Wojciech Waglewski: Wracamy do gomułkowskich czasów szczucia jednych przeciw drugim

– Jeszcze nie pora, żeby sobie spokojnie poleżeć – mówi Wojciech Waglewski, lider Voo Voo, o nowej płycie „Premiera”.

Publikacja: 28.10.2022 03:00

Wojciech Waglewski: Wracamy do gomułkowskich czasów szczucia jednych przeciw drugim

Foto: MATERIAŁY PRASOWE

Czy w piosence „Ochota”, gdzie wspomniany jest wuj antysemita, przemoc gitowców wobec hipisów, walka dzielnic, agresja – rozbija pan mit PRL, gdzie władza była okropna, a rodacy wspaniali?

Przez wiele lat nie wiedziałem, czym się różni Żyd od nie-Żyda, dlatego słuchając różnych bzdur o syjonistach, czułem wstyd. Niestety, mam wrażenie, że wracamy do gomułkowskich czasów szczucia jednych przeciw drugim. Obecnie głównodowodzący Polską próbują rządzić w ten sam sposób i na razie im się to udaje. Żydów zastąpili lekarze, sędziowie, artyści, LGBT. Myślę, że poziom negatywnych emocji rosnący w kraju widać w internecie. Mówiąc wprost: chamstwa przybywa. Jesteśmy chorzy z nienawiści, przynajmniej w sieci. Na szczęście kiedy podróżuję po Polsce – nigdy nie spotkałem się z żadnym przejawem agresji. Są za to próby wyłączenia nas z prawa reakcji na złe przejawy polityki. Pamiętam, jak Krzysiek Zalewski na koncercie Męskiego Grania wypowiedział się w tej kwestii. Pojawiły się krzyki „Bez polityki, bez polityki”. Dla mojego pokolenia, dla twórców muzyki rockowej to coś niezrozumiałego. Jak wyobrazić sobie Woodstock bez politycznych deklaracji? Niemożliwe. Mamy myśleć, że politycy mogą robić to, co chcą, a my nie będziemy chcieli reagować i zmieniać tego? Niechęć do uczestnictwa w życiu publicznym jest słaba.

Naprawdę mamy myśleć, że politycy mogą robić to, co chcą, a my nie będziemy reagować i zmieniać tego?

Wojciech Waglewski

O tym jest „Leżozwierz”.

Przyszedł mi do głowy po przeczytaniu wiersza Mirona Białoszewskiego. Pisał o korzyściach wynikających z leżenia, ale myślę, że jeszcze nie pora na to.

Mamy w piosenkach dwa obrazy: „Bóg życzliwie łypnie okiem,/jak naród wstanę z kolan i będę wysoki,/i znów się rozpromieni/ten nasz kawałek ziemi”. Oraz „W starym kościele wiernych masa/a Boga jakby mało/za to większa kasa”.

Już od dawna mówię, że nie łączę Boga z Kościołem. Bóg jest dla mnie pojęciem metafizycznym, mam wrażenie, że od czasu do czasu odczuwam w swoim życiu elementy metafizyczne, natomiast Kościół jest dla mnie pragmatycznie zbudowaną instytucją, mocno osadzoną w realiach politycznych i finansowych, co z duchowością nie ma nic wspólnego. Może w starym kościółku na Podhalu usłyszy się jeszcze wzniosły śpiew. Ale to rzadkość.

Jednocześnie w finale płyty wyraża pan nadzieję, że polityka napuszczania jednych na drugich kiedyś minie.

Nadzieję mam. Od 70 lat. Wierzę jak głupi. Ale przykłady były: 1989 r. i pierwszy sylwester na Starówce, gdzie byłem z Jurkiem Owsiakiem. Zobaczyłem nową, przyjazną i uśmiechniętą Polskę. Tak było również przy okazji wejścia do NATO i Unii Europejskiej. Na szczęście wciąż są światełka w tunelu, takie jak zachowanie Polaków wobec Ukraińców. Antyuchodźcza polityka partii rządzącej nie miała na to wpływu. Uaktywniły się kobiety. Teraz chodzi o to, żeby wszyscy młodzi nie byli bierni.

Nowością na płycie jest fortepian oraz udział dwóch artystek.

Ja też byłem przekonany, że Hania Rani gra na fortepianie, tymczasem okazało się, że to specjalnie spreparowane pianina. Hania gra i produkuje swoje płyty, więc wie, jak ma brzmieć jej muzyka. Z Hanią nagrywaliśmy przez parę godzin, bawiąc się formą i świetnie się przy tym dogadując. Okazało się, że Hania zna dorobek Voo Voo i moich synów, dlatego nie było to spotkanie przypadkowe. Docenia moją anarchię harmoniczną i dobrze wiedziała, co z nią zrobić. Miałem okazję grać z największymi muzykami na świecie, ale Hania w niczym im nie ustępuje: jest może tylko od nich nieco młodsza. Jej wrażliwość, świadomość instrumentu umiejętność słuchania, która niekiedy bywa ważniejsza od umiejętności grania, jest naprawdę nietuzinkowa. Masza Natanson zaśpiewała kiedyś z Voo Voo, zachwycił się nią wtedy mój przyjaciel Milo Kurtis, który zatrudnił ją w swoim wspaniałym zespole. Chciałem spopularyzować jej talent przynajmniej we fragmenciku naszej publiczności. Masza zasługuje na to, żeby jej śpiew poznały miliony, więc to taka nasza malutka cegiełka, kroczek w dobrą stronę.

Podobnie jak teksty, muzyka robi wrażenie zarejestrowanej w wielkich emocjach.

Taki jest cały album. Powodem jego nagrania nie była walka o Fryderyka, tylko uzupełnienie repertuaru w formie żywiołowego koncertu. Dziewięć utworów, nagraliśmy w jeden dzień, jak nagrywa się płyty jazzowe. Na pewno nie jest to płyta eksperymentalna, tylko crème de la crème Voo Voo, czyli to, co najlepiej nam wychodzi: improwizowanie na zadany temat. To jest próba zagrania koncertu, który dopiero się tworzy. Wykonania na pewno będą ewoluować.

„Premiera” przypomina unplugged, choć są też gitary elektryczne.

Emade był zawsze pod dużym wpływem Wojtka Przybylskiego, który uważał że rolą realizatora nagrań nie jest upiększenie tego, co się działo w studiu. Będzie pięknie pod warunkiem, że artysta tak zagra, a realizator musi to zarejestrować. Wyszło na to, że płyty nagrane przez nas z Wojtkiem przetrwały próbę czasu, ponieważ pokazują jak my naprawdę gramy. Emade również stara się to eksponować, jednocześnie przetwarzając materiał przez pryzmat swej nieco młodszej wrażliwości.

Mamy wspaniałe solówki gitarowe w „Bez nerw” i w „Łajbie”, klimaty z końca lat 60-tych, bardzo zeppelinowskie, kubańskie - Rya Coodera, ale też bigbeatowe.

Tak może być. Na tej płycie nie udajemy, nie poszukujemy. Gramy uczciwie, jak przez ostatnie kilkadziesiąt lat, kiedy stworzyliśmy własne brzmienie, w którym można znaleźć inspiracje Zeppelinami, ale też freejazzem i jazzem nowoczesnym. Tak ten zespół funkcjonuje i dzięki temu żyje na koncertach. Z kolei nasz big beat jest specyficzny: różnimy się wiekiem i doświadczeniami, więc każdy wnosi coś swojego, od fascynacji Sandersem po uwielbienie The Comet Is Coming

Tak się złożyło, że „Premiera” ukaże się tego samego dnia, co „Revolver” The Beatles.

O „Revolverze” nic nie wiedziałem, ale nieskromnie powiem, że w przeciwieństwie do Beatlesów, my jeszcze istniejemy i będzie można nas usłyszeć na żywo.

Pamięta pan liczbę płyt wydanych pod szyldem Voo Voo od 1985 r.

Nie mam zielonego pojęcia. Wiem jednak, że ZAiKS zarejestrował ponad pięćset moich piosenek, z czego około czterysta napisałem dla zespołu. Może dlatego czasem zdarza mi się napisać piosenkę, którą już kiedyś popełniłem, ale w porę się wycofuję. Mówiąc serio, łatwiej znaleźć paralele między kompozycjami z lat 80-tych, a tymi które teraz piszę, ale nazwijmy to dumnie „moim stylem” z być może czasem nieporadnymi, ale jednak autorskimi pomysłami harmonicznymi lub rytmicznymi, co okraszamy wymyślanym wspólnie z Mateuszem Pospieszalskim riffami i jego porywczymi solówkami oraz wspaniałą sekcją rytmiczną Michała Bryndala i Karima Matusewicza.

Czy w piosence „Ochota”, gdzie wspomniany jest wuj antysemita, przemoc gitowców wobec hipisów, walka dzielnic, agresja – rozbija pan mit PRL, gdzie władza była okropna, a rodacy wspaniali?

Przez wiele lat nie wiedziałem, czym się różni Żyd od nie-Żyda, dlatego słuchając różnych bzdur o syjonistach, czułem wstyd. Niestety, mam wrażenie, że wracamy do gomułkowskich czasów szczucia jednych przeciw drugim. Obecnie głównodowodzący Polską próbują rządzić w ten sam sposób i na razie im się to udaje. Żydów zastąpili lekarze, sędziowie, artyści, LGBT. Myślę, że poziom negatywnych emocji rosnący w kraju widać w internecie. Mówiąc wprost: chamstwa przybywa. Jesteśmy chorzy z nienawiści, przynajmniej w sieci. Na szczęście kiedy podróżuję po Polsce – nigdy nie spotkałem się z żadnym przejawem agresji. Są za to próby wyłączenia nas z prawa reakcji na złe przejawy polityki. Pamiętam, jak Krzysiek Zalewski na koncercie Męskiego Grania wypowiedział się w tej kwestii. Pojawiły się krzyki „Bez polityki, bez polityki”. Dla mojego pokolenia, dla twórców muzyki rockowej to coś niezrozumiałego. Jak wyobrazić sobie Woodstock bez politycznych deklaracji? Niemożliwe. Mamy myśleć, że politycy mogą robić to, co chcą, a my nie będziemy chcieli reagować i zmieniać tego? Niechęć do uczestnictwa w życiu publicznym jest słaba.

Pozostało 80% artykułu
Muzyka popularna
Nie żyje Felicjan Andrzejczak. „Jeszcze chwilę temu razem staliśmy na scenie”
Muzyka popularna
Sean „Diddy” Combs aresztowany. Kłopoty gwiazdora rapu z majątkiem wartym 800 mln dolarów
Muzyka popularna
David Gilmour otwiera listę przebojów w Wielkiej Brytanii, Pink Floyd bez szans
Muzyka popularna
Gwiazdy aren i klubów. Kto jesienią zagra w Polsce?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Muzyka popularna
Członkowie Radiohead spotkali się, by razem pograć. Czy coś z tego wyniknie?