Cytaty z poszczególnych dzieł dawno weszły do obiegu. Powtarzamy je chętnie i często, i raczej z uśmiechem. „Jakiż to chłopiec, piękny i młody, jakaż to obok dziewica”, „Zbrodnia to niesłychana, pani zabiła pana”, „Tato nie wraca ranki i wieczory”, „Wrona gdzieniegdzie kracze i puchają puchacze”. Prawda jest jednak brutalna: kiedy otwieramy tom, utwory wydają się niemiłosiernie długie i po kilkustronicowej lekturze zaczynają po prostu nużyć. Że jednak może być inaczej, przekonuje wydany właśnie przez RDC trójpłytowy album w reżyserii Aleksandry Głogowskiej z piękną okładką, zaprojektowaną przez Franciszka Maśluszczaka.
W wykonaniu mistrzów słowa takich jak: Sławomira Łozińska, Dorota Landowska, Katarzyna Dąbrowska, Henryk Talar, Piotr Fronczewski i Andrzej Seweryn (dwaj koledzy z roku), Mariusz Bonaszewski i inni utwory narodowego wieszcza skrzą się dowcipem, zaskakują puentą, działają na wyobraźnię i pozostawiają jak najlepsze wspomnienia.
Powojenny teatr polski miał wyraźny problem z wystawieniem „Ballad i romansów” w takiej postaci, jak napisał je Adam Mickiewicz. Cykl ten uznano po prostu za niesceniczny. Ponieważ jednak rok 1955 ustanowiono Rokiem Mickiewicza, na wielu scenach pojawiła się sztuka „Ballady i romanse”, zamówiona u Aleksandra Maliszewskiego, poety, dramatopisarza, tłumacza i prozaika, krytyka teatralnego i filmowego. Mickiewiczowskie „Ballady i romanse” trafiły na sceny polskich teatrów dopiero w 1978 roku. Reżyser Jan Miłowski rozpisał je na sześcioro aktorów teatru w Legnicy.
Aleksandra Głogowska zaprosiła do radiowych „Ballad i romansów” czternastu wykonawców oprócz głosów aktorów możemy usłyszeć też słynny tenor bohaterski legendarnego Krzysztofa Cugowskiego oraz kontratenor Michała Sławeckiego. Wszystko świetnie współgra z muzyką Marii Pomianowskiej. I każdy utwór staje się minispektaklem. Trzy płyty z 14 utworami rozpoczyna „Pierwiosnek”, znacznie różniący się od następujących po nim ballad. Tu romantyzm dopiero zakwita. Niczym kwiat zwiastujący wiosną. W wykonaniu Sławomiry Łozińskiej, Katarzyny Dąbrowskiej i Krzysztofa Szczepaniaka jest to też zapowiedź czegoś nowego, budzenie się do życia, odrodzenie się nadziei. W „Romantyczności” (Jarosław Gajewski, Zuzanna Sapożnikow, Henryk Talar) powoli zaczynamy wchodzić w krainę magii. I pojawia się dylemat serca i rozumu. Racje mistyczne coraz bardziej stają ponad racje empiryczne w „Świtezi”. Jej szkatułkową konstrukcję Aleksandra Głogowska rozpisała na trzy głosy (Mariusz Bonaszewski, Dorota Landowska, Jarosław Gajewski). Pozostaje w pamięci motyw romantycznej winy i kary oraz ludowej sprawiedliwości. W „Świteziance”, interpretowanej przez Andrzeja Ferenca, Katarzynę Dąbrowską i Oskara Hamerskiego, mamy nie tylko wrażenie, że odbyliśmy podróż nad Świteź, ale wręcz na Facebooku obserwujemy spotkania pary kochanków i rodzące się między nimi uczucie. Mocne i mroczne zakończenie utworu niweluje ballada „Rybka”, wygrzebana przez Mickiewicza ze skarbnicy pieśni ludowych.
Ta muzyka ubarwia też rozpoczynający drugą płytę „Powrót taty”. Podobnie jak w następującym po nim „Kurhanku Maryli”. Ton poważny (podawany szlachetnie przez Oskara Hamerskiego) miesza się z lżejszym, niepozbawionym humoru. Aktorzy wyraźnie puszczają oko (w wersji radiowej raczej ucho) do słuchaczy. Potem mamy popis Andrzeja Seweryna, który z powagą i nostalgią wspomina chwile spędzone przez Mickiewicza z ukochaną Marylą. „Do przyjaciół”. Maryla powracająca we wspomnieniach i przemawiająca głosem Sławomiry Łozińskiej. (widzisz przed sobą obraz grzesznej duszy) sugeruje, że poeta ciągle nosił w pamięci jej obraz zbyt idealistyczny, a chwile wspólnego szaleństwa należą już do przeszłości. Na długo pozostanie w pamięci „Pani Twardowska” w brawurowym wykonaniu tercetu Seweryn, Bonaszewski Fronczewski.