Zdanie w kwestii uchodźców zmienia nie tylko Platforma, ale trochę także PiS. W czwartkowej rozmowie z „Rzeczpospolitą" premier Beata Szydło stwierdziła, że nie mówi „nie" pomysłowi utworzenia korytarza humanitarnego. Dodała, że rząd na razie analizuje możliwości i korytarz mógłby powstać, jeśli „uda się wypracować stanowisko satysfakcjonujące organizacje, które chciałyby współpracować z polskim rządem" w tym zakresie.
To kolejny głos czołowego polityka PiS w tej sprawie. W marcu – również w rozmowie z „Rzeczpospolitą" – o pomyśle pozytywnie wyrażał się Jarosław Kaczyński, zastrzegając, że decyzja należy do rządu.
Beata Szydło mówi, że zajęto się tym zagadnieniem, bo z inicjatywą wystąpił sam nuncjusz apostolski. To stwierdzenie zaskakujące. Pani premier ani słowem nie wspomina o tym, że od prawie roku o uruchomienie korytarzy humanitarnych zabiegają polscy biskupi. Nikt w rządzie nie podjął z nimi poważnych rozmów. Jesienią ub.r. abp Stanisław Gądecki mówił wręcz o niechęci ze strony rządzących do tego pomysłu. Sprawa stawała wprawdzie na posiedzeniach Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu, ale dalszego ciągu nie było.
Wszystko dotąd wskazywało na to, że rząd chce wziąć biskupów na przeczekanie. Teraz jednak władze postawił pod ścianą nuncjusz – a de facto papież Franciszek.
Z informacji „Rzeczpospolitej" wynika bowiem, że abp Salvatore Pennacchio list do Szydło skierował po tym, gdy z papieżem spotkali się w Watykanie – razem z delegatem polskiego Episkopatu – przedstawiciele kilku samorządów zainteresowanych przyjęciem uchodźców. Mówili mu wówczas m.in. o oporze rządu w sprawie korytarzy. Według naszych informacji abp Pennacchio w liście do rządu powołuje się m.in. na liczne wypowiedzi papieża o konieczności pomocy uchodźcom, wspomina także o korytarzach włoskich. Stwierdza też, że do podjęcia rozmów ma upoważnienie Sekretariatu Stanu, czyli watykańskiego MSZ.