Andrzej Stasiuk, laureat Nagrody Orła Stulecia "Rzeczpospolitej". zaplanował samotne obchodzenie sześćdziesiątych urodzin w Tuwie albo na Zabajkalu. „Całkiem samotnie. Rozpalę ogień na stepie, położę się na ziemi, wypiję trochę alkoholu i zasnę owinięty w ciepły śpiwór, bo o tej porze już tam są porządne przymrozki”.
Andrzej Stasiuk o pandemii i Putinie
W przypadku Stasiuka potwierdziło się powiedzenie „Chcesz rozśmieszyć Boga - powiedz mu jakie masz plany”. Najpierw wybuchła pandemia i podróż sześć tysięcy kilometrów od Polski została zatrzymana przez „Chińczyków z Wuhan”, skąd koronawirus rozszedł się na cały świat. Potem wybuchł kryzys uchodźczy na białoruskiej granicy i to też opisuje Stasiuk, jak w hotelu, gdzie czasami nocował, pisząc „Rzekę dzieciństwa” pojawił się zmoczony w Bugu, zziębnięty Syryjczyk. Uczestnicy szkolenia lub korporacyjnego spotkania w hotelu go fotografują. Stasiuk postanawia pomóc i odwieźć do Niemiec.
Czytaj więcej
W Bieszczadach najlepiej widać skalę cywilizacyjnego postępu, jaki dokonał się w ostatnich dekadach w Polsce.
To nie koniec ingerencji rzeczywistości w pisanie książki: wybucha wojna w Ukrainie. Pełne refleksji wieczory nad rzeką, przy ognisku, w namiocie, przerywa pomoc Ukraińcom. Stasiuk pakuje paczki do Ukrainy, pomaga przewozić ukraińskie kobiety i dzieci. Wbija gwóźdź do trumny tęsknoty za Rosją. Wracają obrazy ogromu ziem zdobytych, żeby je zniszczyć - ludzi i przyrodę. „Nie mogli zawładnąć światem, więc go zniszczyli. Przerosła ich przestrzeń, którą zagrabili. (…) Nie było w tym żadnego sensu poza zemstą i zagładą. Zemstą za własną nicość. Dostojewszczyzna”. O Putinie pisze: „Gopnik z leningradzkiego podwórka, przed którym kremlowska gwardia otwiera złocone wierzeje”. Gopnik to po rosyjsku dresiarz.
Stasiuk wspomina też Piotra I, twórcę rzekomo nowoczesnego imperium rosyjskiego, nazywając go per „pijany psychopata”.