądze. Skąd je weźmie to z w/w powodów większości obywateli nie interesuje.

Lepsze jest więc 500 czy nawet 800 plus lub 14. emerytura niż prawo do ochrony majątku obywatela. Bo pieniądze wpływają na konto, a wynikającego z Konstytucji prawa do ochrony majątku to iluzja. Musi je sobie obywatel wywalczyć w sądzie, a to zawsze było niezwykle trudne i wszyscy obywatele to wiedzą. Jeśli tego ktoś nie wie to są to jedynie politycy.

Paradoksalnie zapewnienia opozycji, że jak wygra wybory to nie zabierze nic z bogatego rozdawnictwa obecnej władzy, wzmacniają poparcie dla obecnie rządzących. Skoro mówią, że nie zabiorą to znaczy, że mogli dać wtedy jak rządzili, a skoro nie dali. Wynika z tego prosty wniosek, że ci którzy dali są lepsi i po co ich zmieniać.

Wydaje się, że populiści (bo wieloletni brak podmiotowego traktowania obywateli doprowadził do tego, że rządzą populiści) stracą władzę dopiero wtedy kiedy zbankrutuje państwo i nie będą mieli skąd brać aby rozdawać. Jedynym pomysłem mającym szanse w walce o władzę jest ściganie się w populizmie.

Jednak próba zdobycia władzy/odebrania władzy populistom, poprzez obiecanie zwiększenia rozdawnictwa, jest racjonalna, ale tylko wtedy jeśli opozycja ma program budowy społeczeństwa obywatelskiego, czyli min. całkowitej zmiany sądownictwa administracyjnego i jest zdeterminowana go zrealizować.

Ludzie mają jedno życie, które pełne jest większych i mniejszych problemów. Chorują, tracą bliskich, często pracę, wiecznie brakuje im pieniędzy na ważne rzeczy. Po to zorganizowali się w państwo, aby ono choć cześć problemów rozwiązywało. Rządzący powinni więc je diagnozować i w miarę możliwości budżetowych je rozwiązywać.

W największym skrócie państwo ma, za pieniądze z podatków obywateli – bo innych przecież nie ma - coś konkretnego obywatelom dać (np. darmową edukację, darmowe świadczenia zdrowotne i wiele innych) i coś obywatelom gwarantować (bezpieczeństwo, ochronę godności, prawo do sprawiedliwego sądu, prawo własności i wiele innych). Iluzoryczna darmowa edukacja i opieka zdrowotna była od dziesięcioleci. Ponadto każda kolejna ekipa rządząca co najwyżej wmawiała większości obywateli, że traktuje ich podmiotowo, że coś im gwarantuje. Praw obywateli nie wystarczy zapisać w ustawach. One mają wartość jedynie, gdy sprawne sądy (głównie administracyjne) skutecznie tych praw chronią. Powszechne i niestety prawdziwe jest przekonanie, że nigdy tego nie robiły. Niewiele warte są obietnice przyznania jakiś praw czy zwiększenia praworządności. Paszport w domu to zbyt mało.

Opinie Prawne
Marta Milewska: Czas wzmocnić media lokalne, a nie osłabiać samorządy
Opinie Prawne
Wojciech Labuda: Samo podwyższenie zasiłku pogrzebowego to za mało
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Lekcja praworządności dla Ołeksandra Usyka
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Powódź wzmocni zjawisko patroli obywatelskich? Budzą się demony
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Może prezydentowi ręka zadrży