Jakub Wawrzyniak, były już lewy obrońca, w czasie, gdy występował w reprezentacji Polski żartował, że „jest zmiennikiem zawodnika, który nie istnieje”. Wynikało to z tego, że walorów czysto piłkarskich tego zawodnika fani nie cenili, ale występował on na pozycji, na której było tak niewielu kandydatów do gry, że na bezrybiu i Wawrzyniak został etatowym reprezentantem.
Dlaczego Mateusz Morawiecki ani Mariusz Błaszczak nie wygrają wyborów prezydenckich?
Sondaż United Surveys dla Wirtualnej Polski pokazuje, że tak samo jest z potencjalnymi kandydatami PiS na prezydenta. Każdy z nich jest świetnym zmiennikiem dla tego kandydata, którego PiS nadal nie wyłonił. Mateusz Morawiecki, Przemysław Czarnek czy Mariusz Błaszczak, o których zapytała WP w kontekście tego, kto byłby lepszym prezydentem – Trzaskowski czy któryś z nich – mobilizują elektorat PiS i w zasadzie nikogo więcej. Ich wynik w zestawieniu z Trzaskowskim, w granicach 30 proc., oznacza, że każdy z tych kandydatów wszedłby zapewne do II tury – i każdy sromotnie by w niej przegrał.
Z kolei Tobiasz Bocheński, jedno z potencjalnych PiS-owskich cudownych dzieci, który miałby z drugiego szeregu powtórzyć sukces Andrzeja Dudy, wypada jeszcze gorzej, choć warto zwrócić uwagę, że ma pewien potencjał. Aż co czwarty ankietowany nie potrafi bowiem powiedzieć, czy lepszym prezydentem byłby Trzaskowski, czy Bocheński. Zapewne dlatego, że po prostu nie wiedzą, kim jest Bocheński.
Czytaj więcej
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia i prezydent Andrzej Duda są liderami rankingu zaufania polityków, opublikowanego przez CBOS.
Kandydat PiS będzie miał w wyborach prezydenckich 2025 trudniej niż Andrzej Duda w 2015 roku
Trzaskowski będzie więc startował w wyborach prezydenckich z pole position – zwłaszcza, że dość wyraźnie wygrywa też ze swoim najpoważniejszym rywalem z własnego obozu, czyli Szymonem Hołownią, który chyba swoje plany dotyczące prezydentury musi powoli odkładać o co najmniej pięć lat. PiS, jeśli chce realnie powalczyć o Pałac Prezydencki, musi zaś znów zagrać trochę va banque, jak z Andrzejem Dudą w 2015 roku. Kandydat tej partii musi być na tyle słabo z nią łączony, by nie zrażać tych 65-70 proc. Polaków, którzy nie uważają Jarosława Kaczyńskiego i jego partii za najlepsze, co mogło spotkać Polskę. Z drugiej strony, musi to być kandydat, którego będzie można szybko zbudować jako rywala dla Trzaskowskiego.