Zuzanna Dąbrowska: Co powie prezydent w wieczornym orędziu

Zapowiedź poinformowania o „podjęciu ostatecznej decyzji” przez prezydenta Andrzeja Dudę w sprawie tego, komu powierzy misję tworzenia rządu zaskoczyła zarówno PiS, jak i dawną opozycję. Ten ruch ma wszystkich przekonać, że to głowa państwa rozdaje karty.

Publikacja: 06.11.2023 14:50

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Nowa Lewica chciały jak najszybciej przedstawić umowę koalicyjną i skład rządu, by wywrzeć presję na prezydencie przed planowanym na 13 listopada pierwszy, posiedzeniem nowego Sejmu. Andrzej Duda nie chce jednak być stawiany pod ścianą i przejął inicjatywę. Jego cel jest jeden: wątpliwości co do tego, kto podejmuje decyzje, mają zniknąć.

Czytaj więcej

Kiedy desygnowanie premiera? Dziś orędzie prezydenta Andrzeja Dudy

Już toczące się po wyborach konsultacje w Pałacu Prezydenckim miały ustawić partie polityczne w roli petentów, tłumaczących się przed prezydentem ze swoich wyników wyborczych. Trzy partie opozycyjne zneutralizowały jednak to wrażenie, przedstawiając Donalda Tuska jako wspólnego kandydata na premiera. Po weekendzie stało się jasne, że jeszcze przed pierwszym posiedzeniem Sejmu uda im się sformalizować koalicję w większym stopniu, uzgadniając umowę koalicyjną i przeprowadzając ją przez gremia decyzyjne trzech partii.

Andrzej Duda nie zamierza jednak na to czekać. Poniedziałkowy ruch wyprzedzający Marcina Mastalerka, szefa gabinetu prezydenta, który w mediach społecznościowych ogłosił, że prezydent oznajmi w orędziu, co postanowił, ma uświadomić wszystkim, że to nie zwycięska większość, ale prezydent ma moc sprawczą.

Kto będzie premierem: Mateusz Morawiecki czy Donald Tusk?

Według Konstytucji desygnowanie na premiera może się odbyć oficjalnie dopiero w momencie pierwszego posiedzenia parlamentu. Dlatego na tydzień przed nim prezydent może jedynie poinformować o swoich zamiarach. Jeśli wybierze wariant z Mateuszem Morawieckim, może dojść do sytuacji zaskakującej: w poniedziałek 13 listopada obecny premier poda się do dymisji, następnie prezydent go desygnuje, a podczas tego samego posiedzenia partie opozycyjne wybiorą swojego marszałka i prezydium Sejmu, dysponując większością. Sejm stanie się więc formalnie ośrodkiem władzy, będzie mógł powoływać komisje, zgłaszać projekty ustaw i uchwał. W tym samym czasie premier in spe będzie „na mieście” budował własną koalicję, co wobec ukonstytuowania się większości w parlamencie będzie działaniem skazanym na klęskę.

Czytaj więcej

Sondaż: Teka premiera nie dla polityka PiS

Jeśli jednak prezydent wskaże Donalda Tuska, czym może zrujnować swoją pozycję w obozie PiS, wydarzenia znacznie przyspieszą: opozycja do poniedziałku skonstruuje rząd, prezydent zgodnie z ustawą zasadniczą desygnuje lidera KO na szefa rządu i powoła Radę Ministrów w ciągu 14 dni, co zakończy całą procedurę.

Czy Andrzej Duda postawi na lidera PSL, Władysława Kosiniaka-Kamysza?

Można też przypuszczać, że pojawi się trzeci wariant, czyli powierzenie misji innemu politykowi, np. liderowi PSL Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi. To – gdyby prezes ludowców misję przyjął – wywróciłoby scenę polityczną do góry nogami. Trudno bowiem przypuszczać, by zgodzili się na to dotychczasowi partnerzy, czyli KO i Lewica. Mógłby więc powstać jedynie rząd PSL-PiS plus przeciągnięci na stronę takiego układu posłowie.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Sondaż pokazuje, że wyborcy PiS nie pogodzili się z porażką. Co teraz nas czeka?

Scenariusz taki byłby ekstremalnie trudny, a zgoda lidera ludowców na taką układankę jest bardzo mało prawdopodobna, choć Mateusz Morawiecki wyraźnie oświadczył w jednym z wywiadów, że „mógłby być ministrem w rządzie Kosiniaka-Kamysza”. Może właśnie dlatego PSL jako pierwsza z partii opozycyjnych zatwierdziło nową koalicję z KO i Lewicą, wyraźnie dając do zrozumienia, że pola do takich układów nie ma.

Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Nowa Lewica chciały jak najszybciej przedstawić umowę koalicyjną i skład rządu, by wywrzeć presję na prezydencie przed planowanym na 13 listopada pierwszy, posiedzeniem nowego Sejmu. Andrzej Duda nie chce jednak być stawiany pod ścianą i przejął inicjatywę. Jego cel jest jeden: wątpliwości co do tego, kto podejmuje decyzje, mają zniknąć.

Już toczące się po wyborach konsultacje w Pałacu Prezydenckim miały ustawić partie polityczne w roli petentów, tłumaczących się przed prezydentem ze swoich wyników wyborczych. Trzy partie opozycyjne zneutralizowały jednak to wrażenie, przedstawiając Donalda Tuska jako wspólnego kandydata na premiera. Po weekendzie stało się jasne, że jeszcze przed pierwszym posiedzeniem Sejmu uda im się sformalizować koalicję w większym stopniu, uzgadniając umowę koalicyjną i przeprowadzając ją przez gremia decyzyjne trzech partii.

Komentarze
Michał Szułdrzyński: A co, jeśli skan tęczówki wpadnie w oko przestępcom?
Komentarze
Michał Płociński: Donald Tusk może gorzko pożałować swojego uspokajania ws. powodzi
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Komisja bez politycznej mocy. Nie rząd, lecz znowu sekretariat Europy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej, wypadek na A1, czyli zgubne skutki „trybu Boga”
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Powódź 2024. Fundusz Sprawiedliwości i wozy strażackie, czyli czego nie rozumie Suwerenna Polska