Brutalna wojna rozpętana przez Rosję w Ukrainie, wojna, która zanosi się na długo, w jednej chwili całkowicie zmieniła nasz świat. Do dyskusji dotyczącej stosowania prawa unijnego wprowadziła nowy kontekst – kontekst bezpieczeństwa Polski. Wymusza to zmianę tonu prowadzonej debaty prawnej przez jasne pokazanie znaczenia i skutków związanych z polityką rządu w obszarze prawa konsumenckiego. Sygnalizuję trzy aspekty obecnej sytuacji: wpływ niestabilności rynków finansowych na sytuację konsumentów, możliwości rozwiązania problemów dotyczących systemowego naruszenia prawa konsumenckiego w Polsce oraz nieadekwatnie słabą pozycję polityczną Polski jako członka UE, wynikającą z systemowego naruszania przez nią prawa UE oraz braku wpływu na unijny proces legislacyjny.
Biorąc pod uwagę wysokie ryzyka, jakie dla rynku niesie wojna, należałoby podjąć zdecydowane działania mające na celu eliminację istniejących już ryzyk. Ich charakter powoduje, że najlepszym adresatem postulatów naprawczych byłby dysponujący większością parlamentarną rząd. Jednak w świetle działań podejmowanych przezeń od objęcia władzy szanse na prawidłowe rozwiązanie problemów są nikłe. Konieczne jest więc rozważenie, czy – i w jakim zakresie – można podjąć alternatywne kroki. Tłem moich uwag jest prawo konsumenckie. Ta sama argumentacja, wzmocniona politycznym znaczeniem naruszeń, w dużym zakresie może być odniesiona do kwestii ogólniejszych z zakresu praworządności.
Niestabilność rynku finansowego
Z punktu widzenia unijnego prawa konsumenckiego Polska zmaga się obecnie z dwoma problemami systemowymi: kredytami frankowymi i kredytami złotówkowymi o zmiennym oprocentowaniu. Wojna destabilizuje rynek finansowy, co już odbija się zarówno na konsumentach, jak i na bankach. Dla konsumentów, którzy zawarli takie umowy (czyli prawie wszystkich kredytobiorców), oznacza to wzrost wysokości rat na poziomie trudnym obecnie do oszacowania. Kurs franka szwajcarskiego, który wpływa na koszt kredytów frankowych, znajduje się na historycznie wysokim poziomie (ponad 4,8 zł w chwili pisania artykułu). Dotychczasowe prognozy dotyczące znacznego wzrostu stóp procentowych, od którego zależy wysokość zmiennego oprocentowania, zapewne okażą się niedoszacowane. Wysoka inflacja i przewidywane pogorszenie sytuacji ekonomicznej nieuchronnie wywołają problemy ze spłatą części kredytów. Pytaniem pozostaje: dla jak wielu kredytobiorców? Ryzyka ekonomiczne realizują się więc dla wszystkich uczestników rynku. Ograniczenie skutków niestabilności rynku finansowego, w interesie konsumentów i banków, może mieć charakter wyłącznie systemowy. Działania oddolne nie mają tu racji bytu. Ryzyka ekonomiczne można jednak (choć w dłuższym okresie) ograniczyć poprzez eliminację ryzyk prawnych.
Niezmienne ryzyka prawne
Niestabilność rynku finansowego intensyfikuje ryzyka prawne banków, ponieważ trudności ekonomiczne zapewne przełożą się na większą skłonność konsumentów do pozywania banków. W odniesieniu do kredytów frankowych, w związku z de facto całkowitą bezczynnością władzy wykonawczej (która podczas wcześniejszej kadencji umożliwiła nieograniczoną akcję kredytową kredytów obciążonych ryzykiem walutowym) i kontrolowanej przez sfery rządowe legislatury, rozwiązanie problemu zostało zepchnięte na sądy powszechne. Sąd Najwyższy, zamiast udzielić sądom wsparcia w tym procesie, początkowo skutecznie uchylał się od rozstrzygnięć w poszerzonych składach, a obecnie, ze względu na wadliwą obsadę sędziów nowej KRS oraz politykę prowadzoną przez kierownictwo, SN jest faktycznie zablokowany. Oczywiście również w tym wymiarze najbardziej racjonalnym rozwiązaniem byłaby interwencja legislacyjna, która – przygotowana prawidłowo – systemowo wykluczyłaby ryzyka prawne i ograniczyła ryzyka ekonomiczne. Brak woli politycznej do rozwiązania problemu prezentowany od objęcia rządów i jasne wskazanie przez Jarosława Kaczyńskiego, że kredytobiorcy pomocy mają szukać w sądach, sugeruje jednak, że problem zostanie rozwiązany przez rynek.
Rynek w tym wypadku oznacza konieczność zaangażowania sądów powszechnych, które i tak uginają się już pod rosnącą lawinowo liczbą spraw (ponad 70 tys.) oraz TSUE. Z perspektywy prawa UE sprawa jest oczywista i trudno znaleźć kredyt „frankowy", dla którego można dokonać odmiennej oceny niż ta, że banki nie poinformowały skutecznie o ryzyku związanym z zawarciem kredytu (co wyłączałoby możliwość kontroli abuzywności), zaś ryzyko zmian kursowych zostało całkowicie przerzucone na konsumenta, w związku z czym umowa zawiera klauzule abuzywne. Ostatnią fundamentalną kwestią, która nie została jeszcze przesądzona przez TSUE wprost w stosunku do kredytów frankowych (chodź istnieje orzecznictwo na tle innych umów), jest możliwość dochodzenia wynagrodzenia za korzystanie z kapitału przez banki.