Wolniej i taniej?
Dotychczasowych błędów i zaniechań w sprawie polityki ochrony klimatu nie można było przeliczyć na uszczuplenia po stronie budżetu państwa i podatników. Do niedawna zbyt łatwo można było zrzucić winę na dekarbonizację energetyki i OZE. Jest odwrotnie i tezę tę można już bardzo szybko empirycznie zweryfikować w okresie krótszym niż cykl wyborczy. Wieloletnie zaniedbania polityków powodują, że dalsze agresywne działania przeciwko polityce energetyczno-klimatycznej całej UE lub ignorowanie naukowych przesłanek za nią stojących są niezwykle ryzykowne. Skutki błędów i zaniechań będą brzemienne i wymierne dla każdego z nas.
Eurostat wykazał także, ile energii z OZE w latach 2019–2020 muszą dodać do swojego bilansu energetycznego kraje członkowskie i cała UE, aby mogły osiągnąć swoje cele na koniec 2020 r. UE w latach 2017–2018 zwiększyła udziały energii z OZE o 0,5 proc., osiągając 18 proc. Cała UE jest w stanie zrealizować swój 20-proc. cel na koniec 2020 r. Polska osiągnęła 11,2 proc., mniej niż w 2013 r., od kiedy rozwój OZE spowolnił, a potem się załamał. Dyrektywa o OZE stawiała też wymóg uzyskania minimalnego udziału energii z OZE w latach pośrednich, wg tzw. minimalnego kursu. Ten wymóg, określony średnimi udziałami energii z OZE z lat 2017–2018, wynosi dla Polski 12,3 proc., a faktycznie osiągnęliśmy jedynie 11 proc. Trudno uwierzyć, że Polska z olbrzymim potencjałem odnawialnych zasobów energii znalazła się w najgorszej sytuacji w UE. Staczamy się na koniec tabeli, w strefę, gdzie skutki ekonomiczne zaniechań dotkną wszystkich Polaków w sposób wymierny.
W 2016 r. Ministerstwo Energii (dysponując danymi za 2014 r.) stwierdziło, że Polska jest na dobrej ścieżce do zrealizowania celu OZE na 2020 rok, a nawet ma niewielką nadwyżkę wobec „kursu minimalnego” określonego przez rząd w 2010 r. Ta konstatacja, wraz z tezą „idźmy wolniej, będzie taniej”, stała się jednym z argumentów za dyskryminacją wybranych rodzajów OZE, zwłaszcza energetyki wiatrowej, i uzasadniała brak podejmowania skutecznych działań promujących OZE. Wystarczyły trzy lata, aby Polska w zakresie OZE stoczyła się na samo dno UE.
Podejmujący w 2016 r. decyzje w imieniu rządu wyraźnie nie zdawali sobie sprawy z krótko- i długoterminowych skutków hamowania rynku OZE i zignorowali sygnały dochodzące z rynku oraz opinie specjalistów. Poza kilkoma wcześniejszymi publikacjami ekspertów z lat 2015–2017 warto wymienić raport NIK z listopada 2018 r., w którym postawiona została teza, że w konsekwencji zaniechań Polska prawdopodobnie stanie przed koniecznością dokonania tzw. statystycznego transferu” energii z OZE z państw członkowskich, które mają nadwyżkę tej energii, a koszty tego transferu mogą wynieść nawet 8 mld zł. Teza ta została zweryfikowana przez Instytut Energetyki Odnawialnej (IEO) w ekspertyzie pt. „Scenariusze realizacji przez Polskę zobowiązań międzynarodowych w zakresie OZE na 2020 rok”, której wyniki były prezentowane w marcu 2019 r. na posiedzeniu Międzyresortowego Zespołu ds. Ułatwienia Inwestycji w Prosumenckie Instalacje OZE, a w czerwcu Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii prezentowało ustalenia Zespołu na Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów.
Dowody (nie)naukowe
Wiedza o problemie była dostępna, ale do ostatniej niemal chwili spotykała się z obojętnością, a z czasem nawet negacją rządu i lekceważeniem wiedzy eksperckiej. IEO wskazywał, że Polska bez radykalnych działań osiągnie w 2020 r. tylko 12,1 proc. udziału energii z OZE (zamiast wymaganych 15 proc.), ale na ratunek było za późno. IEO podkreślał, że transfer statyczny jest nieunikniony i może kosztować 5–15 mld zł, w zależności od tempa działań i skuteczności negocjacji cenowych z innymi krajami UE, które przekroczą swoje cele OZE.
Rząd podjął pewne działania ratunkowe dopiero w 2019 r., z których najważniejszy i mający wpływ na zmniejszanie deficytu energii z OZE w 2020 r. to program „Mój prąd”, ale może on podnieść udziały OZE co najwyżej o 0,1–0,2 pkt proc., lecz nie o 3 pkt proc.! W listopadzie 2019 r. oszacowałem aktualne koszty transferu na 12 mld zł i wskazałem, że nie ma zarezerwowanych na te cele wystarczających środków w ustawie budżetowej na 2020 rok. Temat nie jest podejmowany przez ekonomistów, energetycy milczą, choć szybkie działanie najpierw po stronie stymulowania inwestycji w OZE, a potem działań dyplomatycznych na rzecz korzystnego transferu – obniżyłoby straty finansowe.