Pod koniec minionego tygodnia przez Cieśninę Tajwańską przepłynęła niemiecka fregata Badenia-Wirtenbergia w asyście okrętu zaopatrzeniowego Frankfurt nad Menem. Po regularnych rejsach okrętów amerykańskich i okazjonalnych kanadyjskich leżący zaledwie 130 km od wybrzeży Chin Tajwan odbiera obecność Niemców jako kolejny dowód poparcia Zachodu dla utrzymania status quo w tym ważnym dla światowej gospodarki regionie. Status quo to niezależność wyspy od uważającej ją za zbuntowaną prowincję komunistycznej Chińskiej Republiki Ludowej.
Kraina szybkich chipów
Przez Cieśninę Tajwańską, którą Pekin traktuje jako swoje wody wewnętrzne, przepływa około połowy globalnego ruchu kontenerowego. – Wysyłając okręty do cieśniny, inne państwa podkreślają znaczenie wolnej żeglugi – mówi tajwański minister spraw zagranicznych Lin Chia-Lung grupie dziennikarzy zagranicznych. – Tajwan jest istotny dla odporności światowego łańcucha dostaw – podkreśla.
Znaczenie jego kraju polega na tym, że dostarcza światu około 90 proc. najbardziej zaawansowanych układów scalonych montowanych choćby w superszybkich układach Nvidii, używanych do rozwoju systemów sztucznej inteligencji, czy w najnowszych modelach iPhone’a. Co oznaczają zaburzenia w dostawach chipów, przekonaliśmy się w czasie pandemii, gdy w efekcie braku terminowych dostaw doszło do załamania produkcji nie tylko komputerów czy smartfonów, ale także samochodów.
Niemieckie zaangażowanie
Obecność Niemiec w regionie nie ogranicza się do rejsu ich fregaty przez Cieśninę Tajwańską. W centrum Tajpej przed mauzoleum Czang Kaj Szeka stanął pawilon Mercedesa. Na ulicach i drogach Tajwanu królują obok japońskich auta z Niemiec (jak np. VW) i... Czech - z należącej do VW Skody
Rosnące naciski Pekinu
Zaawansowana technologicznie wyspiarska republika jest pod rosnącym naciskiem swojego wielkiego sąsiada. Jego okręty wojenne i myśliwce coraz częściej przekraczają centralną linię wód cieśniny oddzielającą strefę chińską od tajwańskiej.