Trudno mi się pogodzić z brakiem zrozumienia dla ciężkiej i niewdzięcznej pracy kierowców ciężarówek. Bo emocje emocjami – w końcu każdemu zdarza się wkurzyć na „wyścig słoni” – ale warto jednak pamiętać, że dla nich czas gra dużo większą rolę niż dla większości kierowców osobówek. I nie chodzi tylko o to, czy wyrobią się gdzieś w ustawowo ograniczonym czasie jazdy, ale zdarza się nawet tak – i to wcale nierzadko – że jak np. we Włoszech nie zdążą dojechać do fabryki przed zamknięciem magazynu, dajmy na to, w piątek, to muszą gdzieś na parkingu czekać na załadunek aż do poniedziałku. Nie zazdroszczę.
Czytaj więcej
Często smagam ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka biczem krytyki, ale teraz pochwalę. Podoba mi się jego zakaz „wyścigów słoni”, czyli wyprzedzania tirów przez tiry.
Oczywiście aspekt ludzki to jedno, a drugie to gospodarka. Bo jak na zaplanowany poniedziałek nie dowiozą gdzieś koniecznych części, to zdarza się, że staje cała produkcja – i znowu: wcale nierzadko, bo to codzienne problemy polskiej branży logistycznej. I takie opóźnienia potem dotykają nas wszystkich jako klientów rozmaitych branż. Dlaczego więc, widząc „wyścig słoni”, tak rzadko myślimy, że to w naszym interesie ktoś spieszy się do fabryki?
Jasne, transport można zwolnić. Ale bądźmy świadomi, że to podwyższy koszty. Transportu i produkcji. I może nawet to ma pewien sens, będzie np. bezpieczniej na drogach. Ale jakbyśmy zdjęli trochę nogę z gazu w osobówkach, też byłoby przecież bezpieczniej. A mam przekonanie graniczące z pewnością, że nam wcale nie zawsze się spieszy i często „grzejemy” bez sensu. Może więc to nie w jadących zgodnie z przepisami ciężarówkach jest problem?
Czytaj więcej
Rząd chce zakazać tirom wyprzedzania na 5 tys. km ekspresówek i autostrad.