Przez sądem w Płocku ruszył niejawny proces księdza Krzysztofa L., oskarżonego o nadużycia seksualne wobec nieletnich. Śledczy początkowo miał wiedzę tylko o jednej ofierze, potem ustalił dwie kolejne, a dowody znalazł m.in. w aktach postępowania kanonicznego, o które wystąpił do płockiej kurii. Na jaw wyszły szokujące fakty.
– Ksiądz usłyszał siedem zarzutów. Jeden dotyczy posiadania dziecięcej pornografii, wszystkie pozostałe czynów o charakterze seksualnym na szkodę trzech pokrzywdzonych – mówi „Rzeczpospolitej" prok. Marcin Policiewicz, zastępca prokuratora rejonowego w Płocku, prowadzący śledztwo i autor aktu oskarżenia.
Uśpił i wykorzystał
Dramatyczną historię 16-latka, który został odurzony i podstępnie wykorzystany przez księdza Krzysztofa L. z diecezji płockiej, opisaliśmy w styczniu ubiegłego roku, gdy duchowny trafił do aresztu. Od tej sprawy zaczęło się śledztwo.
Według płockiej prokuratury od 2011 do 2016 r. kapłan miał wykorzystać trzech chłopców. Działał według podobnego schematu. Wyszukiwał nastolatków z religijnych rodzin, związanych z Kościołem. Wysyłał im esemesy, zapraszał na pizzę i wyjazdy.
Najpoważniejsze zarzuty, jakie postawiono księdzu L., dotyczą 16-latka, którego poznał, gdy ten był ministrantem. Wkupił się w jego łaski, bywał u niego w domu, a ten nazywał go „wujkiem". Rodzina była wdzięczna, że kapłan poświęca uwagę chłopcu, który wychowywał się bez ojca. Chłopak miał zostać wykorzystany dwukrotnie. Najpierw latem 2015 r., a potem w grudniu, tuż przed sylwestrem. Duchowny zaprosił 16-latka do pokoju w Domu Księży Emerytów, w którym mieszkał. Tam poczęstował go jakimś napojem, po którym nastolatek stracił świadomość. Wtedy L. miał rozebrać go do naga i doprowadzić do tzw. innej czynności seksualnej. Nastolatek obudził się nagi w jego łóżku, L. siedział obok rozebrany. Po tym zdarzeniu chłopak zerwał kontakt z księdzem, zamknął się w sobie, opuścił w nauce.