Zmarł Roman Bratny

Autor „Kolumbów” i stu dwudziestu innych książek, scenarzysta dziesiątków filmów z „Życiem raz jeszcze” na czele, jeden z najpoczytniejszych pisarzy w dobie PRL nie żyje. Miał 96 lat.

Aktualizacja: 06.11.2017 14:49 Publikacja: 06.11.2017 13:56

Zmarł Roman Bratny

Foto: PAP, Zbigniew Matuszewski

„Uchodzę za pisarza, który goni za aktualnością, w istocie rzeczy to mnie ściga aktualność” - napisał w mocno apologetycznym „Pamiętniku moich książek” (1978).

Był hołubiony przez ówczesne władze i zwalczany przez opozycję, uważany za jednostronnego pisarza politycznego, co w części odpowiadało prawdzie. Nie tyle wychwalał komunistyczne rządy, ile tępił ich przeciwników. „Solidarność” podsumował w słynnym, paszkwilanckim „Roku w trumnie” (1983), ale działalność KOR dezawuował już wcześniej, choćby w „Dzieciach Świętej” (1980).

Sam do PZPR wstąpił w 1949 roku, z nietypowym raczej życiorysem. Był synem przedwojennego oficera zawodowego, AK-owcem, uczestnikiem Powstania Warszawskiego, w którym walczył jako zastępca dowódcy plutonu „Bełt” (grupa Śródmieście-Południe „Sławbor”). Do literatury wszedł właśnie poprzez konspirację, wydając w podziemiu w 1944 roku tom wierszy „Pogarda”, zrecenzowany przez Tadeusza Gajcego i Karola Irzykowskiego.
Jego twórczość poetycka, choć znaczona ciekawymi wierszami, uległa z czasem zapomnieniu, za to nie dał o sobie zapomnieć autor, wydając, jedna za drugą, minipowieści, zawsze pisane szkicowo, jakby pospiesznie, z czytelną metaforą i jeszcze wyraźniejszym przesłaniem, obfitujące w naturalistyczne sceny erotyczne, wojenne oraz obrazy polowań, które pisarz wielce sobie upodobał. Pod tym względem był, rzec można, hemingwayowski.

Na reputację Bratnego wywarły wpływ wydarzenia drugiej połowy lat 60. Przeciwko jego „Dawidowi, synowi Henryka” (1969) protestował sam Artur Sandauer, z krytyką spotkały się również jego rzeczy wcześniejsze – „Brulion” i „Naganiacz”, zaadaptowany na potrzeby kina i zrealizowany przez Czesława Petelskiego. Część opinii publicznej zbulwersowała w „Naganiaczu” scena wystrzelania z broni śrutowej żydowskich uciekinierów w trakcie polowania na zające. Po czymś takim pisarzowi nie było łatwo pozbyć się gęby antysemity.
Dla odbiorców pozostawał jednak przede wszystkim autorem powieści „Kolumbowie. Rocznik 20” (1957), która osiągnęła niebywały sukces. Przetłumaczona na kilkanaście języków, doczekała się edycji nawet w Kapsztadzie, a w Polsce miała około 30 wydań, stała się też kanwą wybitnego serialu wyreżyserowanego przez Janusza Morgensterna (1970). Tytuł powieści stał się symboliczną nazwą przedstawianego przez Bratnego pokolenia, zaiste wyjątkowego, bo wychowanego w wolnej Polsce, z heroiczną kartą okupacyjną i... powojennym akcesem do komuny.

Czytelników nie interesowały jednak niuanse nagłej przemiany „pryszczatych” w „Kolumbów”; oni zgadzali się z tym, co zostało napisane na skrzydełku jednego z wydań powieści: „Bratny jako pierwszy oddał sprawiedliwość patriotycznej młodzieży akowskiej”. Tak właśnie było, niezależnie od wszystkich fałszów historycznych trzeciego tomu „Kolumbów” i krzywdzącej oceny dowództwa Armii Krajowej.

Tadeusz Konwicki w „Kalendarzu i klepsydrze” ujawnił, że jakiekolwiek zaistnienie jego filmu „Jak daleko stąd, jak blisko” stało się możliwe właśnie dzięki Bratnemu, którego wdzięcznie określił jako „wunderwaffe”. Bo też, przyznawał, „jeśli ktoś się nie zrazi jaskrawym hochsztaplerstwem, bezczelnym bluffem i prasłowiańską hucpą - może polubić pana Romana. Ja właśnie do takich należę”.

„Bratny” to pseudonim. Autor „Kolumbów” naprawdę nazywał się Roman Mularczyk, był o dziewięć lat starszym bratem Andrzeja Mularczyka, pisarza i reportażysty, scenarzysty m.in. „Samych swoich”.

„Uchodzę za pisarza, który goni za aktualnością, w istocie rzeczy to mnie ściga aktualność” - napisał w mocno apologetycznym „Pamiętniku moich książek” (1978).

Był hołubiony przez ówczesne władze i zwalczany przez opozycję, uważany za jednostronnego pisarza politycznego, co w części odpowiadało prawdzie. Nie tyle wychwalał komunistyczne rządy, ile tępił ich przeciwników. „Solidarność” podsumował w słynnym, paszkwilanckim „Roku w trumnie” (1983), ale działalność KOR dezawuował już wcześniej, choćby w „Dzieciach Świętej” (1980).

Pozostało 84% artykułu
Literatura
"To dla Pani ta cisza" Mario Vargasa Llosy. "Myślę, że powieść jest już skończona"
Literatura
Zbigniew Herbert - poeta-podróżnik na immersyjnej urodzinowej wystawie
Literatura
Nagroda Conrada dla Marii Halber
Literatura
Książka napisana bez oka. Salman Rushdie po zamachu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Literatura
Leszek Szaruga nie żyje. Walczył o godność