Przebój „Moves like Jagger” amerykańskiej grupy Maroon 5 z gościnnym udziałem Christiny Aguilery, wyrażał fascynację młodych gwiazd wiecznie młodym wokalistą The Rolling Stones, który, jeśli chodzi o dynamikę tańca, zakasowałby niejednego nastolatka. Jeśli chodzi o seksualne podboje – nastolatków bardzo wielu.
Jagger i pokolenie Dawida Podsiadło
Czas jest jednak bezwzględny i nie boi się zarzutów o „ejdżyzm”. To liberalny „New York Times” przypomniał, że w 2019 r. Jagger (ur. 1943) został hospitalizowany z powodu pilnej operacji serca. W 2021 r. perkusista Charlie Watts, najstarszy w zespole, zmarł w wieku 80 lat po krótkiej chorobie, na nowotwór. Nawet gitarzysta Keith Richards (ur. 1943), kiedyś wymieniony jako jedyne stworzenie – oprócz karaluchów, jakie może przetrwać nuklearną apokalipsę, przyznał, że lekarze kazali mu rzucić palenie. Z alkoholu korzysta okazjonalnie, co widać na Instagramie.
Przyczyną braku nowej płyty od mało pamiętanego „A Bigger Bang” z 2005 r. nie jest mała „klikalność” zespołu, który za stadionowe koncerty wciąż zgarnia wagony pieniędzy. Po prostu relacje między założycielami najstarszej rock and rollowej formacji nie były aksamitne, lecz chropowate. Obchody kolejnej rocznicy odsunęła autobiografia Keitha „Życie”, w której wielokrotnie naśmiewał się z gwiazdorstwa Micka. Dlatego Jagger pytany o przepis na długowieczny związek rzucił: „Za dużo nie rozmawiać!”.
Czytaj więcej
Utwór „Sweet Sounds of Heaven” The Rolling Stones, w którym gościnnie pojawiają się Lady Gaga i Stevie Wonder, jest już dostępny we wszystkich serwisach cyfrowych.
W końcu jednak Jagger i Richards się pogodzili. W takiej atmosferze musiał zostać nagrany razem przez nich śpiewany oraz grany na gitarze akustycznej i harmonijce ustnej finałowy utwór nowej płyty „Rolling Stone”, czyli klasyk Muddy’ego Watersa, od którego grupa zaczerpnęła nazwę w 1962 r.