25 lutego to dzień, kiedy wygasa koncesja dla TVN7. Wniosek o jej przedłużenie trafił do Krajowej Rady i Telewizji przed ponad rokiem, a w środę, choć KRRiT się zebrała, nie przeprowadziła nad nim głosowania. Jednak nawet gdyby do głosowania doszło, prawdopodobnie nie skończyłoby się ono rozstrzygnięciem. Do podjęcia decyzji KRRiT potrzebuje głosów czterech spośród swoich pięciu członków. W dotychczasowych głosowaniach trzech członków było za przedłużeniem koncesji, a dwóch przeciwko.
Ten stan zawieszenia ma złe konsekwencje dla rynku medialnego w Polsce, bo w 2021 roku TVN7 była ósmą najchętniej oglądaną stacją telewizyjną wśród wszystkich widzów, zaś w atrakcyjnej dla reklamodawców grupie komercyjnej zajęła piąte miejsce. Klincz w KRRiT rzutuje też na relacje ze Stanami Zjednoczonymi, bo grupa TVN należy do amerykańskiego giganta Dicovery.
Powody? Formalnie chodzi właśnie o strukturę właścicielską TVN. Ustawa o radiofonii i telewizji zabrania koncesjonowania stacji, których właściciel znajduje się poza Europejskim Obszarem Gospodarczym. Discovery obchodzi przepis, kontrolując TVN przez holenderską spółkę. Zdaniem dwóch członków rady może być to bezprawne.
Czytaj więcej
Pojawiające się po wecie prezydenta nieoficjalne wypowiedzi polityków prawicy wskazują, że PiS może nie odpuścić ustawy uderzającej w amerykańską stację.
W bliźniaczym przypadku koncesji dla TVN24 we wrześniu, ta sama rada wydała jednak decyzję pozytywną. Dlatego prawdziwym powodem może być chęć zaszkodzenia koncernowi, nieprzychylnemu PiS. A zamieszania mogłoby nie być, gdyby nie dwa nazwiska: Andrzeja Dudy i o. Tadeusza Rydzyka.