Rzeczpospolita: W zeszłym roku Fundusz Kościelny, finansujący emerytury księży, kosztował budżet państwa aż 150 mln zł. Czy polski system finansowania związków wyznaniowych można porównać do innych europejskich rozwiązań?
Prof. Jacek Patyk: Nasz system jest bodaj najciekawszy spośród wszystkich europejskich rozwiązań – ze względu na jego niedoskonałość. Istnieje co prawda Fundusz Kościelny, ale z założenia związki wyznaniowe finansują się z dobrowolnych datków wiernych. Zupełnie odmiennie wygląda to np. w systemie niemieckim. Tam duży wpływ na kształt modelu finansowania miały protestanckie związki wyznaniowe, które od początku krytykowały gromadzenie przez duchownych majątków. Dlatego dziś istnieje tam bardzo sformalizowany system finansowania Kościołów.
To znaczy?
Doszło do tego, że niemiecki ksiądz czy pastor jest zatrudniany w parafii na zasadzie etatu. Poza tym istnieje tam tzw. Kirchensteuer. Polega on na tym, że obywatele w zeznaniu podatkowym przyznają się do swojej wiary i odprowadzają od swoich dochodów podatek na rzecz danego Kościoła. Jest on stosunkowo wysoki – ok. 8–9 proc.
To także nie jest idealne rozwiązanie, bo badania statystyczne pokazują, że wielu Niemców występuje z poszczególnych związków wyznaniowych po to, by nie płacić tego podatku. Katoliccy duchowni w Niemczech chcieli nawet ekskomuniki dla takich osób. Ale Stolica Apostolska szybko się od tego odcięła, stwierdziwszy, że nieuiszczenie podatku na cele kościelne nie może nikogo wyeliminować ze zgromadzenia wiernych.