– W stolicy było zdecydowanie więcej alarmów lotniczych niż zwykle. Mały ruch na ulicach, ale bardzo wiele osób wyszło na Chreszczatyk, by obejrzeć wystawę zniszczonych rosyjskich czołgów. Nastrój zawziętości i dumy wśród tych, których spotkałem – przekazywał ze stolicy niezależny korespondent wojenny Nolan Peterson.
Zamiast rosyjskiego ataku Kijów doczekał się przyjazdu brytyjskiego premiera Borisa Johnsona. Demonstracyjnie przespacerował się on z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim przez centralną część miasta.
Czytaj więcej
Wielka Brytania obawia się, że wsparcie państw europejskich dla Ukrainy może się skończyć w związku ze wzrostem kosztów życia spowodowanym skutkami wojny Rosji z Ukrainą - pisze "The Telegraph".
Wcześniej część ambasad przeniosła swoich dyplomatów bliżej schronów przeciwlotniczych, a miejscowych pracowników odesłano do hoteli z mocnymi schronami. – Szczególnie niepokoi nas rosnąca niecelność pocisków wystrzeliwanych przez Rosjan, co powoduje, że trafiają w obiekty cywilne – powiedział jeden z zachodnich dyplomatów amerykańskiemu wydaniu Foreign Policy.
– Biorąc pod uwagę partactwo żołnierzy i celność samej broni, ryzyko (dla Rosji) jest ogromne. (…) Przecież na przykład niedaleko od budynku parlamentu (ok. 400 metrów – red.) znajduje się ambasada Chin. Potraficie wyobrazić sobie skandal, jaki by wybuchł, konsekwencje dla Moskwy i osobiście dla Putina (gdyby ją trafili – red.) ? – wyjaśniał Maksim Jali z ukraińskiego Uniwersytetu Lotniczego, dlaczego Rosjanie nie zaatakowali stołecznych siedzib urzędów centralnych.