Jacek Kurski, obecny prezes TVP, w udzielonym niedawno „Rzeczpospolitej" wywiadzie wyraził osobliwy pogląd, na którym oparł swoją wizję roli, jaką w Polsce odgrywa telewizja publiczna: „TVP stała się przeciwwagą dla TVN i Polsatu, które (...) zajmują się metodycznym zwalczaniem obozu rządzącego. Dlatego wyważenie i pluralizm nie powinny być rozliczane na poziomie TVP, tylko w bilansie wszystkich wiodących mediów elektronicznych w Polsce".
Prezes Kurski nie ma najwidoczniej instynktu samozachowawczego, deklaruje bowiem postępowanie wprost sprzeczne z prawem, które go obowiązuje. Artykuł 21 ustawy o radiofonii i telewizji mówi, że to programy publicznych mediów powinny rzetelnie ukazywać całą różnorodność wydarzeń w kraju i za granicą, sprzyjać swobodnemu kształtowaniu się poglądów obywateli i prezentować zróżnicowane poglądy i stanowiska. Nie ma tu mowy o żadnym równoważeniu czegokolwiek, za to jasno jest wyłożone, że to TVP, a nie inne stacje, jest zobligowana do służenia „całemu społeczeństwu i poszczególnym jego częściom" programem cechującym się „pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem i niezależnością". Każdy widzi, a prezes potwierdza, że TVP tego nie robi.
Wszystkie punkty widzenia
Zupełnie nietrafione jest też odwoływanie się do tzw. wielkiej czwórki, czyli TVP 1, TVP 2, Polsatu i TVN, której oglądalność we wrześniu tego roku oscylowała wokół 40 procent udziałów w widowni. Decydujący cios dominującej pozycji tych programów kilka lat temu zadała cyfryzacja naziemnego nadawania. Dzisiaj widzowie mogą oglądać na swoich telewizorach co najmniej 24 programy, a dwie trzecie z nich (korzystających z usług operatorów kablowych i satelitarnych) o wiele więcej. Wśród oferty programowej znajduje się skrajnie stronnicza politycznie konserwatywna Telewizja TRWAM, prawicowa telewizja Republika, jak również lewicowa Superstacja. Do tego mamy cały szereg treści prawicowych i lewicowych w internecie. Co więc trzeba równoważyć? Może przekaz TVP Info, która jest jedyną telewizją informacyjną dostępną dzięki naziemnemu nadawaniu? Jeśli tak, to na niej więc spoczywa dodatkowy obowiązek bezstronności i rzetelności. A jak się z tego wywiązuje? Najlepszym przykładem są słynne już „paski" – przykład prymitywnej propagandy tłumaczącej widzowi, co powinien myśleć o tym, co widać na ekranie.
W poprzedniej kadencji Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji regularnie zlecała ekspertom związanym z wyższymi uczelniami analizę programów informacyjnych i publicystycznych głównych stacji telewizyjnych. Wyniki tych analiz były omawiane na spotkaniach z nadawcami, a ich metodologia była jawna i podlegała ocenie. Potem wyniki były publikowane na stronach KRRiT; zapewne do dziś można je tam znaleźć. Były one na ogół dosyć do siebie podobne: od liberalnej TVN, przez centrowy Polsat i nieco bardziej przychylającą się do oficjalnej narracji rządu TVP po skrajnie prawicową Telewizję TRWAM. Nie sądzę, aby dzisiaj wyniki takich badań były inne. Rynek telewizyjny w Polsce tworzy szeroką i pluralistyczną ofertę.
Jacek Kurski dobrze wie, że dawno już nie mówi się o „obiektywizmie" mediów w globalnym i skomplikowanym świecie, natomiast ludzie mediów wciąż mają określone powinności i obowiązki. Jeśli więc naprawdę chciałby walczyć ze stronniczą i mylną informacją, to łatwo dowiedziałby się, choćby z dokumentów zawierających oświadczenia Rady Europy, że służącymi do tego narzędziami pozostającymi w rękach mediów publicznych jest bezstronność i równoważenie przekazów informacyjnych oraz szczególna dbałość o przedstawianie wszystkich punktów widzenia.