Właściwie wszyscy zgadzają się, że Unia Europejska nie funkcjonuje sprawnie. O tym, że zmiany są potrzebne, mówi wielu ludzi i środowisk. Niektórzy nie chcą czekać na zmiany formalne, więc w sposób rozszerzający interpretują traktat o UE i już dziś realizują cele, które nie są w nim zapisane. Taka praktyka jest złamaniem zasad prawa i demokracji, powinna być stanowczo odrzucona. Malejąca frekwencja w wyborach do Parlamentu Europejskiego (PE) świadczy również o tym, że obywatele w wielu państwach nie mają satysfakcji z obecnego funkcjonowania Unii.
Pomysły na reformę są różne. Jedni uważają, że wady Unii wynikają z niedoskonałości osób nią kierujących w ostatnich kadencjach. Inni sądzą, że należy poprawić traktat o UE, czyli zmienić zasady jej funkcjonowania. Od 2022 r. na terenie PE działa sześcioosobowy zespół, który przygotowuje reformę traktatu. Składa się on z przedstawicieli sześciu głównych frakcji, jakie są obecne w PE. Tak się składa, że cztery frakcje są tam reprezentowane przez europarlamentarzystów z Niemiec. Obywatele Unii mogą się obecnie zapoznać z kilkoma koncepcjami reformy Wspólnoty. Nie chodzi mi tu o opracowania naukowe, ciekawe dla specjalistów. Mam na myśli koncepcje prezentowane przez polityków z ważnych państw europejskich.
Czytaj więcej
W interesie Polski zawsze było zachowanie tego instrumentu. Jednak to, co robi Budapeszt, każe przemyśleć kwestię weta w polityce zagranicznej.
Scholz: Unia wie lepiej
W imieniu Niemiec głos w tej sprawie zabrał 29 sierpnia 2022 r. na Uniwersytecie Karola w Pradze kanclerz Olaf Scholz. Poruszył wiele kwestii – wspomnę tylko o tych, które dotyczą reformy samej Unii. Przemówienie zaczął od postawienia warunków. Stwierdził, że jeżeli chcemy rozszerzyć Unię o Ukrainę, Gruzję i kraje bałkańskie, to najpierw musi być wprowadzona reforma sytemu decyzyjnego UE. Ta reforma ma polegać przede wszystkim na likwidacji zasady jednomyślności podczas głosowań w Radzie Europejskiej. Uznał też, że trzeba do 2025 r. utworzyć dowództwo wojskowe UE, w tym siły szybkiego reagowania, przy czym Bundeswehra ma stanowić podstawę tego europejskiego potencjału militarnego. Niemcy chcą także utworzyć system obrony powietrznej na kontynencie.
Kanclerz zapowiedział też poparcie Niemiec dla eliminowania tzw. deficytów demokracji i praworządności. Uznał, że organy Unii lepiej rozumieją interesy i prawo państw członkowskich, muszą mieć zatem uprawnienia do oceniania stanu demokracji i prawa w poszczególnych krajach. Można się domyślać, że kanclerz uważa, iż nie tylko urzędnicy w Brukseli są bardziej kompetentni niż władze krajowe. Uważa też, że prawo UE jest nadrzędne nad konstytucjami państw członkowskich. Urzędnicy z Brukseli mogą zatem swobodnie interpretować konstytucje poszczególnych państw i decydować, na ile ich ustrój oraz praktyka spełniają kryteria ustalone przez władze UE. Jej organy mają decydować o tym, czym są i jak rozumieć tzw. europejskie wartości podstawowe. Natomiast Komisja Europejska ma obowiązek uzależniać wypłaty ze środków budżetowych Unii od przestrzegania praworządności, którą także sama interpretuje.