„Podkreślaliśmy, że państwa UE muszą podjąć zaległą decyzję o liberalizacji ruchu wizowego” – napisał prezydent Kosowa Hashim Taci o przebiegu telekonferencji 33 przywódców unijnych i państw Bałkanów Zachodnich. Formalnie gospodarzem dwa razy odkładanego szczytu była Chorwacja, która sama wstąpiła do UE siedem lat temu.
Bruksela bardzo chciała doprowadzić do spotkania – choćby wirtualnego – zaniepokojona ekspansją Rosji i Chin w regionie (ale też Turcji). – Sam szczyt niesie przesłanie: chcemy, byście dołączyli (do UE – red.). Ale chcemy też powiedzieć, że nie możecie padać w objęcia Rosji i Chin, kiedy chcecie – powiedział agencji Reuters anonimowy unijny dyplomata przed rozpoczęciem rozmów.
Nawiązywał do powszechnego w regionie przyjmowania pomocy w walce przeciw epidemii od tych dwóch konkurentów Unii. Ale przywódcy z Bałkanów Zachodnich mają z kolei pretensje do Brukseli, że zostawiła ich samych, gdy zaczęła się epidemia, w marcu zakazując wywozu z UE produktów medycznych (dla państw regionu zakaz zniesiono dopiero pod koniec kwietnia).
– Unia nas pozostawiła – mówił w marcu prezydent Serbii Aleksandar Vučić, a później osobiście witał samolot z Chin, który dostarczył do Belgradu pomoc medyczną. Do Serbii przybył też oddział armii rosyjskiej, który pomagał w zwalczaniu pandemii. Do Bośni i Hercegowiny zaś pomoc pod koniec marca wysłała Turcja. Podobnie postąpiły Chiny.
Teraz UE chce przeznaczyć 3,3 mld euro na wsparcie dziesięciu państw, z których sześć jest z Bałkanów Zachodnich (Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Serbia, Albania, Północna Macedonia i Kosowo). Ale warunki jej otrzymania zapisano w deklaracji szczytu: „umacnianie demokracji i praworządności, walka z korupcją i zorganizowaną przestępczością, poszanowanie praw mniejszości”. Zgodnie z wcześniej przyjętymi nowymi zasadami UE negocjacje akcesyjne będą mogły zostać zastopowane lub nawet zerwane, jeśli państwo petent nie spełnia tych wymagań. Ze swej strony bałkańscy uczestnicy chcieli zniesienia wiz do UE.